Spis treści
Powitania i pożegnania słońca w Budnikach
O Budnikach na ogół jest głośno tylko dwa razy w roku. Na początku wiosny oraz pod koniec jesieni, gdy na rajdach witamy i żegnamy tutaj słońce. Szkoda, że tak rzadko mówi się o tej najmniejszej karkonoskiej wiosce. Jest to bowiem wspaniałe miejsce na weekendowe wycieczki w ciągu całego roku.
Droga do Budnik jest wygodna, widoki cudne, a na szlaku prawie nie ma ludzi. Kto ma siłę, z Budnik może wędrować dalej do Przełęczy Okraj i Małej Upy w Czechach.
Niezwykła historia Budnik - wioski dla twardych ludzi
Po osadzie dzisiaj nie ma śladu. Pewnie byłaby całkiem zapomniana, gdyby nie grupa pasjonatów regionu. Założyli oni Towarzystwo Dawnej Osady Górskiej Budniki, oznakowali drogę z Karpacza do Budnik, a w miejscu dawnych domostw postawili tablice z informacjami o nich i ich mieszkańcach.
Jest także wiata, w której można odpocząć. Na jej ścianach wiszą pocztówki z widokami z dawnych Budnik. To była wioska tylko dla twardych ludzi.
Budniki, czyli Forstbauden i Forstlangwasser to stara osada górska, która została założona w XVII w. przez ludzi uciekających przed wojną 30-letnią. Uciekinierzy zakładali w górach tymczasowe osady. Część z nich przekształciła się z czasem w stałe siedziby. Tak właśnie miały powstać Budniki, których pierwotna ludność pochodziła najprawdopodobniej z Kowar i ich okolicy.
Ludność osady utrzymywała się przez wieki z hodowli bydła i wyrobów serów. Część była drwalami. W drugiej połowie XVIII w., po tym, jak Prusy zagarnęły Śląsk od Austrii, rozpoczęła się era przemytu. Z Austrii do Prus szmuglowano tytoń i tabakę. Szlak przemytniczy wiódł przez Budniki. Drogą przebiegającą przez wieś nazwano Tabaczaną Ścieżką.
W XIX wieku we wsi stało 13 budynków. W tym najmniejsza szkoła w Karkonoszach, do której chodziło tylko czworo uczniów.
113 dni bez słońca w Budnikach
Budniki położone są tuż przy stromych stokach ocieniających je od wschodu i południa. To sprawiało, że w zimie do większości zabudowań nie dochodziły promienie słoneczne. Przez 113 dni w roku wszystkie budynki w Budnikach pogrążone były w nieustannym cieniu okolicznych gór. A zimą osada była praktycznie odcięta od świata.
"Mieszkańcy chat pojedynczych znajdujących się po wyższych wyniosłościach gór, są przeto w zimie prawie przez klika miesięcy od reszty świata zupełnie oddzieleni, tak iż nic wcale nie wiedzą, co się z resztą ludzi przez ten czas dzieje. (...) W ten czas często się zdarza, iż nie drzwiami, ale się z domu wychodzi kominem prosto na dach, a stamtąd po wierzchniej skorupie śniegu, zjeżdża się na łyżwach do domu przyjaciela, którego się podobnież kominem odwiedza" - opisywał w wydanym po polsku przewodniku K. F. Mosch.
Trudno się zatem dziwić, że tutejsza ludność, a zwłaszcza dzieci, uroczyście obchodziła pożegnanie (26 listopada) i powitanie (19 marca) słońca.
Członkowie Towarzystwo Dawnej Osady Górskiej Budniki powrócili do tej tradycji i w te dwa dni co roku z Karpacza i Kowar wyruszają rajdy do osady. Bierze w nich udział kilkadziesiąt osób. Atrakcją jest spotkanie w Wołogórem. Kto to taki? Legenda głosi, że Liczyrzepa władający Karkonoszami miał swoich pomocników. Jednym z nich był Wołogór. Miał on za zadanie pilnować porządku w górach w rejonie Wołowej Góry, Budnik i strumienia Malina. Ponadto miał pomagać w trudnych sprawach okolicznym mieszkańcom i turystom.
Legendę o Wołogórze p-rzeczytasz TUTAJ
- Miłośnicy gór oraz turyści przyjeżdżają tu co roku i są bardzo zadowoleni. Już od 2014 roku spotykamy się w stałym gronie, ale przybywają też nowe osoby z różnych stron Polski. W tym dniu opowiadamy o historii zapomnianej osady w Budnikach, przywołujemy ducha gór Wołogóra i rozpalamy lampę naftową - symbol nadchodzącego słońca, którą gasimy w listopadzie - wyjaśnia Paweł Paliga, organizator imprezy.
Pamięć o Budnikach nie umarła
Po wojnie w osadzie Zacisze (bo taka była pierwotna nazwa Budnik) mieszkało 22 stałych mieszkańców zajmujących 12 domostw. Osiem z tych obiektów należało do studenckiej organizacji „Bratnia Pomoc”. Warunki pobytu były spartańskie. Studenci myli się w górskim strumieniu, spali na materacach z sianem i kładli się spać o zmroku, bo nie mieli światła elektrycznego.
W roku 1950 rozpoczęto w Budnikach poszukiwanie rud uranu. Zapewne z tego powodu zamknięto ośrodek studencki, a wkrótce cała miejscowość wymarła i zniknęła z mapy. Ale nie zniknęła z pamięci turystów. Dzisiaj jest to miejsce chętnie odwiedzane, ale na szlakach nie ma tłumów. Dojdziecie tu w ciszy, słuchając szumu strumienia i śpiewu ptaków.
Przeczytajcie o tym ciekawym miejscu w Kotlinie Jeleniogórskiej
Do Budnik można dojść:
- z Kowar (zielony szlak spod ratusza. Czas ok. 1,5 godz.),
- z Karpacza (szlak zielony, auto można zostawić przy OW Krucze Skały, około 40 minut),
- z Przełęczy Okraj (szlak zielony, około 1,5 godz.).
Dla wytrawnych wędrowców godny polecenia jest szlak z Budnik na Przełęcz Okraj. Trzeba się nieco powspinać, ale warto, bo po drodze widoki są wspaniałe. Po polskiej stronie na Okraju działa tu schronisko PTTK, gdzie można odpocząć i coś zjeść. Po czeskiej stronie, w wiosce Mała Upa warto zajrzeć do Piwowar Trautenberk, jest to jeden z najwyżej położonych browarów w Czechach. Znajduje się w piwnicach zabytkowego hotelu, na wysokości 1045 m n.p.m. W tym miejscu codziennie warzy się piwo, niepasteryzowane i niefiltrowane, o charakterystycznym orzeźwiająco-gorzkim smaku.
Gdzie wyjechać na weekend? Sprawdź nasze propozycje:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?