O dziwnym i po prostu nierealnym pojmowaniu czasu przez polski system służby zdrowia słyszymy ostatnio nader często. Niedawno też miałam okazję przekonać się o tym osobliwym zjawisku na własnej skórze. Na szczęście tym razem nie chodziło o ratujące życie złote minuty ani o ponadludzki wysiłek, czytaj: siódmy dzień dyżuru z rzędu, który przyszło pełnić mojej pani doktor. Tym razem chodziło tylko, i aż, o organizację pracy, co jak się domyślam, ma związek z pieniędzmi. Tymi z NFZ, bo wizyta nie była prywatna. Otóż niech sobie Państwo wyobrażą taki oto obrazek: jedna z większych wrocławskich przychodni, z tych fajniejszych, co to i nie czeka się za długo, o ile nie idzie się do endokrynologa. W tej przychodni poradnia alergologiczna, oblegana, bo - jak wiadomo - alergie wszelkiej maści to dziś plaga. No i godziny wizyt, na które rejestrowani są pacjenci. Mam być o godzinie 15. Pierwsza wizyta, czyli wywiad lekarski, może jakieś testy czy inne badanie. Będzie dobrze, jak uda się wyjść z przychodni po godzinie czy dwóch. Przezornie jestem jakieś 20 minut przed czasem. Jest już też kilku pacjentów, ktoś na 15.35, ktoś na 16. Wcześnie? „Trochę, ale taki dojazd spoza Wrocławia” - tłumaczy miła, starsza pani. Tak sobie gawędzimy do chwili, gdy nadchodzi uśmiechnięty pan, który pyta: „Kto z państwa na 15? Bo ja na 15.05.”
Odpowiadam, że ja i myślę: „Pięć minut?! Aż pięć minut?! Jezu! Pięć minut?! Co można powiedzieć lekarzowi, którego widzi się pierwszy raz w pięć minut?! Gorzej, co może mi w pięć minut powiedzieć lekarz, który widzi mnie pierwszy raz?!” Rozterka: czekać i wejść na te pięć minut, czy odpuścić sobie od razu? No, ale nic, czekam, nagle widzę na drzwiach gabinetu zdanie, które nieco mnie uspokaja. Otóż napisano, że godziny podane w rejestracji są umowne, bo wizyta może trwać od 10 minut do godziny. Może jednak zaczekać? Widząc chyba moją skonfundowaną minę, pan z uśmiechem wyjaśnia, że na 5 minut to idzie na przykład on. Jest w trakcie odczulania i potrzebuje tylko, by pani doktor podała dawkę szczepionki. Dodaje, że pierwsza wizyta trwa dłużej. Wybija 15, wchodzę, pani doktor wypytuje rzetelnie, słucha, nie liczy czasu, zleca testy, jakieś badania i każe z nimi wrócić. Gdy wracam do niej przed godz. 18, widzę, że w kolejce wciąż czeka pani zarejestrowana na 15.45.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?