Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co zrobić z Palikotem? Nic, trzeba go polubić

Arkadiusz Franas
Nie chwaląc się, jam to też przewidział. Janusz Palikot jednak został czarnym koniem wyborów. A dla niektórych to od razu czarną owcą parlamentu. Ale nawet gdyby co niektórzy bardzo się upierali, to nie można z Sejmu wyrzucić ludzi mających poparcie 1 439 490 świadomych Polaków.

Aby zrozumieć skalę poparcia, to przypomnę, że w 2001 roku, gdy wygrała koalicja SLD-UP, PO uzyskała 1 651 09 głosów, a PiS - 1 236 787.

Można nawet naubliżać tym, co wskazali Ruch Palikota jako swoich przedstawicieli we władzach, ale wyniku wyborów to już nie zmieni. Powiem więcej. Zamiast się obrażać na wyborców i ich wybrańców, może wreszcie warto spytać, o co tym Polakom w liczbie prawie półtora miliona chodzi. Dlaczego wskazali na listę numer 4? Czy tylko dlatego, że Ruch Palikota wspomaga magik od kreacji wizerunku Piotr Tymochowicz? Tak, ten sam, który pomagał m.in. Marianowi Krzaklewskiemu, Stanisławowi Tymińskiemu czy Andrzejowi Lep-perowi.

Myślę, że tym razem zadziałała nie tylko magia. Duża część Polaków ma już dość skostniałej sceny politycznej. Męczą się, musząc wybierać między PO i PiS, zwłaszcza w momencie, gdy poważnie osłabł Sojusz Lewicy Demokratycznej. Półtora miliona Polaków uważa za słuszne m.in.: wprowadzenie podatku liniowego, ograniczenie biurokracji, promowanie przedsiębiorczości, zaprzestanie nauczania religii w szkołach, liberalizację ustawy dotyczącej aborcji, wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych do Sejmu, likwidację Senatu, połączenie ZUS i KRUS (to wybrane punkty z 35 postulatów RP).

I oczywiście trzeba od razu wyjaśnić, że są to trudne zadania. Niektóre bardzo populistyczne, bo trudno pewne rzeczy wprowadzić natychmiast, ale ten kierunek wielu naszym rodakom się podoba.
Program dość życzeniowy. Kto ma go realizować? I to jest chyba największa słabość Ruchu Palikota, bo sam lider podobno jeszcze kilka dni temu nie znał wszystkich swoich posłów, często dobieranych na zasadzie: teściowa czy sąsiad?

Poza tym, nie jest to pierwsza z serii "dziwnych" partii w historii światowego czy polskiego parlamentaryzmu. Poza naszym krajem największą furorę zrobił niewątpliwie duński Związek Uczciwych Obiboków, który domagał się lepszych prezentów świątecznych dla każdego czy większej ilości chleba dla ptaków w parkach. I tymi hasłami wywalczył sobie miejsce w parlamencie w 1994 roku. Nic jednak chyba nie przebije naszych wyborów w 1991 roku. W polskim Sejmie miejsca zdobyło 29 komitetów. W tym także krakowski Komitet Wyborczy Sojuszu Kobiet Przeciw Trudnościom Życia (1 mandat). O wiele popularniejszym ugrupowaniem w tamtym czasie była jednak Polska Partia Przyjaciół Piwa, która w Sejmie wywalczyła dla siebie 16 miejsc (m.in. Janusz Rewiński, młody Krzysztof Ibisz czy Adam Halber). A to duże poparcie osiągnęli dzięki głoszeniu przez lidera ugrupowania Janusza Rewińskiego, że: piwo nie jest ani ciemne, ani jasne, jest po prostu smaczne. W innym miejscu ich programu mogliśmy natomiast przeczytać tak miły dla prawie każdego mężczyzny zapis: "Przy piwie można wymienić poglądy, przy piwie łatwiej dojść do porozumienia, dogadać się. Dogadujmy się, bądźmy tolerancyjni, wyrozumiali i spolegliwi". I jak tu było nie głosować na takie mądre postulaty.

Tak bywało. Teraz jest jednak inaczej. Myślę, że Palikot skończył z satyrą polityczną. Postanowił nas zaskakiwać. Między innymi doborem współpracowników, choć i tutaj wyczuwa pewne granice. Ma na przykład w swoim klubie Annę Grodzką, która, jak wiadomo, kiedyś była mężczyzną. Pojawił się przez chwilę na-wet pomysł, by Grodzka była kandydatką na wicemarszałka, ale chyba sam Janusz Palikot zrozumiał, że dla wielu posłów mógłby to być duży dyskomfort. Wyobrażają sobie Państwo taką scenę: na mównicę wchodzi radiomaryjna posłanka Anna Sobecka i odwracając się w stronę prezydium, mówi do prowadzącej obrady Anny Grodzkiej: Pani Marszałek, Wysoka Izbo... Mnie wyobraźnia w tym momencie zawodzi.

Powiem tak. Nie uważam, jak poseł Mariusz Błaszczak, że pomysły Palikota (jak choćby ten z usunięciem krzyża z Sejmu) godzą w fundamenty naszej cywilizacji. Te fundamenty już dawno zaczęły się kruszyć. I nie miejsce tu, by zastanawiać się nad tym, dlaczego. Choć również uważam, że poseł Błaszczak ma prawo bronić krzyża, jak i Palikot żądać jego usunięcia. Dopóki się nie będą bić, to niech dyskutują. Na tym polega demokracja.

I rolą Ruchu w tym Sejmie będzie nie błaznować, a zadawać trudne pytania, których z różnych powodów nie zadają politycy dbający o hiperpoprawność. Dzięki Palikotowi czasami dowiem się tego, o co reszta tak bardzo boi czy wstydzi się zapytać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska