Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarna wiosna wilków

Rafał Święcki
.
. Przemyslaw Swiderski
Giną na drogach, pod kołami samochodów, albo we wnykach kłusowników. Nierzadko strzelają do nich myśliwi. Dla wilków na Dolnym Śląsku nastał trudny czas.

Martwego wilka znaleziono w minionym tygodniu w lesie w rejonie Brunowa w powiecie lwóweckim. Zwierzę zaplątało się w kłusownicze sidła. Sprawą zajęła się policja i straż leśna, ale to mało prawdopodobne by ustalili, kto rozstawił wnyki, by zdobyć dziczyznę. Drapieżnik musiał umierać w męczarniach, bo nie mógł uwolnić się z drucianej pętli.

W kwietniu to kolejne dramatyczne doniesienie o wilkach, które zasiedlają coraz szersze obszary leśne Dolnego Śląska. Z Borów Dolnośląskich (populacja: 50 osobników) wędrują m.in. w Karkonosze, gdzie ostatnio sfotografowano wilka. Ich obecność potwierdzono też pod Wrocławiem, gdzie w Kostomłotach auto potrąciło 2-3 letniego samca.

- Takich spotkań z wilkami będzie coraz więcej, bo kończy się okres, kiedy w polskich lasach praktycznie nie było drapieżników. Powinniśmy się do tego przyzwyczajać - uważa dr Sabina Pierużek-Nowak, prezes Stowarzyszenia dla Natury „Wilk”.

Przypadki potrącenia wilków przez samochody są zwykle zgłaszane, bo ludzie traktują to wciąż jako coś niezwykłego. - Ta liczba zgłoszeń rośnie. O ile w 2015 roku otrzymaliśmy informacje o zabiciu na drogach 20 wilków, to w roku ubiegłym dotarło do nas 50 takich sygnałów - dodaje dr Pierużek-Nowak.

Młode 2-letnie osobniki, po osiągnięciu dojrzałości odłączają się od grup, w których się wychowały. Wyruszają w długą, często kilkuset, a nawet tysiąckilometrową wędrówkę, w poszukiwaniu partnera i miejsca do osiedlania.

- Młode wilki giną najczęściej. Młody wiek rządzi się swoimi prawami, więc bywają one nierozważne. Poza tym nie znają sieci dróg w nowych miejscach i nie potrafią ich bezpiecznie pokonywać - tłumaczy dr Pierużek-Nowak.

Innym zagrożeniem dla wilków są myśliwi i kłusownicy. Zwierzęta często wpadają w powszechne w lasach wnyki. Ostatnio w Borach Dolnośląskich naukowcy monitorujący populację przy użyciu fotopułapek zarejestrowali poważnie rannego wilka. - Zdołał zerwać drut, ale prawie odciął mu on łapę. Widać było, że zwierzę jest wychudzone i ogromnie cierpi. Nie możemy mu w żaden sposób pomóc, bo wytropienie go jest teraz niemożliwe - mówi dr Sabina Pierużek-Nowak.

Inna samica, by uwolnić się z wnyków, odgryzła sobie łapę. Gdy po raz kolejny weszła w sidła, drut rozerwał jej brzuch. Przyrodnikom udało się ją odnaleźć, ale było już zbyt późno na pomoc.

Myśliwi traktują wilki jak konkurentów. Strzelają do nich, choć te drapieżniki są w Polsce od 1998 roku pod całkowitą ochroną. Naukowcy rejestrują zwierzęta z przestrzelonymi łapami. Padłe sztuki bada się wykrywaczami metalu, bo zdarza się, że pod skórą zwierząt tkwiły pociski ze starych postrzałów. Analiza balistyczna nie raz pomogła ustalić tożsamość myśliwych.

Specjaliści podkreślają, że wilk nie jest zagrożeniem dla człowieka. Gdy ma nasz widok zwierzę nie cofa się, nie jest to objaw agresji. - Wilki są ciekawskie. Widzą mniej ostro niż ludzie, potrzebują więcej czasu na ocenę, z jakim obiektem mają do czynienia. Zwykle czekają aż do ich nozdrzy dotrze nasz zapach, a potem odchodzą – wyjaśniają.

Mimo to wokół wilków buduje się atmosferę zagrożenia. Do mediów trafiały np. nagrania wilków w pobliżu Zielonej Góry, które w rzeczywistości zarejestrowano w... USA.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Czarna wiosna wilków - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska