Brama należy do wspólnot mieszkaniowych ze stojących tam budynków. Zdaniem Czytelnika, nieustannie unosi się tam fetor, a niekulturalne osoby urządziły sobie z tego miejsca toaletę. - To nie toaleta, tylko kloaka - mówi Zygmunt Łotocki, szef firmy Centrum, która zarządza budynkami. - Chcieliśmy tam wstawić kartę, aby uniemożliwić dostęp. Jednak ze względu na witryny sklepowe, byłaby umieszczona ok. metra wgłąb. I nic by się nie zmieniło - tłumaczy.
Jest plan, aby to miejsce wyremontować i oświetlić. Wtedy problem by zniknął. - Niestety, ale w tym przypadku nie ma woli mieszkańców. Bo takie prace by kosztowały - mówi Łotocki.
Niebawem ma dojść do spotkania, na którym problem bramy będzie jeszcze raz poruszony. Takie miejsce przy głównej ulicy Wrocławia to na pewno wstyd dla miasta, dlatego też liczymy, ze mieszkańcy zgodzą się sięgnąć do kieszeni. Koszt prac to kilkanaście tysięcy złotych. Część wydatków pokryłaby gmina Wrocław.
Tomasz Maciejewski zwraca również uwagę na to, co dzieje się na parkingu przy ul. Leszczyńskiego. Przy samej ulicy parkować można, ale za opłatą. Jednak na sąsiadującym z jezdnią placyku parkować można już za darmo. A kierowcy, którzy wykorzystują każdą przestrzeń, byle by nie uiszczać opłat zapychają to miejsce kompletnie. Tak, że kłopot z przejazdem ul. Leszczyńskiego może mieć karetka pogotowia, o straży pożarnej nie wspominając. Dodatkowo w tym miejscu często można spotkać tzw. parkingowych, którzy za kilka złotych popilnują auta, "żeby ktoś lakieru nie porysował".
- Pojedziemy na miejsce, musimy dokładnie sprawdzić, jak wygląda sytuacja - mówi Ewa Mazur, rzeczniczka prasowa Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta. - Wtedy też podejmiemy decyzję, co dalej robić - dodaje.
Możliwe, że placyk zostanie otoczony słupkami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
