Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy w Młotach na Dolnym Śląsku ruszy wielka inwestycja? Sporo pytań o elektrownię

Maciej Sergel
Maciej Sergel / Poslka Press
W Wójtowicach w gminie Bystrzyca Kłodzka mieszkańcy regionu rozmawiali o planowanej budowie elektrowni szczytowo-pompowej w Młotach. Nic o Was, bez Was – zapewnił mieszkańców wsi Młoty minister Michał Dworczyk podczas spotkania w Wójtowicach poświęconemu potencjalnej budowie elektrowni szczytowo-pompowej w gminie Bystrzyca Kłodzka.

Spotkanie wywołało wiele emocji, dotyczyło bowiem rozpoczętej w 1967 roku budowy dwóch zbiorników wodnych i elektrowni o mocy 750 MW, która miałaby być potężnym magazynem energii. Spotkanie zorganizowane przez Śnieżnicki Klub Biznesu, jak mówi prezes tej organizacji Adam Jaśnikowski, miało odbyć się początkowo, tylko w małym gronie. Jednak w związku z tym, że plakat zapraszający do udziału w dyskusji pojawił się w przestrzeni publicznej i dotyczył najważniejszej od lat inwestycji w tej gminie powiatu kłodzkiego zmobilizował i mieszkańców okolicznych wsi i burmistrz Bystrzycy Kłodzkiej Renatę Surmę, która nie została przez organizatorów zaproszona. Na spotkanie przyjechał także minister Michał Dworczyk, który od kilku lat wspiera działania rządu, zajmujące się bezpieczeństwem energetycznym kraju, a budowa tej elektrowni, jest jednym z jego elementów.

Historia budowy elektrowni szczytowo-pompowej w Młotach, sięga końca lat 60-tych ubiegłego wieku, kiedy to podjęto decyzję o jej budowie. Inwestycje przerwano w latach 80-tych, kiedy finanse państwa były w katastrofalnym stanie i komunizm chylił się ku upadkowi. Zostały tylko tysiące ton betonowych sztolni, które obecnie zasiedlają głównie podlegające ochronie nietoperze oraz nieliczni mieszkańcy wsi Młoty, którzy od ponad pięćdziesięciu lat czekają na wysiedlenie. Większość ludzi już dawno się wyprowadziła, ale reszta ułożyła sobie życie i nie wyobraża sobie jakiejkolwiek przeprowadzki. W ciągu ostatnich kilkunastu lat pojawiali się różni inwestorzy, ale nie było decyzji politycznej ani pieniędzy, aby tą budowę przeprowadzić.

Dopiero ogromna awaria elektrowni w Bełchatowie w 2021 roku spowodowała realne przyspieszenie działań w kierunku budowy magazynów energii, jakimi są elektrownie szczytowo-pompowe. Ich technologia powstała ponad 100 lat temu i póki co, jest to najbardziej optymalna metoda stabilizacji systemu energetycznego podczas wielkich awarii jak wspomniany Bełchatów, gdzie podczas sekundy wypadły bloki o łącznej mocy prawie 3,9 GW brutto. Podczas tej katastrofy spadek napięcia odczuwalny był nie tylko w Europie, ale także w Afryce Północnej i Turcji. Uruchomione w ciągu kilku minut trzy z sześciu polskich elektrowni szczytowo-pompowych, uzupełniły prawie 50% brakującej energii w systemie, który powstał na skutek tej awarii.

Uświadomiło to rządzącym, że nie ma innej drogi, jak zbudowanie kilku jednostek EST, aby można było skutecznie przeciwdziałać takim spadkom napięcia. W Polsce istnieje sześć takich zbiorników, ale nie buduje się żadnego nowego. W Niemczech istnieje 26 elektrowni zbudowanych w tej technologii i już planowanych jest kolejnych pięć. Największe takie elektrownie na świecie i zarazem największą ich ilość posiadają globalne, gospodarcze mocarstwa, czyli USA, Japonia i Chiny.

