Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biedni i zadłużeni tracili resztki majątku. Prokurator: To ofiary oszusta

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Fot. Piotr Krzyżanowski / Polska Press Grupa
Przeszło 1,5 mln zł wyłudzić miał wrocławski pośrednik handlu nieruchomościami od swoich klientów – twierdzi prokuratura. Na ofiary oszustwa wybierał ludzi biednych, zadłużonych. Obiecywał pomoc, a w rzeczywistości oszukiwał – dowodzi oskarżenie. On sam uważa, ze nic złego nie zrobił.

Sprawa trafiła niedawno do sądu z aktem oskarżenia. Jan B. usłyszał osiem zarzutów. Wszystkie sprawy są do siebie podobne. Wyszukiwał ludzi zadłużonych na przykład w spółdzielniach mieszkaniowych. Obiecywał, że pomoże im wyplątać się z kłopotów. Miał spłacić ich długi, sprzedać mieszkanie i pomóc znaleźć inne – mniejsze, tańsze o gorszym standardzie. We wszystkich przypadkach wywiązał się tylko z jednej części umowy – spłacił dług ciążący na lokalu. Potem mieszkanie sprzedawał, a klienci nie dostawali innego mieszkania ani żadnej albo prawie żadnej gotówki. Zostawali z niczym.

Oto przykład: pan Jan i pani Krystyna zastawili swoje mieszkanie w lombardzie. Liczyli, że szybka pożyczka pomoże im rozkręcić biznes. Przeliczyli się i zostali z długami i w lombardzie, i w administracji budynku, w którym było ich mieszkanie. Nie płacili czynszu. Ich mieszkanie zostało sprzedane za 305 tysięcy. Po spłaceniu długu i pokryciu innych kosztów powinno było zostać 206 tysięcy. Zdaniem prokuratury tych pieniędzy pokrzywdzeni nie dostali. Choć z aktu notarialnego wynika, ze zostały im wypłacone w gotówce. Zdaniem oskarżenia to nieprawda. A inne mniejsze mieszkanie? Jan B. poznał ich z kobietą, która była najemcą w mieszkaniu komunalnym. Podpisali z nią umowę, że ona mieszkanie wykupi z miasta, a potem im je sprzeda. Ale do niczego takiego nie doszło. Pani Krystyna i jej mąż zostali bez pieniędzy i bez mieszkania.

Bogdan i Barbara mieszkali na Ołbinie. On rencista, ona bezrobotna. Nie mieli na czynsz, zadłużyli się do tego stopnia, że wyrzucono ich ze spółdzielni mieszkaniowej. Był już nawet wyrok sądu nakazujący eksmisję do mieszkania socjalnego. Wtedy pojawił się pośrednik Jan B. Pomagał. Nawet jedzenie przynosił. Spłacił dług, doprowadził do ponownego przyjęcia jego klientów do spółdzielni i znalazł klienta na ich mieszkanie. Po odliczeniu długu od ceny sprzedaży powinno było zostać 190 tysięcy, ale nie dostali ich. Mieszkanie? Wprowadzono ich do mieszkania komunalnego. Jego najemca obiecał im, że wykupi je od gminy i im sprzeda. Ale tego nie zrobił. Magistrat zorientował się, że Bogdan i Barbara mieszkają nielegalnie i zażądał, by się wyprowadzili.

Innego z pokrzywdzonych, Andrzeja K., miał przeprowadzić z Krzywoustego na Ołbińską. Było to w 2014 roku. Mężczyzna miał problem z alkoholem. Przeprowadzono go, ale … na ogródki działkowe. Tu przeżył zimę 2014/2015. Jan B. przez jakiś czas przekonywał, że mieszkanie na Ołbińskiej jest w remoncie. Częstował swojego klienta alkoholem, który ten popijał w towarzystwie innych bezdomnych. W 2015 roku biznesmen zerwał kontakt z panem Andrzejem.

Akt oskarżenia opisuje osiem bardzo podobnych do siebie historii. Przesłuchiwany w śledztwie właściciel biura pośrednictwa handlu nieruchomościami do postawionych mu zarzutów nie przyznał się. Przekonywał, że ze swoich obowiązków wywiązywał się rzetelnie i zgodnie z prawem. Prokuratura jest pewna, ze ma dowody na coś zupełnie przeciwnego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska