Prezesem Dolnośląskiego Cechu Optyków jest Józef Wróblewski. Swój zakład optyczny przy ulicy Kilińskiego we Wrocławiu prowadzi nieprzerwanie od 36 lat. To człowiek, o którym można śmiało powiedzieć, że łączy pasję z pracą zawodową.
– Gdybym dzisiaj ponownie musiał wybierać zawód, to podjąłbym taką samą decyzję, co 48 lat temu. Oprócz zadowolenia jakie daje mi tworzenie wyrobu medycznego – okularów – mam świadomość, że pomagam ludziom słabowidzącym – sprawiam, że lepiej widzą świąt. Dzięki temu ich życie staje się łatwiejsze – mówi mistrz Józef Wróblewski.
Dodaje, że wybór zawodu optyka był w pełni świadomy. Zawsze bowiem lubił pracę manualną oraz kontakty z ludźmi.
Jego pierwszym zawodem było zegarmistrzostwo. W tym fachu pracował cztery lata, ale potem naprawę zegarów porzucił. Uznał, że optyka jest bardziej przyszłościowa i daje więcej satysfakcji. W 1968 roku rozpoczął więc naukę nowego zawodu. Później zdał egzamin czeladniczy i mistrzowski.
– Kiedyś naukę zaczynało się od znalezienia zakładu, w którym mistrz optyki podejmował się nauczenia adepta zawodu. Nauka trwała 3 lata, następnie trzeba było zdać egzamin czeladniczy, po którym można było wykonywać już zawód optyka okularowego. Dopiero po 5 latach przystępowało się do egzaminu mistrzowskiego – wyjaśnia pan Józef.
Dzisiaj przyszli optycy nie szkolą się w zakładach tylko kończą szkoły optyczne lub Podyplomowe Studia Optyczne. Mają jednak problem ze zdobyciem doświadczenia, gdyż w zakładach brakuje osób z kwalifikacjami mistrza optyki.
Tytuł mistrza optyki funkcjonuje równolegle z pozostałymi tytułami nadawanymi przez szkoły uczące zawodu. Przez cały czas są organizowane egzaminy na tytuł mistrza optyki okularowej w Rzemieślniczej Izbie Optycznej w Warszawie. Jest to najwyższy tytuł w tej branży.
Mistrz Wróblewski przyznaje, że jest też grupa optyków z przypadku. Nie mają żadnych kwalifikacji, a robią okulary. Jest to możliwe, po zmianach w polskim prawie, bo optyk, znalazł się na liście zawodów uwolnionych.
Pan Józef, jako prezes Dolnośląskiego Cechu Optyków otrzymuje dużo pytań o to, jakie warunki trzeba spełniać, aby zostać optykiem. Zainteresowanie zawodem jest duże. Wiele osób chce dodatkowo zdobyć umiejętności dobierania mocy szkieł do okularów, czyli zostać optometrystą. Dla nich Dolnośląski Cech Optyków organizuje wspólnie z Politechniką Wrocławską specjalistyczne kursy w tym zawodzie.
Na razie nie wymyślono nic lepszego niż okulary
Zdaniem mistrza Wróblewskiego zawód optyka jest coraz bardziej doceniany. Jego znaczenie będzie stale wzrastać. W społeczeństwie rośnie świadomość potrzeby dobrego widzenia komputerów, smarfonów i wszystkiego co nas otacza, a to najlepiej zapewniają okulary. Ten wyrób jeszcze długo będzie potrzebny ludziom, na razie nie wymyślono bowiem nic lepszego niż szkła.
Zawód optyka wymaga umiejętności nie tylko manualnych, by oprawić szkła i zrobić okulary, ale ważna jest też otwartość, by potrafić dotrzeć do klienta i poznać jego potrzeby.
Dobry optyk musi wykazywać się też znajomością opraw i soczewek okularowych, których na rynku jest teraz ogromna różnorodność. Tylko wtedy może najlepiej zaspokoić potrzeby wszystkich noszących okulary i poprawić jakość ich widzenia.
Pan Józef mówi, że optyk w jednej osobie musi być lekarzem, doradcą, estetą, wizjonerem, sprzedawcą, rzemieślnikiem i fachowcem. Klient musi mieć zaufanie do swojego optyka. Źle wykonane okulary mogą powodować takie przykre dolegliwości jak: bóle oczu, głowy, powodować złe samopoczucie. Dlatego chcąc zrobić okulary należy udać się do optyka wykształconego, z dyplomem.
Zdaniem pana Józefa, optyk musi być rzetelny, dokładny, opanowany, wyrozumiały, lubiący ludzi. Potrzebna jest też odrobina znajomości psychologii, bo trzeba potrafić porozumieć się zarówno z dziećmi, nastolatkami, osobami w średnim wieku, jak i ze starszymi. Do każdego klienta trzeba podejść nieco inaczej.
Zmieniła się technika, wybór szkieł jest ogromny
Praca optyka przez lata zmieniła się diametralnie od prymitywnych przerabianych szlifierek ręcznych, na których obrobienie soczewki było prawdziwą sztuką do dzisiejszych zaawansowanych automatycznych szlifierek komputerowych.
– W ciągu 48 lat mojej pracy zawód ten zmienił się bardzo mocno. Gdy startowałem w zawodzie brakowało wszystkiego. Na rynku nie było szkieł okularowych, opraw, a sprzęt, na którym się je wykonywało okulary był prymitywny. Wtedy umiejętności manualne, zapał i upór były bardzo potrzebne – wspomina mistrz. – Okulary, które się wtedy wykonywało były tradycyjne: osobne do dali i do bliży – dodaje.
Stopniowo wszystko się zmieniło. W zakładach optycznych jest wiele urządzeń specjalistycznych, które z komputerową dokładnością i precyzją pomagają przygotować okulary. W sferze soczewek okularowych również nastąpiły diametralne zmiany. Gdy tylko stało się to możliwe producenci szkieł szybko odpowiedzieli na rosnące potrzeby ludzi. Dla osób zmuszonych spędzać wiele godzin przez ekranem komputera, który bardzo męczy wzrok, powstały powłoki antyrefleksyjne. W pewnym stopniu zabezpieczają one przed wieloma dolegliwościami w tym łzawieniem, suchością oka. Przez cały czas te specjalistyczne powłoki są ulepszane.
Producenci tworzą również coraz to lepsze soczewki przeciwsłoneczne z nowymi skuteczniejszymi filtrami, aby zabezpieczyć nasz wzrok przed negatywnym działaniem słońca. Obecnie coraz więcej klientów wybiera komfort widzenia na każdą odległość w jednych okularach, czyli okulary progresywne. Natomiast po szkła kontaktowe sięgają głównie młode osoby z dużą wadą, ale i one też muszą mieć swoje zapasowe okulary.
Syn będzie moim godnym następcą
– Swój zakład prowadzę od 36 lat. Przez ten czas zawodu wyuczyłem dwóch uczniów i syna. Teraz w firmie pracują dwie osoby: ja oraz mój syn Arkadiusz, którego zaraziłem sztuką optyki okularowej – mówi pan Wróblewski.
Pan Arkadiusz jako mistrz i optometrysta jest godnym następcą. Mistrz Wróblewski mówi, że nie musi się obawiać o przyszłość swojego zakładu i tego, że zawiedzie klientów, którzy od wielu lat korzystają z jego usług.
– Stałych klientów mam dużo. Wielu z nich wraca po przykrych doświadczeniach zamawiania okularów u konkurencji. Cały czas przybywa nowych klientów, którzy poszukują prawdziwego fachowca – wyjaśnia Józef Wróblewski.
Dodaje, że duże sieci stanowią konkurencje i są zagrożeniem dla małych firm rodzinnych, takich jak jego. Wiele osób myśli bowiem, że taka duża, znana firma zagraniczna jest lepsza od prawdziwych rzemieślników. Jego zdaniem trzeba pamiętać, że tak ważne w tym zawodzie doświadczenie i umiejętności znajdziemy tylko u prawdziwych optyków.
– Dodatkowo firmy te stosują agresywny marketing i wiele osób niestety nabiera się na sprytne chwyty promocyjne – dodaje mistrz Wróblewski. – Sporo klientów jednak wraca do tradycyjnych zakładów optycznych.
Na rzecz adeptów zawodu
Józef Wróblewski aktywnie działa w Dolnośląskim Cechu Optyków, którym kieruje. Cech ten należy do Krajowej Izby Rzemieślniczej Optyków (KRIO). Cech organizuje dla swoich członków różnego rodzaju kursy i szkolenia podnoszące kwalifikacje zawodowe.
Dolnośląski Cech Optyków jest także członkiem Dolnośląskiej Izby Rzemieślniczej we Wrocławiu. Jest to organizacja samorządu gospodarczego rzemiosła. Poprzez 36 cechów rzemiosł różnych działających na terenie województwa dolnośląskiego, zrzesza 5 tysięcy zakładów rzemieślniczych, w których to tajniki zawodu poznaje ponad 4 tysiące uczniów młodocianych w ponad 45 zawodach. Prezesem Izby jest Zbigniew Ładziński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?