Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co mają w kieszeni legniccy radni

Zygmunt Mułek, Marzena Michalec
Radni Anna Płucieniczak, Jacek Baczyński, Krzysztof Ślufcik ujawnili swój majątek
Radni Anna Płucieniczak, Jacek Baczyński, Krzysztof Ślufcik ujawnili swój majątek Piotr Krzyżanowski
Zarobki legnickich radnych, poza wyjątkami, nie przyprawiają o zawrót głowy. Jednocześnie pokazują, że bycie radnym to nie tylko służba społeczna, ale też sposób na całkiem niezłe dochody i ochrona przed zwolnieniem.

Jan Kurowski (PiS) w swoim oświadczeniu wykazał, że zarobił w roku 2010 aż 400 tys. zł. Tak płaci się na dyrektorskim stanowisku w KGHM Polska Miedź SA. I o takich zarobkach inni mogą sobie tylko pomarzyć. Radny Kurowski od czterech lat wykazuje podobne dochody, bo pracy w KGHM nie stracił. Udało mu się ją zachować dzięki temu, że jest radnym. Gdy przed dwoma laty został zwolniony, bardzo przydał mu się mandat. Sąd przywrócił go z powrotem do pracy.

Najlepiej zarabiający radny ma piękny dom o wartości pół mln zł i mieszkanie w kamienicy na Tarninowie, warte tyle samo. Jego zadłużenie również od lat oscyluje w granicach miliona złotych.

Na drugim biegunie dochodowego rankingu znajdują się radni SLD. Co prawda Kazimierz Hałaszyński w zeszłym roku zarobił wraz z dietą trochę ponad 70 tys. zł, ale jak na człowieka zbliżającego się do emerytury jego dorobek życiowy nie wygląda imponująco. Radny Hałaszyński nie ma własnego mieszkania i żadnych oszczędności. Jeździ 11-letnim fiatem.

Jego dwaj młodsi koledzy w radzie - Tyberiusz Kowalczyk i Sławomir Skowroński, także szef legnickiego SLD - wypadają równie blado pod tym względem. Kowalczyk, który w minionej kadencji wszedł do rady, wykazuje, że nigdzie nie jest zatrudniony, nie ma domu i oszczędności. Ten znany strongmen w minionym roku zarobił na zleceniach tylko pięć tys. zł. Dla niego dieta w wysokości ok. dwóch tys. zł miesięcznie to prawdziwa manna z nieba.

Oświadczenia prześwietlą teraz przewodniczący rady gminy, wojewoda lub wójt, a także fiskus. W tym roku dokumentom po raz pierwszy przyjrzy się również Centralne Biuro Antykorupcyjne. - Chcemy sprawdzić, czy są duże nieprawidłowości w skali kraju - tłumaczy Jacek Dobrzyński , rzecznik CBA.

Legniccy radni miejscy w większości wykazują solidne zarobki. Mają domy i mieszkania. Ale oszczędzanie nie jest ich mocną stroną. Zdecydowana większość spłaca duże kredyty. Także obca jest im ekstrawagancja w zakupie samochodów. Bodajże najdroższy - volkswagen passat z 2010 r. - ma niezależny radny Krzysztof Dybek. Ten znany aptekarz i nauczyciel akademicki zarobił w minionym roku ponad 220 tys. zł. Ma też najdroższy dom, wyceniony na 800 tys. zł. Spłaca ponad 200 tys. zł kredytu. Bogatszy jest tylko Jan Kurowski z PiS.

Trzeci w rankingu najlepiej zarabiających rajców - Ryszard Kępa, przewodniczący rady miejskiej, ceniony lekarz, wykazuje dochód 159 tys. zł. Ma też dom wart pół miliona złotych.

Najwięcej w ostatnich latach stracili radni PiS : Ewa Szymańska i Krzysztof Ślufcik. Gdy byli zatrudnieni na dyrektorskich etatach w Polskiej Miedzi, rocznie zarabiali ponad 300 tys. zł. Teraz pani radna z kilku miejsc pracy ma w sumie dochód w wysokości 119 tys. zł (także dom wart 600 tys. zł). Radny Ślufcik kieruje biurem poselskim i europoselskim, co daje mu rocznie 86 tys. zł. Może się pochwalić nowym harleyem davidsonem, co jest największą ekstrawagancją motoryzacyjną w radzie. Dochody Ślufcika dają mu miejsce szóste.
Także nieźle zarabia Anna Farmas-Czerwińska z komitetu prezydenckiego, szefowa Policyjnej Izby Dziecka - 62 tys. zł. Pani radna jest kobietą, która inwestuje w swoją i rodziny przyszłość. Wykazuje kredyt na budowę domu w wysokości 700 tys. zł. Taki luksus ma już jej kolega z policji i klubu radnych Sławomir Masojć. Jego dom ma wartość 400 tys. zł. Posiada też mieszkanie własnościowe (o połowę tańsze). Jeździ niezłym samochodem terenowym. Zarobił w minionym roku 71 tys. zł.

Jedynym radnym, który może się pochwalić solidnymi oszczędnościami, jest Jacek Baczyński (PiS). Odłożył głównie dzięki spadkowi - 200 tys. zł. Pracuje jako asystent senatora. Rocznie zarabia ok. 7 tys. zł. Spokojnie może egzystować dzięki diecie radnego - 23 tys. zł rocznie. Także jego koleżanka klubowa Anna Płucieniczak ratowała domowy budżet dietą - 19 tys. zł. Bo jej renta - 5 tysięcy zł rocznie - raczej nie wystarczyłaby nawet na skromne życie.

Dla niektórych radnych z Lubina dieta to tylko dodatek do ich pokaźnych majątków. Ich dochody przekraczają 100 tys. zł rocznie, do tego trzeba doliczyć pensje z rad nadzorczych lub stanowisk w miejskich spółkach lub urzędzie.

Na swoje dochody nie ma co narzekać Andrzej Górzyński, przewodniczący Rady Miejskiej w Lubinie, współwłaściciel piekarni. Jeszcze dwa lata temu jeździł skromną toyotą yaris z 2001 r., ale zamienił ją na mercedesa klasy A prawie z salonu. Pod lupę wzięliśmy też Damiana Stawikowskiego z zarządu powiatu. W 2008 r. zaciągnął kredyt na 140 tys. zł. Dwa lata później po pożyczce w oświadczeniu nie ma nawet śladu.

Jaka kara?

Radni mają 30 dni od momentu ślubowania na to, aby złożyć oświadczenie majątkowe.
Przez następne lata takie dokumenty radni składają co roku do 30 kwietnia. Jeśli tego nie zrobią, mogą stracić swoje wynagrodzenie, a w najgorszym wypadku są pozbawiani mandatu. Jeśli rajca skłamie w oświadczeniach, grożą mu nawet 3 lata pozbawienia wolności. Kto weryfikuje oświadczenia? Analizują je przewodniczący rady gminy, wojewoda albo wójt. Jeden z egzemplarzy oświadczenia wędruje pod lupę fiskusa. Oświadczenia przechowywane są przez 6 lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska