Wynik sobotniego pojedynku może wskazywać, że Chrobry wygrał szybko, łatwo i przyjemnie. Nic bardziej mylnego. Podopieczni Piotra Zembrzuskiego niemiłosiernie męczyli się w pierwszej połowie i zdołali odskoczyć „Czeczeńcom” dopiero w ostatnim kwadransie.
- Przespaliśmy pierwsze dziesięć minut i znowu musieliśmy gonić wynik. Graliśmy zbyt pasywnie w obronie, nie było zderzeń z przeciwnikami - mówi kapitan Chrobrego Marek Świtała.
W przerwie meczu w szatni SPR-u było gorąco. - Jesteśmy przecież dojrzałymi facetami, więc padło kilka mocnych słów - zdradza rozgrywający Krzysztof Tylutki.
Jak widać, poskutkowało, bowiem drugą odsłonę podopieczni Piotra Zembrzuskiego wygrali 21:12, a cały mecz 35:27. - Takiego zaangażowania, kontaktu i ruchu w obronie oczekiwałbym od zawodników w każdym spotkaniu - twierdzi P. Zembrzuski.
Ze szczelnej obrony głogowianie wyprowadzali skuteczne kontry. Spory wpływ na ich zwycięstwo miało także rozciągnięcie gry do skrzydeł, którego tak bardzo brakowało w ostatnich spotkaniach. Skrzydłowi przeciwko Stali rzucili łącznie 12 bramek, a spośród nich najskuteczniejszy był Marek Świtała, który trafił siedem razy. - Marek zagrał w swoim stylu. Dynamicznie, z wielką determinacją, bez kalkulacji. Myślę, że on właśnie poderwał zespół akcjami ze skrzydła i kontrami - chwali kapitana P. Zembrzuski.
Zdaniem szkoleniowca SPR-u, doświadczony skrzydłowy podejmował jednak wielkie ryzyko rzucając kilka razy z niemal zerowego kąta. - Te rzuty ze skrzydeł były bardzo ryzykowne i wchodziły z tak trudnych kątów, że przy lepszej dyspozycji bramkarzy przeciwnika nie miałyby szans powodzenia. To były często zbyt pochopne rzuty, ale piłka znajdowała drogę do siatki, a bramka zawsze rozgrzesza rzucającego - zaznacza.
W meczu z mielczanami po ponaddwumiesięcznej przerwie na parkiet powrócił Bartosz Jurecki. - Wiadomo, że Bartek wnosi bardzo dużą wartość na boisko i dodatkowo zaraża chłopaków taką pewnością i spokojem. Bardzo cieszymy się, że już w tym meczu mógł nam pomóc na parkiecie - podkreśla P. Zembrzuski.
W najbliższą sobotę, 12 marca szczypiorniści Chrobrego w decydującym starciu zmierzą się w derbowym pojedynku z Zagłębiem Lubin. Głogowianie muszą wygrać, by znaleźć się w pierwszej piątce, lubinianie, by w ogóle awansować do fazy play-off. - Odkąd jestem w Chrobrym, to faktycznie nie było takich derbów. W przypadku meczów z Zagłębiem nieistotne jest jednak, kto i o co gra, tylko, że to są derby i trzeba je wygrać - zaznacza bramkarz SPR-u Rafał Stachera.
Jak twierdzi, nie będzie problemów z motywacją, a przemotywowanie może grozić jedynie rywalom. - Oni mają jednak więcej do stracenia, bo grają o ósemkę, a my już mamy przynajmniej szóste miejsce - zauważa.
Zagłębie w tegorocznych kolejkach odniosło trzy zwycięstwa i poniosło dwie porażki. Będzie to więc mecz zespołów na zbliżonym poziomie. - Mają zawodników z potencjałem. Co jakiś czas wyskakuje inny i rozgrywa wyśmienity mecz. Jeśli trzech osiągnie tę szczytową formę, to Zagłębie będzie niezwykle groźne. Poza tym mają mały handicap, bo będą grali u siebie - mówi P. Zembrzuski. - Zagłębie to niewygodny przeciwnik, zwłaszcza w obronie, gdzie potrafi wyjść bardzo wysoko. Musimy więc przygotować się na różne warianty - dodaje.
Aby osiągnąć sukces, SPR nie może pozwolić sobie na przestój, który przytrafił się podczas listopadowych derbów. - Musimy tego uniknąć, ale ostatnie mistrzostwa Europy pokazały, że gra toczy się falami. Ważne, by szybko zażegnać taki kryzys - ocenia P. Zembrzuski.
Nie wiadomo, czy w Lubinie Chrobrego wspomoże podstawowy reżyser gry Mariusz Gujski, który w trakcie meczu ze Stalą opuścił parkiet z urazem.
Początek sobotnich derbów w lubińskiej hali RCS o 18.30.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?