Od 2014 roku toczy się przed sądami różnych instancji procedura uznania tego gwałciciela za osobę niebezpieczną, którą trzeba izolować od otoczenia, jak seryjnych morderców. W tym czasie mężczyzna zdążył wyjść z więzienia, gdzie siedział za gwałt, i trafić tam kolejny raz za to samo. Dziś do odsiedzenia został mu rok i dziesięć miesięcy z pięcioletniego wyroku.
Dyrektor więzienia, w którym siedział w 2014 roku Marcin G., złożył wniosek o umieszczenie mężczyzny w ośrodku dla osób niebezpiecznych. Więzień był skazany przez sąd w Jeleniej Górze za gwałt na 3 lata i 8 miesięcy pozbawienia wolności. Miałby trafić do wspomnianego ośrodka po wyjściu na wolność.
Podstawą wniosku była ustawa z 2013 roku zwana przez media „ustawą o bestiach”. Na podstawie tych właśnie przepisów do specjalnego ośrodka trafił zaraz po odsiedzeniu kary 25 lat więzienia Mariusz Trynkiewicz, seryjny morderca i przestępca seksualny. Skazano go przed laty na karę śmierci, zamienioną potem na 25 lat więzienia.
Postępowanie w sprawie wniosku dotyczącego Marcina G. trwa do dziś. W marcu 2014 roku został on uznany za „osobę niebezpieczną” i miał trafić od instytucji zwanej Krajowym Ośrodkiem Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym.
Decyzję taką podjął Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze. Lecz Marcin G. do Ośrodka nie trafił, odwołał się do Sądu Apelacyjnego. Tu postępowanie utknęło na przeszło dwa lata.
Jak się dowiadujemy, sędziowie czekali na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ustawy z 2013 roku. Tymczasem we wrześniu 2014 roku Marcin G. kolejny raz trafił za kratki. I to znów za gwałt. Tym razem odpowiadał jako recydywista. W lutym 2015 roku został skazany na pięcioletni wyrok. Najpóźniej we wrześniu 2019 roku znów wyjdzie na wolność.
Tymczasem postępowanie z 2014 roku o uznaniu go za osobę niebezpieczną cały czas trwa. Co ciekawe, służba więzienna (ściślej biorąc – dyrektor więzienia, w którym siedzi Marcin G.) wycofała wniosek o uznanie go za „niebezpiecznego”. Uzasadnienie? Przecież i tak siedzi. Z tego też powodu Sąd Apelacyjny, w grudniu 2016 roku, nie zgodził się na objęcie mężczyzny przepisami „ustawy o bestiach”. Umorzył sprawę uznając ją za bezprzedmiotową.
Prokuratura Regionalna zaskarżyła tę decyzję do Sądu Najwyższego i wygrała. Sąd Apelacyjny raz jeszcze ma zbadać tę sprawę. Do uznania osoby za „niebezpieczną” wymagana jest opinia psychiatryczna. Lekarze muszą ocenić, że osoba ma zaburzenia psychiczne i jest duże prawdopodobieństwo, że ponownie popełni przestępstwo „związane z zagrożeniem życia zdrowia lub wolności seksualnej”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?