Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chrobry na piątkę. Festiwal strzelecki na pożegnanie

Marcin Kaźmierczak
W sobotę aż pięciokrotnie kibice mogli oglądać cieszących się pomarańczowo-czarnych
W sobotę aż pięciokrotnie kibice mogli oglądać cieszących się pomarańczowo-czarnych Łukasz Jaremkiewicz
W sobotę Chrobry pokonał MKS Kluczbork 5:1 i z przytupem zakończył jesień przy Wita Stwosza

Podopieczni Ireneusza Mamrota do sobotniego starcia z MKS-em Kluczbork przystępowali z nadzieją na przełamanie serii trzech meczów bez strzelonego gola. Cel udało się osiągnąć i to z nawiązką, bowiem do bramki przeciwników trafili aż pięć razy. Ostatni raz głogowianie zaaplikowali rywalom tyle bramek niemal dokładnie dwa lata temu, 15 listopada 2013 r., gdy jeszcze w drugiej lidze pokonali KS Polkowice 5:0.

W sobotę Chrobry imponował przede wszystkim odważną i szybką grą skrzydłami, gdzie brylował Karol Hodowany oraz wprowadzony po przerwie Damian Sędziak. - Nasza gra zaczęła przypominać stare, dobre czasy, gdy właśnie szybki atak był naszą domeną - ocenia I. Mamrot.

Jak podkreśla asystent trenera, Adrian Siemieniec, dyspozycja Sędziaka była kluczowa dla losów meczu. - Jego wejście ożywiło naszą grę ofensywną i miało duży wpływ na wynik końcowy. To nie jest jednak tak, że Robert Pisarczuk zagrał słabo. Szukaliśmy po prostu bardziej ofensywnego wariantu i jak widać opłaciło się - mówi A. Siemieniec. - Poza tym byliśmy w tym meczu śmiertelnie skuteczni, bo poza okazją Maćka Górskiego z końca pierwszej połowy, gdy już wtedy mógł strzelić na 2:1, wykorzystaliśmy praktycznie wszystkie swoje sytuacje. To przypominało trochę ubiegłoroczny mecz z Termalicą na inaugurację pierwszej ligi, gdy przegraliśmy 0:6, a nasi rywale tak naprawdę stworzyli sobie właśnie sześć sytuacji - kontynuuje.

Wspomniany Maciej Górski w pojedynku z MKS-em ustrzelił hat-tricka. To pierwszy taki wyczyn piłkarza Chrobrego od ponad siedmiu lat i trzech bramek Konrada Węglarza w trzecioligowym starciu z Orłem Ząbkowice. - Wiadomo, że w grze napastnika bardzo duże znaczenie mają pomocnicy. Chłopacy z pomocy grali bardzo dużo piłek do przodu, na wolne pole, czyli to, czego brakowało nam w ostatnich meczach. Nie było już takiego asekuranctwa i rzuciliśmy wszystko na jedną szalę. Pomocnicy podłączali się do każdej akcji i przez to miałem więcej swobody w grze - tłumaczy M. Górski.

Wiele radości głogowskim kibicom dał ostatni gol, który strzałem w okienko zdobył Mateusz Hałambiec, ikona najnowszej historii klubu. - Ta runda, choć dla klubu bardzo udana, dla mnie nie była najlepsza. Cieszę się, że udało mi się strzelić tego gola. Po ostatnim meczu usłyszałem dużo miłych słów, które bardzo budują. Tym bardziej miło, że te lata, które oddałem Chrobremu i które tu spędziłem owocują taką sympatią kibiców - cieszy się M. Hałambiec.

Bramka z 88. minuty sobotniego pojedynku mogła być ostatnim golem Mateusza w barwach Chrobrego, bowiem nie jest wykluczone, że opuści on zimą klub z Wita Stwosza. Trener pomarańczowo-czarnych ma jednak nadzieję, że tak się nie stanie. - Mateusz ma swoje życiowe plany. Uszanuję każdą jego decyzję, ale mam nadzieję, że zdecyduje się zostać - zaznacza I. Mamrot.

W najbliższą niedzielę głogowian czeka ostatni tegoroczny pojedynek. W Pruszkowie zostaną podjęci przez piętnastą w tabeli Pogoń Siedlce, która w ostatniej kolejce, ulegając Dolcanowi Ząbki 1:6, przegrała swój czwarty mecz z rzędu. - Mecz z Dolcanem nie wyglądał tak jak świadczyłby o tym wynik. Tak czasami jest, gdy wpada już trzecia, czy czwarta bramka, pojawia się zrezygnowanie i dekoncentracja u zawodników, więc nie sugerujemy się tym wynikiem - wyjaśnia A. Siemieniec. - Ciężko przewidzieć, jak po ostatnich słabszych wynikach będą chcieli zagrać. Mają kilku dobrych zawodników, młodych, ale już z przeszłością ekstraklasową. Widać, że trener Sasal ma pewien pomysł na grę i stara się go konsekwentnie realizować - dodaje.

Na stadionie w Pruszkowie najpewniej powinien czuć się Maciej Górski, który ubiegły sezon spędził w grającym tam Zniczu. - W ubiegłym roku zaliczyłem tam dużo trafień. Liczę, że teraz też się uda i te bramki pomogą nam cieszyć się z kompletu punktów, który wywindowałby nas jeszcze bardziej w tabeli. Jedziemy tam po zwycięstwo, bo chcemy pokazać, że nasza praca przynosi efekty - zapowiada napastnik MZKS-u.

Pomarańczowo - czarnych w niedzielnym meczu wesprze pauzujący ostatnio za kartki Szymon Drewniak. Niestety nie wiadomo, czy zagrają Damian Byrtek i Marcel Gąsior, którzy spotkanie z Kluczborkiem zakończyli z urazami.

Początek niedzielnego starcia o godzinie 15.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska