Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dolny Śląsk: wyrok w sprawie znęcania się nad dziećmi z domu dziecka. MOPS, który zgłosił sprawę, dziś jej nie komentuje

Adrianna Szurman
Adrianna Szurman
O dramacie, który rozgrywał się w czterech ścianach rodzinnego domu dziecka przy ul. Burczykowskich w Wałbrzychu, zaalarmowali prokuraturę pracownicy wałbrzyskiego MOPSu. Dziś jednak nie chcą już komentować tej sprawy.
O dramacie, który rozgrywał się w czterech ścianach rodzinnego domu dziecka przy ul. Burczykowskich w Wałbrzychu, zaalarmowali prokuraturę pracownicy wałbrzyskiego MOPSu. Dziś jednak nie chcą już komentować tej sprawy. Dariusz Gdesz / Polska Press
Ewa B. i Bartosz B. zostali skazani nieprawomocnym wyrokiem za znęcanie się nad dziewięciorgiem dzieci w rodzinnym domu dziecka, który prowadzili w Wałbrzychu z ramienia Fundacji Happy Kids. Sąd uznał, że para biła i poniżała dziewięcioro podopiecznych, a fundacja zamyka oba należące do niej domy dziecka w Wałbrzychu i odcina się od... miasta, nie rezygnując z opiekunów.

Spis treści

O sprawie poinformowali pracownicy MOPSu

O dramacie, który rozgrywał się w czterech ścianach rodzinnego domu dziecka przy ul. Burczykowskich w Wałbrzychu, zaalarmowali prokuraturę pracownicy wałbrzyskiego MOPSu. Dziś jednak nie chcą już komentować tej sprawy.

Prokuratura po przeanalizowaniu zgłoszenia postanowiła oskarżyć Bartosza B. oraz dyrektorkę Ewę B. o to, że przez ponad trzy lata znęcali się nad dziećmi, które trafiły pod ich opiekę.

- Zarzuty obejmują czas od sierpnia 2016 roku do sierpnia 2019 roku. To wtedy Państwo B. znęcali się nad dziewięciorgiem małoletnich dzieci, które trafiły pod ich dach - mówi Marcin Witkowski, Prokurator Rejonowy w Wałbrzychu.

Sąd uznał, że dzieci padły ofiarami przemocy ze strony opiekunów i wydał wyrok skazujący. Sąd stwierdził, że Ewa i Bartosz B. krzyczeli na podopiecznych. Nie brakowało też rzucanych w stronę dzieci wulgaryzmów, zniewag i obelg. Para stosowała wobec nich także przemoc fizyczną, popychając je i bijąc.

Oboje oskarżeni zostali skazani na 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Otrzymali też zakaz wychowywania, edukacji i opieki nad małoletnimi na okres 4 lat. Wyrok jest nieprawomocny. Do sądu wpłynął już wniosek o uzasadnienie wyroku, co może oznaczać, że skazani zechcą się od niego odwołać.

My także próbowaliśmy skontaktować się z państwem B. Niestety bez odpowiedzi. Podobno są załamani wyrokiem.
My także próbowaliśmy skontaktować się z państwem B. Niestety bez odpowiedzi. Podobno są załamani wyrokiem. Dariusz Gdesz / Polska Press

Opiekunowie nie przyznają się do winy

W czasie postępowania przed sądem i w prokuraturze, Ewa i Bartosz B. nie przyznawali się do winy. Dzieci przesłuchiwane były tylko jeden raz przez sąd, w towarzystwie biegłego psychologa, który uznał za wiarygodne zeznania maluchów. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że wyrok kompletnie załamał opiekunów, którzy przekonywali, że nie robili dzieciom niczego złego.

My także próbowaliśmy skontaktować się z państwem B. Niestety bez odpowiedzi. Na stronie domu dziecka, który prowadzili do dziś istnieje zapis:

"Prowadząc rodzinny dom, Państwo Ewa i Bartosz realizują swoje życiowe pasje, otaczając dzieci miłością, ciepłem, otwartością i bezpieczeństwem. Jak sami mówią: „w Naszym Domu przede wszystkim Kochamy, Wybaczamy, Szanujemy, Dajemy drugą szansę, Marzymy i Tworzymy wspomnienia”.

Można też przeczytać, że pani Ewa lubi "uwieczniać piękne chwile na fotografii", a pan Bartosz chciałby zaszczepić u podopiecznych miłość do sportu na warsztatach taekwondo. Oboje lubą aktywnie spędzać czas na rowerowych wycieczkach i wyprawach w góry.

Fundacja Happy Kids z Łodzi nie chce już współpracować z Wałbrzychem

Fundacja Happy Kids z Łodzi od 2016 roku prowadziła w Wałbrzychu dwa domy dziecka. Były to pierwsze domy dziecka tej fundacji na Dolnym Śląsku. Jeden działał przy ul. Sułkowskiego, a drugi przy ul. Burczykowskich.

- Nigdy nie wpłynęły do nas żadne skargi na panią Ewę i pana Bartosza B. Mamy na taką ewentualność przewidziane określone procedury, które zresztą zastosowaliśmy po tym, jak MOPS zawiadomił prokuraturę. Kiedy dowiedzieliśmy się o całej sytuacji, zrobiliśmy obdukcję jednemu z dzieci, które miało być uderzone. Ta jednak nic nie wykazała. Wszczęliśmy też kontrolę w tym domu. Stworzyliśmy również wspólne zespoły z pracownikami MOPS-u - wylicza Ewa Tietianiec, wiceprezes Fundacji Happy Kids w Łodzi.

Jej słowa potwierdza Ewa Seweryńska, pedagog która znała rodzinę i uczestniczyła w działaniach w domu dziecka po tym, jak pojawiły się informacje o przemocy.

- Brałam udział w zabezpieczaniu sytuacji kryzysowej w tym domu dziecka, w opracowaniu i wdrożeniu procedur. I muszę przyznać, że ani obdukcja, ani opinia zewnętrzna psychologa, ani nasze doświadczenia czy bieżące rozmowy z dziećmi nie potwierdziły niczego niepokojącego. Zauważyłam też więź łączącą dzieci z opiekunami. Nie sądzę również, by mogły się zmówić przeciwko nim. Nie było powodu - podkreśla pedagog.

Jak przyznaje wiceprezes Fundacji Happy Kids, pod jej skrzydła trafiają dzieci z trudnych domów. Często z rodzin, w których panuje przemoc, lub w których nadużywa się alkoholu.

- To najróżniejsze, trudne przypadki. Niektóre dzieci, jakie do nas trafiają, nie potrafią nawet zasypiać w łóżku, tylko wchodzą pod stół i tam układają się do snu... - opisuje Ewa Tietianiec.

Na dzień dzisiejszy, fundacja prowadzi 17 rodzinnych domów dziecka w Polsce. W każdym przebywa do ośmiu maluchów. W związku z sytuacją w rodzinnym domu dziecka przy ul. Burczykowskich, fundacja zamknęła także rodzinny dom dziecka przy ul. Sułkowskiego w Wałbrzychu i zakończyła współpracę z miastem.

- Między nami i MOPS-em pojawiło się napięcie, które nie wróżyło dobrej współpracy na przyszłość. Przenieśliśmy ten dom do Łodzi razem z dziećmi i opiekunami. Umowa z Wałbrzychem wygasła, nie chcieliśmy jej przedłużać - zaznacza Ewa Tietianiec. - Natomiast, co do Państwa B., to mogę jedynie powiedzieć, że pan Bartosz zwolnił się z pracy u nas. Musi przecież z czegoś żyć, a skoro był zawieszony, nie mógł pracować. Pani Ewa natomiast zawiesiła działalność. Co dalej, zobaczymy kiedy zapadnie prawomocny wyrok. Na pewno jednak nie przewidujemy dalszej współpracy z Wałbrzychem - dodaje wiceprezeska Happy Kids.

Prokuratura po przeanalizowaniu zgłoszenia postanowiła oskarżyć Bartosza B. oraz dyrektorkę Ewę B. o to, że przez ponad trzy lata znęcali się nad dziećmi,
Prokuratura po przeanalizowaniu zgłoszenia postanowiła oskarżyć Bartosza B. oraz dyrektorkę Ewę B. o to, że przez ponad trzy lata znęcali się nad dziećmi, które trafiły pod ich opiekę. Dariusz Gdesz / Polska Press

Pilnie potrzebne rodziny zastępcze w Wałbrzychu

Dzisiaj w Wałbrzychu Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej ma pod opieką 10 placówek opiekuńczo - wychowawczych, które sprawują instytucjonalna opiekę nad ponad 100-ką dzieci oraz współpracuje z 300 rodzinami zastępczymi (i rodzinnymi domami dziecka), które wychowują ponad 500 dzieci. To zarówno zawodowe, jak i spokrewnione z maluchami rodziny. Cały czas poszukuje nowych rodzin.

- Ciągle ich brakuje. Czy mamy kryzys, tego nie jestem w stanie stwierdzić, ale z pewnością cały czas szukamy kandydatów na rodziny zastępcze i do prowadzenia rodzinnych domów dziecka. Prowadzimy też w tym celu różne kampanie społeczne - mówi Magdalena Stefańska, dyrektorka MOPS-u w Wałbrzychu.

Pod opiekę takich rodzin trafiają zazwyczaj dzieci skrzywdzone, kryzysowo odbierane rodzicom biologicznym przez sąd.

Tutaj znajdował się Rodzinny Dom Dziecka przy ul. Braci Burczykowskich w Wałbrzychu, zobacz na mapie poniżej

NIE PRZEGAP

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska