Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego nie chciałbym, aby prezydentem miasta Wrocławia został Barack Obama. Ani Donald Tusk

Arkadiusz Franas
Wiem, teoretycznie to jeszcze niemożliwe, bo ustawa jasno głosi, że wójtem, burmistrzem, prezydentem może zostać: "każdy obywatel polski posiadający prawo wybieralności do rady gminy, który najpóźniej w dniu głosowania kończy 25 lat, z tym że kandydat nie musi stale zamieszkiwać na obszarze gminy".

Czyli de facto Barack Obama nie spełnia tylko jednego warunku. Niewykluczone, że już niedługo może on zniknąć. Warunek - nie prezydent USA. Bo usłyszymy, że to jakieś nacjonalizmy itp. I przyznam Państwu, że mniej mi ten brak obywatelstwa by przeszkadzał niż obecny zapis: "nie musi stale zamieszkiwać na obszarze gminy". Ale o tym za chwilę. I żeby było jasne, zwłaszcza dla misjonarzy nowoczesnego świata, kompletnie mi nie przeszkadza kolor skóry, zarówno Obamy, jak i Donalda Tuska. Choć z drugiej strony ciekawe bardzo, jak by owi misjonarze określali prezydenta Obamę: afrowrocławianin? I dlaczego jeszcze do naszej rady miasta nie wpłynął wniosek o przemianowanie Kamienicy pod Murzynem (w Sukiennicach) na Dom Afrobreslauera? Bo to wszak Murzyn przedwojenny...

A mamy jeszcze kilku takich w naszej architekturze. Ale nie w budynkach rzecz, a w lekko zatęchłej demokracji samorządowej. Jak nic się nie zmieni, to większość wójtów, burmistrzów i prezydentów jesienią będzie można wybrać w pierwszej turze. Dla oszczędności zaproponowałbym przez aklamację. Szkoda czasu i pieniędzy na ustawianie urn. I nie żebym miał coś przeciw kontynuowaniu kadencji przez któregoś z samorządowców. No dobra, mam, i to może w kilku przypadkach. Ale mam prawo tylko do jednego głosu i tylko w miejscu mego zameldowania. Szanuję wolę większości. Jak są dobrzy, to niech Panią, Pana ludzie wybiorą. Ale wybiera się spośród jakiegoś grona, jakiś program. Nic takiego nam nie grozi. Szykuje się kolejny sondaż polityczny.

Jeśli w ogóle inni kandydaci się zgłoszą... Partie znów będą badały poparcie. W tym celu zamierzają wystawić kandydatów, by ich logo i nazwa nie zniknęły z przestrzeni publicznej lub jak Platforma Obywatelska poprzyklejać się do prezydentów niezależnych, którzy od kilku kadencji odnoszą sukcesy. A wtedy PO do CV po prostu dopisze sobie kolejne zwycięstwo. Popatrzmy na Wrocław. Według kontrolowanych przecieków w szranki z Rafałem Dutkiewiczem najprawdopodobniej staną panie Lidia Geringer de Oedenberg (SLD) i Ilona AntoniszynKlik (PSL). Obie robią kariery poza Wrocławiem. I obie doskonale zdają sobie sprawę, że nie mają szans w potyczce z obecnym prezydentem Wrocławia, do którego przykleiła się PO. No to, jaki mamy wybór: dwie panie, które nie wierzą w swoje zwycięstwo i tylko oddają dług swoim partiom, które w ten sposób pokazują wrocławianom, że istnieją. Po raz kolejny nie ma szans na realną debatę o mieście.

O strategii, projektach. Bo by mieć sensowne plany, to trzeba wierzyć, że się je zrealizuje. W ordynacji musi zajść jakaś zmiana, by te wybory były wyborami. Może kandydaci powinni mieć wcześniejszy staż w radzie miasta czy gminy? Może zakazać kampanii opatrzonych logo partii politycznych? Nie wiem. Wiem, że coś trzeba zrobić, by wybór wójta, burmistrza czy prezydenta miasta nie miał charakteru konkursu piękności. Bo co z tego, że może nawet kiedyś wystartują tu popularni Obama albo Tusk. Popularni są, tylko że zabłądzą na najbliższym skrzyżowaniu... To jak mają je wyremontować? Może za rogiem jest gorsze...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska