Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bożena Karkut: Nasz wyczyn zapisze się w historii polskiej piłki ręcznej (ROZMOWA)

Dawid Foltyniewicz
MKS Zagłębie Lubin
Szczypiornistki Zagłębia Lubin na pięć kolejek przed końcem sezonu PGNiG Superligi zapewniły sobie trzecie z rzędu mistrzostwo Polski. Warto wspomnieć, że „Miedziowe” mają na koncie komplet 23 zwycięstw. – Już w tamtym roku mówiłam, że moje prywatne problemy zdrowotne sprawiły, że od dziewczyn z zespołu dostałam wiele rzeczy pozasportowych. Jesteśmy sportową rodziną na dobre i na złe. Na razie możemy się cieszyć, bo wciąż jesteśmy na etapie „na dobre” – mówi w rozmowie z nami trenerka Zagłębia, Bożena Karkut.

Jak smakuje złoto wywalczone z tak ogromną przewagą nad resztą stawki?
To mój 19. medal z Zagłębiem. Każdy bez względu na jego kolor ma swoją historię, bo nawet te same osoby się zmieniają i startują z trochę innej pozycji. Są zawodniczki, które zdobywały medale na boisku. Inne siedziały na ławce rezerwowych albo na trybunach, a w kolejnych sezonach okazywały się królowymi parkietu. W naszym zespole często nawiązujemy do piosenki „W życiu piękne są tylko chwile”. Fajnie więc, że na pięć kolejek przed końcem sezonu zdobyłyśmy mistrzostwo, bo nasza radość z tytułu będzie dłuższa niż wspomniana chwila. Klucz do sukcesu to codzienna praca na różnych poziomach – od kwestii związanych stricte z treningiem do sfery prywatnej. Każdy w naszej drużynie ma problemy, radości i troski, a ja w swojej pracy muszę to wszystko ująć. Jak wszystko gra na parkiecie, wtedy jest oczywiście łatwiej.

To trzeci tytuł Zagłębia z rzędu. Jaki był najważniejszy etap budowy mistrzowskiej drużyny?
Zagłębie to zespół, który w 2021 roku też zdobył mistrzostwo w pięknym stylu, ale wtedy dość szybko zostało to zamiecione – bo COVID-19, bo mecze bez publiczności. To wszystko zaczęło się chyba od wspaniałego zwycięstwa w Lublinie. Do 20. minuty rywalki nie zdobyły ani jednej bramki, co w piłce ręcznej naprawdę się nie zdarza. A przecież trenerem MKS-u był wtedy Kim Rasmussen, klub zrobił masę transferów i miał być potęgą nie tylko w Polsce, ale i Europie. To był moment, gdy w naszej drużynie doszło do dużej przebudowy pod względem mentalnym. Zawodniczki uwierzyły, że wszystko mogą i od tego czasu prezentujemy się bardzo dobrze.

Przeciętny kibic, patrząc na wyniki, może stwierdzić, że wygrywanie przychodzi wam lekko, łatwo i przyjemnie. Zdaję sobie sprawę, że nie do końca tak to wygląda.
Oczywiście przez te wszystkie lata nie brakuje nam też problemów. Polityka naszego klubu i prezesa Witolda Kuleszy jest taka, że spokojnie budujemy drużynę, przed sezonem dokonujemy 2-3 transferów i staramy się, aby były one wartościowe. Zawsze kilka elementów w tej układance się zmienia, natomiast trzon zespołu pozostaje bez zmian. Dzięki temu zawodniczki lepiej się rozumieją, bardziej wierzą w siebie. Już w tamtym roku mówiłam, że moje prywatne problemy zdrowotne sprawiły, że od dziewczyn z zespołu dostałam wiele rzeczy pozasportowych. Jesteśmy sportową rodziną na dobre i na złe. Na razie możemy się cieszyć, bo wciąż jesteśmy na etapie „na dobre”. Cieszę się, że mam przyjemność prowadzić drużynę, która po jednorazowym sukcesie w 2021 roku z każdym rokiem jest na dobrą sprawę jeszcze lepsza. Tak to właśnie powinno wyglądać. Najpierw potrzebny jest czas na budowę silnego zespołu, a potem chciałoby się parę lat z tego cieszyć, zanim być może pojawi się podobny etap dominacji innego klubu.

Pracuje Pani w Zagłębiu od 2000 roku i wciąż jest głodna kolejnych triumfów. Wygrywanie to przyjemne uzależnienie?
Moje zawodniczki wychodzą na parkiet z jasnym nastawieniem – walki o zwycięstwo w każdym meczu. Dlaczego warto wygrywać? Bo to po prostu piękne – unieść ręce po gwizdku i się cieszyć. Cała reszta, która ma miejsce później – czyli jakieś wisienki na torcie, odcinanie kuponów – jest oczywiście przyjemna. Ale to właśnie ta chwila po wygranej jest najwspanialszym przeżyciem, które zwykle trudno opisać słowami. Te emocje zrozumie tak naprawdę tylko ten, kto sam miał okazję to przeżyć. To może niektórych zaskoczyć, ale wygrywanie wszystkich meczów było też trudnym czasem. Każdy powiesił nam już złoty medal na szyi, a prosta matematyka wskazywała, że walka o tytuł jeszcze się nie zakończyła.

Z jaką presją wiąże się oczekiwanie od waszego zespołu dążenia do perfekcji, czyli wygrywania każdego meczu?
Kiedy rywale mieli do zdobycia jeszcze 27 punktów, a nasza przewaga wynosiła 12 oczek, nie zamierzałam twierdzić, że to już koniec rywalizacji. Musiałyśmy więc odcinać się od wiary ludzi, którzy uważali, że nic nie pokrzyżuje nam szyków w drodze do mistrzostwa. Teraz jest natomiast fajnie, bo w grach zespołowych to stosunkowo rzadki przypadek, że zdobywa się złoto bez porażki. Myślę, że nasz wyczyn wpisze się w stuletnią historię polskiej piłki ręcznej. Zdajemy sobie sprawę, że każdy na nas poluje i zewsząd słyszę: „Najważniejsze, żebyście zakończyły sezon bez porażki”. Jasne, każda z nas chce wygrać wszystkie mecze do końca rozgrywek. Nie chcę jednak takiej sytuacji, że po ewentualnej porażce nasze mistrzostwo zostanie zdewaluowane. Do końca ligowego sezonu pięć spotkań i wierzę, że wygramy wszystkie, ale nie lubię takiej aury. Nie składamy broni, nie rozluźniamy się, bo przed nami jeszcze półfinał Pucharu Polski. Nasz cel to podwójna korona.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska