"Wszystkich, którzy szczerze i z troską martwią się o moje zawodowe losy zapewniam, że dam radę i jest to mój indywidualny i świadomy wybór. Dziękuję, za każde dobre słowo i propozycje współpracy, docenienie moich kompetencji, wiedzy i doświadczenia" – napisał polityk wcześniej krytykując publikację GWr za stygmatyzowanie osób, które na nowo muszą odnaleźć się na rynku pracy.
Jak się jednak okazało nasza publikacja sprawiła, że lider Platformy, wkrótce otrzymał pierwszą propozycję pracy. Nieoczekiwanie złożył mu ją prezydent Lubina. Robert Raczyński został zapytany o bezrobocie Łapińskiego na antenie Radia Wrocław. Samorządowiec nie krył zdziwienia zaistniałą sytuacją.
- To jest przykre, powiem szczerze. To nie świadczy tylko o samym Łapińskim, tak naprawdę o byłym marszałku. To świadczy o klasie politycznej. Jeżeli ona wzajemnie siebie nie wspiera, w sensie rozwiązywania problemów również życiowych, bo takie przecież problemy są, czego jesteśmy tutaj przykładem, ta opowieść o byłym marszałku, to jak nas mają szanować obywatele, jeżeli my wzajemnie, jako ludzie, którzy zajmują się polityką, sprawują poszczególne urzędy, nie szanujemy się wzajemnie? To jest przykre – ocenił Raczyński wskazując, że sam często korzysta z kompetencji byłych szefów lokalnych samorządów.
- Staram się zawsze zatrudniać byłych burmistrzów, wójtów, którzy przegrywają wybory u siebie, dlatego że oni mają kwalifikacje naprawdę rzadkie i niezbędne częstokroć do pracy ze mną na przykład, tak, czy w sprawach publicznych. Mają bardzo dużą wiedzę, bardzo dużo też kontaktów i bardzo dużo osobistego angażowania się. Większość z nas wie, że praca polityczna nie jest pracą 8-godzinną i nie w wymiarze 5 dni w tygodniu, tylko tak naprawdę 7 dni w tygodniu i więcej niż 10 godzin – mówił prezydent Lubina.
Dopytywany przez prowadzącego wywiad redaktora Piotra Moca, o to czy jego słowa można traktować jak ofertę pracy, nie zaprzeczał:
- Naprawdę z chęcią się spotkam i nie jest to złośliwość z mojej strony. Wydaję mi się, że ma unikalne kwalifikacje i warto z nich skorzystać. Może mi się uda być pierwszym, który do niego zadzwoni. Jeśli nie, to zachęcam wszystkich innych kolegów samorządowców, żeby ten telefon wykonali – zakończył.
Wygląda na to, że pierwszym, który posłuchał Roberta Raczyńskiego był prezydent Wrocławia. Pomocną dłoń do Marka Łapińskiego wyciągnął Jacek Sutryk. Jak poinformował tuwroclaw.com, polityk otrzymał zatrudnienie w kolejnej samorządowej spółce. Chodzi o Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji we Wrocławiu i radę nadzorczą, w której zasiądzie. Z tego tytułu rocznie Łapiński może otrzymać nawet 80 tys. zł. Radny odbył już pierwsze posiedzenie, za które otrzymał kilka tysięcy złotych.
Portal przypomniał jednocześnie, że szef sejmikowego klubu Koalicji Obywatelskiej swojego wcześniejszego zatrudnienia w TBS, nie mógł zaliczyć do udanych. „Łapiński przez kilka lat firmował pracę zarządu tej miejskiej spółki, z którą ponad 1,5 tysiąca mieszkańców postanowiło wejść na drogę sądową po ogromnych podwyżkach czynszów. Domagali się też wyjaśnienia, skąd te podwyżki wobec choćby niezrozumiałych umów sponsorskich z koszykarskim Śląskiem Wrocław. TBS Wrocław przekazał temu klubowi 800 tys. zł. I nie jest tajemnicą, że sprawę tego sponsoringu pilotował właśnie Marek Łapiński, który jako człowiek Grzegorza Schetyny między innymi po to też został skierowany do pracy w tej spółce. Oczywiście za pełną aprobatą prezydenta Jacka Sutryka. Gdy jednak prezydent Wrocławia zaczął usuwać ze swego najbliższego otoczenia ludzi Schetyny, pracę w TBS stracił też Łapiński.” - napisało tuwroclaw.com.
Zobacz też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?