Niestety, szanse na uzyskanie odszkodowania są niewielkie. Teoretycznie najprościej powinni uzyskać pieniądze ci, którzy mają wykupione właśnie autocasco. Niestety, w praktyce bywa różniej, bo wiele umów o autocasco w zapisach - tzw. OWU - Ogólne Warunki Ubezpieczenia wyklucza zdarzenia losowe, takie jak burza. - W szczegółach ubezpieczeń nieruchomości i ubezpieczeń komunikacyjnych kryje się wiele niuansów, które mogą przesądzić o odmowie wypłaty odszkodowania po ulewnych deszczach i burzach - czytamy na portalu Bankier.pl, zajmującym się między innymi taką problematyką. Z analizowanych przez Bankier.pl treści OWU (zarówno w przypadku ubezpieczeń mieszkań jak i samochodów) wynika, że na odszkodowanie nie będę mogły zwykle liczyć osoby, które mimo posiadanej polisy, na czas ulewy zostawiły w mieszkaniu otwarte lub niezabezpieczone okna czy balkony i w ten sposób woda dostała się do środka. Jeśli zalanie nastąpiło przez niewłaściwie zabezpieczony dach lub zanieczyszczone rynny, z uzyskaniem odszkodowania również może być problem. Podobnie jest w przypadku ubezpieczeń komunikacyjnych. Nawet jeśli kierowcy posiadają autocasco, w szczegółowych warunkach ich ubezpieczeń może znaleźć się zapis o tym, że towarzystwo nie poniesie odpowiedzialności za zalanie samochodu w czasie ulewnych deszczy, jeśli doszło do zassania wody do silnika. Takie problemy zgłasza wielu klientów firm ubezpieczeniowych.
Z drugiej strony można próbować uzyskać odszkodowanie od właściciela terenu, czy w konkretnym przypadku - drzewa, którym miał się zajmować, a w wyniku burzy zostało ono przewrócone. Jednak tu jesteśmy w jeszcze gorszej sytuacji. Musielibyśmy firmie ubezpieczeniowej, w której ubezpiecza się właściciel terenu, udowodnić, że nie dbał on należycie o stan zieleni. W przypadku burzy, szczególnie takiej jak ostatnia która przeszła nad Wrocławiem, będzie to bardzo trudne. Nawet specjaliści badający takie nawałnice, przyznają, że byłło to zjawisko o wyjątkowej sile jeśli chodzi o nasz rejon Europy. Dlatego ubezpieczycielom łatwo będzie udowodnić, że było to zjawisko nieprzewidywalne, nagłe - co wyklucza wiele wniosków o wypłatę odszkodowania.
Przypomnijmy, że we Wrocławiu drzewami zajmuje się Zarząd Zieleni Miejskiej. Nawet jeżeli znajdują się w pasie drogi i teoretycznie powinien zajmować się nimi Zarząd Dróg i Utrzymania Miasta, na mocy podpisanej umowy, odpowiada za to teraz ZZM. - Osoba poszkodowana może wystąpić z wnioskiem o odszkodowanie, należy go złożyć do Zarządu Zieleni Miejskiej, który w tym przypadku reprezentuje gminę Wrocław. Gmina jest ubezpieczona w Towarzystwie Ubezpieczeń i Reasekuracji Warta, które zajmuje się rozpatrywaniem i likwidacją szkód - tłumaczy Małgorzata Szafran.
Jednak z praktyki Czytelników Gazety Wrocławskiej i przypadków, które wielokrotnie opisywaliśmy, wynika, że bardzo trudno uzyskać odszkodowanie. I to nawet w przypadku, gdy drzewo przewróciło się na auto podczas teoretycznie spokojnej pogody, bez wiatru i nawałnicy. W przypadku takiego zgłoszenia na miejsce zostają wysłani miejscy inspektorzy, którzy oceniają powód powalenia drzewa. Jednak w wypadku ostatniej burzy, trudno będzie nam udowodnić i przekonać ubezpieczyciela, że drzewo czy konar był spróchniały i runął na auto dlatego, że urzędnicy nieodpowiednio zajmowali się zielenią i nie wycinali starych fragmentów drzewa na czas.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?