Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces Samuela N. - zabójcy dziesięciolatki. Matka oskarżonego zaatakowała dziennikarza

Rafał Święcki
W Sądzie Okręgowym w Jeleniej Górze rozpoczął się proces Samuela N, który zamordował siekierą 10-letnią dziewczynkę w Kamiennej Górze. Rozpoczęcie rozprawy opóźnił incydent wywołany przez matkę oskarżonego. Kobieta krzyczała do jednego z reporterów: „Odejdź, hieno, odejdź, hieno!”. Potem kilkakrotnie uderzyła go parasolką w głowę i kamerę, którą trzymał.

Na procesie Samuela N. zjawił się tłum dziennikarzy, samych ekip telewizyjnych było kilkanaście. Rodzice oskarżonego domagali się, by reporterzy opuścili salę sądową, choć proces jest jawny.

Rozprawie towarzyszyły szczególne środki bezpieczeństwa. Policja obstawiła ulice wokół sądu. Przed wejściem do sali rozpraw każdego dwukrotnie rewidowano. Na sali też roiło się od funkcjonariuszy.

Gdy po incydencie z parasolką przewodniczący składu orzekającego przywołał rodziców Samuela N. do porządku, matka oskarżonego zasłabła. Wezwano pogotowie ratunkowe. Po 15 minutach okazało się, że kobiecie - emerytowanej nauczycielce - nic nie dolega i może zeznawać. Na wniosek obrońców Samuela N. sąd wyłączył jawność zeznań jego rodziców.

Samuel N. nie zgodził się na składanie wyjaśnień podczas procesu. Kontakt z nim był bardzo trudny. Stojąc w szklanej klatce dla niebezpiecznych przestępców, mówił wyjątkowo cicho. Sędzia Andrzej Żuk wielokrotnie prosił go, by mówił głośniej i powtarzał pytania.

Mecenas Wojciech Biegański, jeden z obrońców Samuela N., odczytał wyjaśnienia, które oskarżony składał podczas posiedzenia dotyczącego jego aresztowania. Zabójca dziecka wyjaśniał wówczas, że przed zbrodnią „miał widzenia” i „problemy ze snem”.

27-letniemu Samuelowi N. zarzucono dokonanie zabójstwa 10-letniej Kamili Czekaj. Według prokuratury sprawca działał w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie.

Do tragedii doszło 19 sierpnia 2015 r. Dzień wcześniej Samuel N. dowiedział się o utracie prawa do zasiłku dla bezrobotnego. Postanowił się zemścić i kogoś zabić. Z domu zabrał siekierę i poszedł do urzędu pracy. Tam pokłócił się z pracownicą. Później zeznał, że to ona miała być jego ofiarą. Ale urzędniczka stanowczo kazała mu wyjść; Samuel N. nie wyjął siekiery.

Użył jej, przechodząc koło księgarni ,,Atena” na kamiennogórskim Rynku. Zaatakował 10-letnie dziecko, które szło z matką. „Z naprzeciwka zauważyłem, że przechodzi kobieta z dziewczynką. Gdy przeszły koło mnie, chwyciłem obiema rękami siekierę z reklamówki i uderzyłem dziewczynkę w tył głowy. Wyrzuciłem siekierę i zacząłem uciekać” - zeznał w prokuraturze.

Kilka minut później Samuel N. został zatrzymany przez świadków i przekazany policji.

Dziewczynka w bardzo ciężkim stanie została przewieziona helikopterem do szpitala, gdzie zmarła.

Samuel N. przyznał się do zbrodni. Wyjaśniał, że narastała w nim złość, bo od dłuższego czasu miał problemy ze znalezieniem pracy. Jest fizjoterapeutą z licencjatem, ostatnio pracował jako pakowacz w fabryce czekoladek. „Miałem skumulowany przypływ agresji i chciałem kogoś zabić. Nie miałem upatrzonej osoby. Ta agresja narastała u mnie latami” - tłumaczył śledczym.

Z opinii psychiatrycznej wynika, że Samuel N. w chwili popełnienia czynu był poczytalny. Grozi mu kara nie krótsza niż 12 lat więzienia lub dożywocie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Proces Samuela N. - zabójcy dziesięciolatki. Matka oskarżonego zaatakowała dziennikarza - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska