Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do Pana Posła Michała Jarosa

Aleksander Malak
Janusz Wójtowicz
Szanowny Panie Pośle! Piszę do Pana, bo mi żal. Normalnie. Że w ostatnich wyborach do parlamentu nie oddałem na Pana swojego głosu. Ale skąd miałem wiedzieć. Następnym razem mój głos ma Pan jak w banku. Zresztą nie sądzę, by był on Panu potrzebny, jako że praktycznie ma Pan zapewniony wybór na kilka kadencji do przodu. Jak to za co? Za World Games oczywiście!

W końcu to przecież Pan wpadł na pomysł, żeby Wrocław jął się ubiegać o te zwariowane i radosne igrzyska w sportach nieolimpijskich. To Pan namówił możnych, żeby nasze miasto wystartowało w castingu. To, że Wrocław zwyciężył, też w jakiejś mierze należy poczytać jako Pańską zasługę. W dodatku wszystko obyło się bez zbytniej ostentacji (pamięta Pan z pewnością wrocławskie głośne podchody pod jedno i drugie Euro?), prawie po cichu, a i teraz, już po przyznaniu Wrocławiowi organizacji igrzysk w 2017 roku i kilku mniej lub bardziej entuzjastycznych odgłosach, sprawa lekko przycichła.

Niepotrzebnie. Trzeba grzmieć w te surmy, bo takiej radochy jeszcze nigdy w naszym mieście nie było.
Muszę Panu powiedzieć, że kiedy usłyszałem tę wiadomość i potem, gdym prześledził dyscypliny, które zgromadzą we Wrocławiu setki zawodników i dziesiątki tysięcy kibiców (ze mną w roli niepośledniej; obstawiam co najmniej 4 konkurencje), nie posiadałem się z radości i uciechy.

Radości, bo przez 10 dni sierpnia 2017 Wrocław będzie na oczach całego świata (wcześniej także), i uciechy, bo przecież oglądanie zawodów w przeciąganiu liny czymże innym jest niż zabawą w każdym tych zawodów momencie.

A propos. Nie wiem, czy Pan, młody przecież człowiek, wie, bo felietonista pamięta, że przeciąganie liny przez 20 pierwszych lat XX wieku było konkurencją olimpijską. Zwycięzcami byli zawodnicy Cesarstwa Niemieckiego, Amerykanie bądź Anglicy. Podobnie też było z rackets i rugby. To również były dyscypliny olimpijskie. W Pekinie zaprezentowano wu-shu, które jednak nie weszło do kanonu sportów olimpijskich.

Czytam, że Wrocław, jako organizator, może zaproponować dwie dodatkowe dyscypliny, które znajdą się w programie, i nie mogę się nadziwić, że jedną z nich ma być żużel. Rozumiem intencje, rozumiem chęć zdobycia złotego medalu drużynowego jeszcze przed rozpoczęciem imprezy, ale czy akurat żużel pasuje do tego typu igrzysk? Może lepiej byłoby sięgnąć do programu "dorosłych" olimpiad i wybrać z nich coś, co zniknęło, a odświeżone mogłoby znaleźć nowych entuzjastów. Na którejś z pierwszych olimpiad organizowano na przykład skoki w dal… do wody. Do dziś niepobity rekord świata wynosi 19,3 m. A gdyby tak pokusić się…? Nie wiem, w jaki sposób uzyskiwano takie odległości, może z jakiejś trampolinki, ale w końcu to sprawa drugorzędna. Albo wspinanie się po linie na czas. Zresztą tyle jest propozycji. I prawie każda widowiskowa.

Szanowny Panie Pośle! Napisałem ten felieton również dlatego, że, podczas gdy ja przyjąłem wiadomość o World Games z radością, czytam w sieci zjadliwe, malkontenckie komentarze o tym, jak to miasto będzie wydawało nasze pieniądze na igrzyska, podczas gdy kamienice się walą. Niech Pan się jednak nie przejmuje i zadupie pozostawi dupkom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska