Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

999 czy 112? Gdzie dzwonić, by uratować czyjeś życie?

Karolina Niemczyk
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Grzegorz Olkowski / Polska Press
Złamanie, zawał, udar, wypadek... Każdemu z nas może się zdarzyć sytuacja, w której potrzebujemy pilnej pomocy ze strony ratowników medycznych. Teraz, gdziekolwiek jesteś, musisz dobrze znać swoją lub pokrzywdzonej osoby, lokalizację, bo inaczej karetka może nie zdążyć na czas.

- Wybierając numer alarmowy 999 mieszkańcy z powiatu zgorzeleckiego nie dodzwonią się już do dyspozytorni w zgorzeleckim szpitalu. Rozmowa zostanie skierowana do dyspozytorni w Legnicy. Natomiast wybierając numer alarmowy 112, rozmowa kierowana jest do Wrocławia. Taka zmiana weszła w życie z dniem 16 sierpnia, decyzję podjął rząd, a wykonawcą jest wojewoda dolnośląski - wyjaśnia Maciej Leszkowicz, kierownik działu ratownictwa medycznego w SP ZOZ w Zgorzelcu.

Dyspozytornia w Zgorzelcu przestała działać w nocy z 15 na 16 sierpnia. Ilość karetek w naszym powiecie pozostaje bez zmian - czyli 4, dwie w Zgorzelcu, jedna w Bogatyni i jedna w Węglińcu. - Nasz szpital w dalszym ciągu na własną rękę świadczy usługi transportowe, czyli w sytuacji, jeśli pacjent wymaga przewiezienia z jedno szpitala do drugiego. Natomiast zespołem ratowników medycznych zawiaduje od połowy sierpnia dyspozytornia w Legnicy lub Wrocławiu - dodaje Leszkowicz.

W teorii miało to ułatwić dysponowanie karetkami w dawnym województwie jeleniogórskim, bo zmiana nie dotknęła tylko powiatu zgorzeleckiego, ale również jeleniogórski, lubański, bolesławiecki i lwówecki. W praktyce może to oznaczać, że karetka do osoby poszkodowanej nie dotrze na czas i takie informacje uzyskała nasza redakcja.

- Wiem, że w Bolesławcu była taka sytuacja, gdzie karetka została wysłana nie w to miejsce, gdzie trzeba, co skończyło się tragicznie. Łatwiej jest komuś zawiadywać 4 karetkami niż 40 - mówi nasz informator. - Jeśli ktoś pracował w dyspozytorni przez 30 lat, to chyba lepiej zna swój powiat, a czasem nawet pacjentów, niż ktoś obcy z Legnicy czy Wrocławia. A co jeśli ktoś nie będzie wiedział, gdzie dokładnie jest. Będzie w stanie podać tylko charakterystyczne punkty? - dodaje nasz informator ze środowiska medycznego.

Zmiana wywołała również konsternację wśród pacjentów, którzy korzystali już z nowego systemu.

- Kilka dni temu mój tato zasłabł. Dzwonię pod 999 i dowiaduję się, że dodzwoniłem się do Legnicy. Byłem zmieszany i sądziłem, że pomyliłem numery. Dyspozytorka szybko jednak zapytała o miasta, ulicę i o to, co się stało. Mimo wszystko byłem bardzo zdziwiony, że nie dodzwoniłem się do szpitala w Zgorzelcu - opowiada Mikołaj Jaźwiński, mieszkaniec Zgorzelca.

Zmiana systemu przeszła niemal bez żadnych informacji w mediach. Dopiero dzwoniąc pod numer alarmowy, pacjenci dowiadują się, że łączą się z zupełnie innym miastem, niż z którego dzwonią.

- To nie wiem, idąc do lasu, trzeba będzie chyba brać ze sobą mapę, kompas, a najlepiej GPS żeby podać swoją dokładną lokalizację. Albo liczyć kilometry na słupkach drogi i zawsze sprawdzać, na jakiej ulicy się znajdujemy. Dotąd to można było powiedzieć np.... zasłabnięcie przy rynku w Zgorzelcu, albo koło Plazy. Czasami ludzie podają charakterystyczne punktu. A skąd ktoś z Legnicy będzie wiedział, gdzie to jest - zastanawia się Leszek Mocerski ze Zgorzelca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska