Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dolnośląska Brygada WOT. Oni się nie ociągają, gdy trzeba nieść pomoc! [ROZMOWA, ZDJĘCIA]

Maciej Sas
Maciej Sas
16. Dolnośląska Brygada Obrony Terytorialnej
WOT jest elastyczny, działa szybko – my się nie zastanawiamy całymi dniami, czyim zadaniem jest taka czy inna sytuacja związana z udzieleniem pomocy ludziom, społecznościom, wśród których mieszkamy. Jeżeli zaistnieje taka potrzeba, jeżeli trzeba wesprzeć inne służby, niesiemy pomoc! – mówi płk Artur Barański, dowódca 16. Dolnośląskiej Brygady Obrony Terytorialnej w rozmowie z Maciejem Sasem

Mijają dwa lata, od kiedy dowodzona przez Pana Brygada istnieje na Dolnym Śląsku. Mimo że dużo zrobiliście w tym czasie, to stereotypy związane z powstaniem Waszej formacji nie umierają. Od nich zacznę naszą rozmowę. Taka najświeższa rzecz, o której dużo mówią sami żołnierze, to zarzut, że jesteście „kanibalami” wojskowymi. Chodzi o to, że wyciągacie podobno najlepszych ludzi z innych rodzajów wojsk, a przez to cierpią tamte jednostki, bo mają braki.
Bardzo się cieszę, że trafiają do nas najlepsi! Jeśli coś jest w trakcie formowania, to powinno się postawić i na najlepszych ludzi, i na odpowiedni sprzęt. Tyle że tę sprawę personalną oddzieliłbym od innych, bo w tym przypadku, o którym pan wspomniał, chodzi zapewne o wakaty, które się pojawiają we wszystkich polskich służbach mundurowych – policja i straż graniczna też mają z tym problemy. Rozwój Wojsk Obrony Terytorialnej nie pomaga w uzupełnianiu braków gdzie indziej, a wprost przeciwnie. Żeby bowiem stworzyć jednostkę wojskową, powołać do służby żołnierzy, żeby ich solidnie wyszkolić, potrzebne są doświadczone kadry.

A więc to naturalna kolej rzeczy? W sumie Pan też pochodzi z wojsk operacyjnych...
Nie można tego zrobić inaczej, niż skorzystać z istniejących zasobów Wojska Polskiego. Żołnierze wojsk operacyjnych i jednostek specjalnych muszą po prostu stawić się po stronie Wojsk Obrony Terytorialnej i podjąć działania, żeby budować tę formację, a formowanie nadal nie jest zakończone. W tym miejscu trzeba przypomnieć, że certyfikacja całego WOT-u jest przewidziana na koniec 2026 roku.

Odpowiadając wprost, to szkodzi innym rodzajom wojsk, czy nie dzieje się nic nadzwyczajnego?Pewnie w niektórych jednostkach czasowo spowoduje to jakiś problem z uzupełnieniem braków kadrowych. Ale też nie przesadzajmy – około trzy tysiące etatów, które na dzisiaj zostały przesunięte z wojsk operacyjnych do WOT-u w stosunku do ponad stutysięcznej armii to ledwie promile, czyli niewiele. Pamiętajmy, że po tych kilku latach formowania WOT-u, fluktuacja żołnierzy zawodowych przebiega również w odwrotną stronę. Szczególnie jest to widoczne w korpusach podoficerów i szeregowych. Odpowiedni poziom szkolenia i doświadczenie zdobywane w naszej formacji jest dobrze postrzegane i poszukiwane wśród żołnierzy zmieniających WOT na inny rodzaj sił zbrojnych.

Cały czas też straszy wizerunek narzucony przez Waszych przeciwników, a więc to, że jesteście „wojskiem Macierewicza przeznaczonym do maszerowania przed władzami i straszenia opozycji”.
Fakt, słyszymy jeszcze takie określenia. Tak zostaliśmy zresztą przywitani przez niektóre media dwa lata temu na Dolnym Śląsku. Takie określenie pokutuje, niestety, od rozpoczęcia formowania Wojsk Obrony Terytorialnej. Nie wiem, dlaczego tak jest, bo przecież z każdym rokiem naszej działalności widać jak na dłoni, że jakiekolwiek tego typu obawy są zupełnie bezzasadne. Nikt o zdrowych zmysłach takich obaw nie może podnosić. Jesteśmy Rodzajem Sił Zbrojnych Wojska Polskiego. Wojska Obrony Terytorialnej realizują swoje zadania proobronne, prospołeczne: pomagają ludziom tam, gdzie ta pomoc jest najbardziej potrzebna i to widać na co dzień. Ludzie bardzo często do nas piszą, dzwonią i dziękują za to, co dla nich robimy. Uważam, że szczególnie ten obszar naszej działalności skupiony na pomaganiu lokalnym społecznościom mocno procentuje. Poza tym nasze zaangażowanie w walce z epidemią koronawirusa bardzo pomogło w pozytywnym odbiorze społecznym formacji, podobnie jak w ogóle całego Wojska Polskiego.

Skoro już mówimy o sytuacjach nadzwyczajnych, jest jeszcze jedna rzecz, którą się Wam zarzuca – że zdublowaliście to, czym się powinna zajmować Obrona Cywilna.
Owszem, słychać takie głosy. Nie chcę się wypowiadać na temat tego, czy zastępujemy OC, czy może wykonujemy jakąś część jej obowiązków. Przypominam jednak, że Obrona Cywilna jest oparta głównie o Państwową Straż Pożarną, bo w Polsce tak to funkcjonuje. Ciężko więc żołnierzom, szczególnie WOT-owi, zastąpić działalność tej formacji. Jesteśmy natomiast gotowi do natychmiastowego ich wsparcia, jeżeli tylko zajdzie taka potrzeba, jeżeli dostaniemy prośbę o wsparcie, jeżeli sytuacja będzie na tyle poważna, że Państwowa Straż Pożarna, bądź inne służby będą takiej pomocy oczekiwały!

Zarzut jest chybiony?
Tak sądzę. Być może w jakiejś części wykonujemy takie zadania, ale to wynika z potrzeby chwili, z tego, że mamy do czynienia z sytuacjami kryzysowymi, w których trzeba działać szybko. WOT jest elastyczny, działa szybko. Wynika to oczywiście z roli, jaką pełnimy, szczególnie w systemie reagowania kryzysowego. Ta szybkość działania daje przewagę nad innymi instytucjami, które potrzebują zwłoki, żeby się odpowiednio przygotować do niesienia pomocy, bo np. jest potrzeba wykorzystania ciężkiego sprzętu, którego przygotowanie wymaga czasu.

Na koniec „czepialskiej” części naszej rozmowy jeszcze jedna rzecz, która często jest podnoszona: po co tworzyć wojsko, które i tak nie jest w stanie nas obronić przed regularną armią potencjalnego agresora?
No tak, to bardzo nośny argument. I na dodatek zupełnie bezpodstawny. Dlaczego? Bo głównym przeznaczeniem i zadaniem piątego rodzaju sił zbrojnych, a więc Wojsk Obrony Terytorialnej jest wsparcie operacyjne wojsk. W naszych dokumentach doktrynalnych, programach szkolenia, a także w czasie ćwiczeń nie brakuje zadań taktycznych, ogniowych, zasad prowadzenia działań zbrojnych, zasad taktyki pola walki – wszystkiego tego uczymy żołnierzy. Zasady wsparcia operacyjnego wojsk są podstawową częścią naszego procesu kształcenia i szkolenia operacyjnego żołnierzy. Zarzuty, o których pan wspomniał, dotyczą głównie sytuacji, z którą mamy do czynienia od ostatniego roku, a więc działania WOT w ramach reagowania kryzysowego związanego z pandemią. Owszem, kładziemy bardzo duży nacisk na przygotowanie się do walki z koronawirusem, ale to tylko jeden z obszarów naszej działalności. Podstawowym naszym zadaniem jest przygotowanie do współdziałania w operacji obronnej kraju, do wspierania wojsk operacyjnych.

Mówi pan o roli służebnej względem wojsk liniowych?
Tak, jesteśmy ich uzupełnieniem, działamy w Stałych Rejonach Odpowiedzialności – to bardzo ważna informacja dla wojsk operacyjnych. Dla nas również dlatego, że nasi żołnierze znakomicie znają teren, w którym się szkolą na co dzień. Będą więc mogli w razie konieczności doskonale się w nim poruszać. Wszelkie potrzebne informacje dotyczące tego terenu jesteśmy w stanie bardzo szybko przekazywać wojskom operacyjnym.

Tak naprawdę Brygada cały czas się tworzy. Początkowo nabór szedł chyba łatwiej. Teraz coraz trudniej zachęcać nowych ludzi, by wstąpili w Wasze szeregi – dużo łatwiej jest podobno na Rzeszowszczyźnie, czyli na Podkarpaciu?
To nie do końca prawda – przyjmujemy tylu żołnierzy, ilu nasz etat jest w stanie pomieścić. To jest proces rozłożony na kilka lat. Jeszcze w 2022 będziemy formować nasz trzeci batalion.

Bo na razie, przypomnijmy, trwa formowanie drugiego...
Jestem przekonany, że nie będzie z tym większego problemu. Owszem, zdarzają się kłopoty przejściowe. Ostatnio dowiedzieliśmy się, że wojskowa komenda uzupełnień nie będzie mogła przez jakiś czas wydawać kart powołania dla kandydatów, którzy nie są zaszczepieni. No cóż, wojsko musi być w gotowości do niesienia pomocy. Nie możemy narażać ani zdrowia żołnierzy, ani osób którym niesiemy pomoc. Mówiąc krótko, kandydatowi do wstąpienia w szeregi WOT będzie potrzebny dokument, który potwierdzi jego szczepienie przeciwko Covid-19. Ale to nie są powody, które by ograniczyły czy zatrzymały przyjmowanie nowych żołnierzy – Brygada cały czas systematycznie się formuje. We wrześniu przyjmiemy tysięcznego żołnierza, a do końca tego roku sformujemy 162. Batalion Lekkiej Piechoty w Głogowie. Od początku 2022 roku rozpoczniemy już programowe szkolenie dwoma batalionami i rozpoczniemy budowę 163. Batalionu w Wałbrzychu.

Jaki ma być docelowy stan Pańskiej Brygady?
Dowództwo, sztab Brygady, pododdziały zabezpieczające plus trzy bataliony – w sumie to około dwóch tysięcy żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej, w tym prawie 350 zawodowych. Taki ma być stan na koniec 2022 roku. Natomiast koniec 2023 roku powinien dać nam pierwsze certyfikacje pododdziałów.

Co to oznacza?
Osiągnięcie takiego stanu wyszkolenia, który pozwoli nam realizować pełne spektrum działań. W naszych dokumentach normatywnych określone są jako „zadania do realizacji przez brygadę zgodnie z przeznaczeniem”.

W przemyśle mówi się na to „kontrola jakości”.
Rzeczywiście, tak to można nazwać.

Bardzo często w tym, co robicie, podkreślacie wagę współpracy z samorządami. I to nie jest przypadek ani żadne działanie propagandowe, ale sprawa, która pozwala Wam sprawniej działać. O co w tym chodzi?
Promując WOT wśród samorządowców, informując ich o tym, na czym polega służba w Wojskach Obrony Terytorialnej (w jaki sposób pomagamy, co możemy dla nich zrobić), często powtarzam, że jesteśmy rodzajem wojsk, który przede wszystkim jest do dyspozycji samorządów, że to one są beneficjentami naszych działań. Zresztą, oprócz spraw związanych z epidemią koronawirusa mieliśmy kilka innych wniosków formalnych o pomoc, szczególnie dotyczących powodzi i podtopień. Proszę sobie wyobrazić, że to właśnie samorządowcy jako pierwsi występowali z wnioskiem do wojewody o to, byśmy wsparli ich działania na terenie, na którym coś złego się działo. I my to robimy. Dlatego coraz więcej samorządowców jest przekonanych o tym, że WOT skutecznie pomoże im w każdej sytuacji kryzysowej.

Ale też przekonujecie szefów samorządów, żeby mieli swoich ludzi w Waszych szeregach. Jaką to ma zaletę?
Należy mieć świadomość, że wojsko powinno być wykorzystywane w sytuacji, kiedy wszystkie inne możliwe siły i środki zostały już wykorzystane. Samorządy doskonale zdają sobie z tego sprawę. Zgadza się, przekonujemy prezydentów, burmistrzów, starostów czy wójtów, aby zachęcali swoich pracowników do wstępowania w nasze szeregi. Ludzie na co dzień funkcjonujący w samorządach stają się jednocześnie żołnierzami, co pozwala ściślej współpracować, szczególnie w obszarze działań kryzysowych. Doskonale wpływa to na wspólne zrozumienie i realizacje zadań. To tak naprawdę terytorialsi są najlepszym źródłem informacji w samorządach i pomagają nam wzajemnie nieść pomoc lokalnej społeczności. I z wzajemnością. Służba w WOT nie wyklucza z życia zawodowego i osobistego, a wręcz znakomicie potrafi łączyć jedno i drugie ze służbą ojczyźnie oraz lokalnej społeczności.

To taki lokalny oficer łącznikowy?
Rzeczywiście, działa jako oficer, żołnierz łącznikowy. Zresztą, ta funkcja jest mocno rozwinięta w całym Wojsku Polskim, zarówno do przełożonego jak i do podwładnego wysyła się oficerów, podoficerów, żołnierzy łącznikowych, którzy znają sytuację, znają możliwości realizacji zadań.

Był Pan już wcześniej dowódcą albo zastępcą dowódcy w dwóch innych brygadach. Czym różniła się tamta praca od tego, co Pan zastał na Dolnym Śląsku?
Na pewno Dolny Śląsk jest terytorialnie większy niż województwa, w których do tej pory miałem do zaszczyt formować bądź współformować brygady, podkarpackim i świętokrzyskim. Tutaj jest też znacznie więcej różnego rodzaju instytucji, w tym samorządów. Proces nawiązywania kontaktów roboczych z instytucjami z zewnętrznego obszaru współpracy, czyli takiego poza wojskowego zabiera dużo więcej czasu. Nie można odwiedzić prawie 170 prezydentów, wójtów i burmistrzów, w krótkim czasie, bo człowiek nie robiłby nic innego poza tym. Generalnie nie można jednak powiedzieć, że są jakieś poważniejsze różnice w formowaniu brygady. Owszem, województwo ma swoją specyfikę, szczególnie terenu. Szczególnie specyficznie przebiega linia rzeki Odry, która biegnie centralnie przez Dolny Śląsk, a wszystkie jej dopływy tworzą gęstą siatkę cieków wodnych. To zawszę musimy brać pod uwagę, przygotowując się tak naprawdę do działania związanego z potencjalną powodzią.

Skoro wspomniał Pan o rozległości województwa, to znaczy, że trudniej do wszystkich dotrzeć...
Faktycznie, zwłaszcza, że na Dolnym Śląsku mieszkają prawie trzy miliony ludzi. To sprawia, że musimy zaangażować większe siły, żeby dotrzeć do tych, którzy zechcą wstąpić w nasze szeregi. Natomiast sam proces formowania Brygady jest zgodny z planem. Owszem, dwa lata temu ktoś mi tłumaczył, że może być trudno, że ta społeczność na Dolnym Śląsku jest trochę inna od pozostałej części kraju, że ludziom tutaj bliżej do Europy i że są mniej związani z terenem, na którym mieszkają, mają inne horyzonty, inne pomysły na życie. Po dwóch latach formowania Brygady stwierdzam, że wszyscy kandydaci do Wojsk Obrony Terytorialnej, nie różnią się od tych z pozostałej części Polski.

Zacząłem naszą rozmowę od kilku zarzutów, mniej lub bardziej racjonalnych. Przyjął Pan to nad wyraz spokojnie. Czy jest coś takiego, co w tej dziedzinie Pana irytuje?
Wspomniał pan o tych „wojskach Macierewicza” i o tym, że robimy rzeczy, które się nie przydają w wojsku albo że wyciągamy oficerów i żołnierzy zawodowych z wojsk operacyjnych. Wszystko to przestało mnie już dawno irytować, bo wiem doskonale, że nie opiera się to na prawdzie. Wszystkim, którzy stawiają nam takie zarzuty, zachęcam zawsze, by trochę poczytali, nieco porozmawiali z żołnierzami WOT i wojsk operacyjnych, a nie powtarzali bezmyślnie zasłyszane gdzieś informacje. Lepiej na podstawie własnego doświadczenia sprawdzić to, co się komuś zarzuca. I to jest moim zdaniem najlepsza reakcja. Może irytowałbym się, gdyby te sprawy wpływały negatywnie na formowanie Brygady, na liczbę kandydatów, na szkolenie, na nasze działania. Ale w tych sprawach wszystko jest w najlepszym porządku! (uśmiech).

Nie ma Pan żadnych powodów do narzekania na Dolnym Śląsku?
Ani do narzekania, ani do obaw. Wprost przeciwnie – nasza Brygada to bardzo dobre wojsko, poddane procesowi kształcenia i szkolenia szybko się uczy. Jestem przekonany, że poziomem wyszkolenia i umiejętnościami nasi (moi) żołnierze będą się wyróżniali na tle całej Polski.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska