Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czuł się jakby zobaczył ducha

Kacper Chudzik
Czy mieliście kiedyś wrażenie, że zobaczyliście ducha? Nasz Czytelnik czuje się tak zawsze, gdy spotyka pewnego mieszkańca Głogowa. - Wygląda jak klon mojego tragicznie zmarłego przyjaciela. Jest tak podobny, że sam jego widok sprawia mi ból - mówi głogowianin

Historię pana Macieja (nazwisko do wiadomości redakcji) poznaliśmy zupełnym przypadkiem. Opowiedział nam o niej w rozmowie, przy okazji innego materiału. Jest jednak na tyle niezwykła i wzruszająca, że postanowiliśmy ją opisać. Głogowianin przekonał się bowiem, że widok obcego człowieka może przynieść niewyobrażalny ból.

- Na początku tego roku zacząłem chodzić do pracy na pieszo, tak dla zdrowia. Codziennie rano przechodzę przez aleję Wolności. I tam go zobaczyłem po raz pierwszy - opowiada głogowianin. - Przeszedł obok mnie prowadząc psa na smyczy, a ja stanąłem jak wryty. Ten człowiek tak przypominał mojego tragicznie zmarłego przyjaciela, że przez chwilę myślałem, że zobaczyłem ducha! Łzy stanęły mi w oczach - dodaje głogowianin.

„Zjawa” jednak nie znikała, tylko przeszła z pieskiem do parku. Pan Maciej ruszył dalej. Był tak wstrząśnięty widokiem mężczyzny, że nawet w pracy pytali go tego dnia, czy wszystko z nim w porządku.

- Słyszałem, że ludzie mogą być do siebie podobni. Moja znajoma opowiadała kiedyś, że spotkała mężczyznę, który wyglądał jak jej zmarły teść i zareagowała podobnie jak ja. Ale co innego słyszeć takie historie, a zobaczyć coś takiego na własne oczy - dodaje pan Maciej.

Nasz Czytelnik w kolejnych miesiącach jeszcze kilkukrotnie mijał na ulicy tego mężczyznę. Za każdym razem jego widok działał na niego jak uderzenie tarana.

- Zastanawiam się, czy kiedyś go nie zaczepić. Ale z drugiej strony co mu powiem? Dzień dobry, przypomina mi pan zmarłego przyjaciela? Facet pomyśli, że jakiś świr go zagaduje. Jednak chyba kiedyś się przemogę i odezwę do niego - dodaje.

Nie zdążyli się pożegnać. Wini się za śmierć przyjaciela

Widok osoby przypominającej zmarłego bliskiego na pewno jest wstrząsający, ale można się chyba do niego przyzwyczaić. Dlaczego więc za każdym razem pan Maciej reaguje w ten sam sposób?

- To wszystko przez historię śmierci mojego przyjaciela. Ona dotknęła i boleśnie zraniła wszystkich, którzy go znali. Minęło już prawie dziesięć lat, a ten ból wciąż we mnie jest. Jak jakaś zadra na duszy - wspomina nasz Czytelnik.

Tomek, zmarły przyjaciel głogowianina, nie zginął śmiercią naturalną. Odebrał sobie życie. Miał wtedy zaledwie 20 lat.

- Dowiedziałem się o tym z samego rana. Znajomy napisał do mnie esemesa o tym, że Tomek się powiesił na drzewie za miastem. W pierwszej chwili myślałem, że to jest jakiś głupi żart i zadzwoniłem do niego z pretensjami, że pisze do ludzi takie głupoty. No ale szybko okazało się, że to nie był żart. Dla młodego człowieka to był szok. Pojechaliśmy na miejsce, było tam pełno policji, wokół drzew rozciągnięto taśmę policyjną - opowiada. - Jego śmierć bardzo mnie dotknęła. Nie zdążyłem się z nim pożegnać, a on chyba chciał bardzo pogadać przed śmiercią. Dzień wcześniej zapraszał mnie na takie nocne picie piwa przy pogaduchach. Nie było po nim wtedy nic widać, był może trochę smutny, ale to była u niego norma. To był taki typ człowieka. Smutny, choć często się uśmiechał wśród innych. Odmówiłem, nie miałem czasu i byłem zmęczony. Do dziś wypominam sobie, że gdybym wtedy z nim poszedł, to może dziś Tomek by żył. Może bym coś zauważył, albo faktycznie by się wygadał i jakoś bym zaradził jego śmierci. Zawiodłem go wtedy jako przyjaciel i nigdy sobie tego nie wybaczyłem - opowiada nam ze łzami w oczach pan Maciej.

Po tych słowach następuje chwila załamania i dalszą historię głogowianin opowiada dopiero, gdy opanowuje cieknące łzy i drżenie ust.

- Jak się okazało, odebrał sobie życie przez nieodwzajemnioną miłość. To był taki romantyk. Później winiliśmy za jego śmierć tą dziewczynę. Dziś wiem, że przecież nie była to jej wina, ale młodzi ludzie w takiej sytuacji nie myślą racjonalnie. Co ciekawe, wtedy nie płakałem. Byłem w szoku, ale zachowywałem kamienną twarz. Nawet w kościele, gdy zobaczyłem go w trumnie, to bardziej starałem się wymusić łzy. Ale nie mogłem. Miałem jakąś blokadę. Dopiero na cmentarzu się rozkleiłem, gdy spojrzałem w oczy siostry Tomka. Ona też wtedy się rozpłakała - dodaje.

Nawet wizyta na cmentarzu nie boli tak bardzo

Przyjaciel pana Macieja nie jest pochowany w Głogowie. Aby odwiedzić jego grób, nasz rozmówca musi jechać kilkadziesiąt kilometrów do ich rodzinnej miejscowości. Nie podaje więcej szczegółów tej historii. - Po prostu nie wiem, czy jego rodzina życzyłaby sobie tego. I tak już z tego co powiedziałem, każdy kto znał Tomka będzie wiedział o kogo chodzi - wyjaśnia.

Głogowianin przyznaje, że nawet jednak wizyta na cmentarzu nie jest dla niego tak bolesna, jak widok tajemniczego mężczyzny na alei Wolności.

- Odwiedzając grób przyjaciela najpierw rozmawiałem z nim tak, jak gdyby stał obok. Opowiadałem mu o tym co się dzieje u mnie, co się stało z naszą starą paczką. Z czasem jednak te wizyty bardziej polegały już tylko na zapaleniu znicza i chwili zadumy. Na cmentarzu pojawiałem się też rzadziej. Wiadomo, życie biegnie do przodu, mieszkam już gdzie indziej. Wydawało mi się, że zaczynam się godzić z tym, co się stało. Aż do teraz. Widok tego człowieka na alei Wolności rozdrapał moje rany, które jednak nie były tak zabliźnione, jak sądziłem - opowiada pan Maciej.

Nasz rozmówca przyznaje, że nie jest pewien czy to spotkanie, z bardzo podobną do Tomasza osobą, jest przypadkiem.

- Może gdy w końcu się przemogę, by tego człowieka zaczepić, to uda mi się z tym wszystkim wreszcie pogodzić? A może tak się nie stanie i to taka moja pokuta za to, że wtedy nie znalazłem czasu dla przyjaciela? Sam nie wiem, ale takie rzeczy nie dzieją się przypadkiem. Ja nie wierzę w przypadki - mówi.

Czy Wam też kiedyś zdarzyło się zobaczyć kogoś niezwykle podobnego do zmarłej osoby? Czekamy na Wasze komentarze na stronie www.tygodnikglogowski.pl.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska