Komisja musiała więc radzić sobie z elektrycznymi grzejnikami i z przenośną ubikacją na zewnątrz. W wielu lokalach na Dolnym Śląsku był też problem z przepełnionymi urnami i w trakcie głosowania trzeba było dowozić puste.
Nie było jednak przypadków, by lokal nie został otwarty na czas. Ale nie obeszło się bez incydentów.
W niedzielę w Jeleniej Górze doszło do zakłócenia ciszy wyborczej. Przed siedzibą komisji na osiedlu Zabobrze wywieszono baner promujący jednego z kandydatów. Po interwencji policji zniknął przed otwarciem lokalu. Z kolei w sobotę do legnickiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego wpłynęła skarga od lubińskiej PO. Sztab powiadomił, że w piątek przed rozpoczęciem ciszy wyborczej KWW Robert Raczyński Lubin 2006 ustawił przy wejściach do komisji agitujące materiały. Policja nie potwierdziła łamania prawa. Ustaliła, że materiały były ustawione poza terenem posesji.
W nocy z soboty na niedzielę policja lubińska zatrzymała 22- i 23-latka. W pobliżu stacji benzynowej przy ul. Jana Pawła II niszczyli reklamy wyborcze jednego z kandydatów. Obaj byli pijani. Na razie nie wiadomo, czy odpowiedzą za wykroczenie, czy za łamanie ciszy.
Nie wiadomo też, jak rozstrzygnie się sprawa ze Świdnicy. W niedzielę ks. infułat Kazimierz Jandziszak po każdej mszy w kościele Królowej Polski czytał ogłoszenie, że nie popiera kandydata PO na prezydenta miasta i żadnego innego. Ksiądz oburzył się na baner wyborczy Zbigniewa Szczygła z PO, który został ustawiony na przyczepie zaparkowanego przy świątyni auta. W sztabie partii wyjaśnili, że muszą się ze sprawą zapoznać i zastanowić, czy będą protestować.
Sporo pracy miała policja w Wałbrzychu. Potwierdziły się bowiem przypuszczenia, że w trakcie wyborów może tu dojść do prób kupowania głosów. Do godz. 20 policja zatrzymała pięć osób, które zamierzały wynieść z lokalu wyborczego puste karty do głosowania.
Policja potraktowała sprawy jako wykroczenie. - Mężczyźni zostali bowiem zatrzymani, zanim cokolwiek z listami zdążyli zrobić - wyjaśnia Jerzy Rzymek z wałbrzyskiej policji. A co mogli z nimi zrobić? Przekazać osobom, które za głosy płacą, i dostać za to pieniądze (po około 30 zł). Kolejny wyborca wróciłby z już odpowiednio wypełnioną listą do lokalu wyborczego, wrzucił do urny zakreślone karty i znów wyszedł z pustą.
Współpraca: AAG, MM, RS
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?