Wyroki od roku do pięciu lat pozbawienia wolności usłyszeli oskarżeni, związani z tzw. gangiem bokserów. To kara za handel bronią, materiałami wybuchowymi i prowadzenie fabryki broni w Świdnicy, w której z pistoletów gazowych powstało co najmniej 180 sztuk broni palnej.
Wydanie wyroku Sąd Okręgowy w Świdnicy może uznać za sukces, bo proces trwał ponad trzy lata, a oskarżeni robili wszystko, by go przedłużać i doprowadzić do przedawnienia jak największej liczby zarzutów, co częściowo im się udało.
Stosowali przeróżne sztuczki: wnioski o wyłączenie sędziego, zmianę adwokata i nieobecności na rozprawach. - Zdajemy sobie sprawę z tego, że czas nie działa na naszą korzyść. Ale możemy dyscyplinować oskarżonych w sposób przewidziany prawem - tłumaczy Agnieszka Połyniak z Sądu Okręgowego w Świdnicy.
W końcu jednak zniecierpliwiony sędzia Jerzy Zieliński wyłączył wątek Stanisława S. (szefa gangu), który notorycznie w sądzie się nie stawiał przesyłając zwolnienie lekarskie, do odrębnego postępowania i doprowadził do skazania jego 24 kompanów.
Najsurowszy wyrok - pięć lat więzienia - usłyszał Marcin W., który wpadł na pomysł procederu. Sąd uznał, że sprowadził ze sklepów w Goerlitz i Trutnowie co najmniej 172 pistolety gazowe niemieckich marek Rohm i Walther, znalazł człowieka, który je przerabiał, a potem razem z pozostałymi oskarżonymi sprzedawał grupom przestępczym na Dolnym Śląsku po 2-2,5 tys. zł za sztukę.
Na 3 lata i 6 miesięcy więzienia skazany został Ryszarda M. To pracownik jednej ze świd-nickich firm, który miał dostęp do tokarki i frezarki. Świdniczanin podjął się produkcji pistoletów. Za zrobienie sztuki broni ostrej wraz z tłumikiem (własnej produkcji) dostawał 380 złotych.
Co ciekawe, gang miał nawet zaimprowizowaną testową strzelnicę w piwnicy jednego z budynków w Świdnicy. Policjanci znaleźli tam drzwi ze śladami po kulach i pocisk, który utkwił w drewnie.
Pozostali oskarżeni, w tym dwie kobiety, usłyszeli kary od roku do trzech lat więzienia za udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która handlowała bronią, handel nią oraz za przestępstwa narkotykowe.
To nie są surowe wyroki. Oskarżonym (odpowiadają z wolnej stopy) groziło bowiem nawet 10 lat więzienia. Ale część zarzutów się przedawniła (sprawa dotyczyła przestępstw popełnianych od 1996 do 2002 r.), a co do części oskarżeni zostali uniewinnieni. Nie znaleziono bowiem, poza zeznaniami świadka koronnego, innych mocnych dowodów na postawione im zarzuty.
Szkoda, bo pracujący nad nią prokuratorzy i wrocławscy policjanci w kilku śledztwach (m.in. w Wałbrzychu, Zgorzelcu, Wrocławiu czy Jeleniej Górze), zabezpieczyli pistolety Rohm przerobione z gazowych. Śledczy sugerowali - choć jednoznacznego dowodu nie mieli - że ta broń mogła pochodzić ze Świdnicy i że mogło z niej zginąć 11 osób. Jedna z takich spraw to egzekucja dwóch przypadkowych mężczyzn w Kotlinie Kłodzkiej w 1998 roku.
Wyrok świdnickiego sądu nie jest prawomocny. Część skazanych już zapowiada, że się od niego odwoła. Jeszcze w tym roku przedawnieniu ulegają kolejne czyny (narkotykowe), a żeby oskarżeni zostali za nie skazani, do momentu przedawnienia musi zapaść prawomocny wyrok.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?