- Spotkanie chcieliśmy zorganizować, bo zaniepokojeni jesteśmy brakiem polityki informacyjnej w zakresie budowy tego zbiornika, zarówno przez rząd jak i lokalny samorząd. Ludzie nic o tej planowanej inwestycji nie wiedzą – mówił podczas spotkania Adam Jaśnikowski, organizator spotkania z Śnieżnickiego Klubu Biznesu.

- Całkiem niedawno w Długopolu Zdrój odbyło się „tajemnicze” spotkanie związane z tą inwestycją, na które nie zostali zaproszeni ani mieszkańcy, ani samorządowcy. Chcielibyśmy wiedzieć, o czym mówiono podczas tego spotkania – apelował do zgromadzonych radny sejmiku wojewódzkiego Zbigniew Szczygieł.

- Spotkania w Długopolu Zdrój nie organizowałam ani ja, ani wojewoda, ani Urząd Marszałkowski. To było spotkanie ekspertów, którzy mają przygotować raport dla KPRM i grupy PGE. Nie było to więc spotkanie, w którym mogliby uczestniczyć mieszkańcy. Nie jest też prawdą, że nie prowadzimy żadnej polityki informacyjnej, bo w kwietniu ubiegłego roku zorganizowałam spotkanie z wszystkimi sołtysami naszej gminy, na którym poinformowałam o tym, że temat ruszył, ale dopóki nie będziemy mieć tego na papierze, czarno na białym, że ta inwestycja będzie realizowana, to nie będziemy podgrzewać niepotrzebnie tematu, aby nie denerwować ludzi. Dlatego kiedy zobaczyłam, że szykowane jest spotkanie w tej sprawie pomimo ustaleń z sołtysami, pomimo braku zaproszenia postanowiłam przyjechać i posłuchać, co mają do powiedzenia organizatorzy spotkania – odpowiedziała na zarzuty burmistrz Bystrzycy Kłodzkiej Renata Surma.

- Oczywiście, że rozumiemy Wasze zaniepokojenie, ale mogę Państwa zapewnić, że nikt z Was nie zostanie pozostawiony sam. Nic o Was bez Was. Natomiast, na dzisiaj, nie możemy w ogóle powiedzieć, czy tą elektrownię będzie można zbudować. To właśnie ustala powołany przez premiera i grupę PGE zespół ekspercki, który określi, czy w tym miejscu taką inwestycję będzie można przeprowadzić. Sami Państwo wiecie, że uwarunkowane jest to wieloma czynnikami, od ilości wody w pobliskiej rzece zaczynając. Raport powinien być gotowy w czerwcu tego roku, ale na ten moment, nie ma w tej sprawie decyzji – poinformował zgromadzonych minister Michał Dworczyk.

Sami mieszkańcy regionu są podzieleni w swoich opiniach do budowy ESP. Jedni widzą w tym ogromną szansę rozwoju całego regionu, inni są zaniepokojeni przymusowym wysiedleniem, gdyby decyzja w sprawie tej budowy zapadła.

Na zakończenie spotkania minister Michał Dworczyk obiecał zgromadzonym uczestnikom spotkania, że w najbliższym czasie ściągnie do Bystrzycy Kłodzkiej przedstawicieli inwestora z grupy PGE oraz ministra odpowiedzialnego za tą inwestycję, aby mogli odpowiedzieć na wszystkie pytania i wątpliwości mieszkańców związanych z budową tej elektrowni. Podkreślił również, że potrzebujemy w całej Polsce co najmniej kilku takich inwestycji, które są ogromnie ważne dla stabilizacji całego systemu energetycznego. Jej budowa od momentu podjęcia decyzji trwałaby około 8 lat, elektrownia miałaby 750 MW mocy i kosztowałaby szacunkowo między 5 a 7 mld zł. Tylko z podatków od nieruchomości do gminy Bystrzyca Kłodzka wpłynęłoby około 100 mln zł dodatkowych pieniędzy, co uczyniłoby ją jedną z bogatszych gmin i z pewnością zmieniłoby gospodarkę w całym regionie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska