Przedsiębiorcy liczą straty. Urszula Zielińska, właścicielka sklepu „u Jacka” przy ul. Strachocińskiej, musiała w niedzielę zamknąć wcześniej sklep. – Kasa fiskalna nie działa, chłodziarki nie działają, światła nie ma. Pracownikom trzeba zapłacić, choć w ciemnościach i tak nie są w stanie nic zrobić – mówiła.
Klaudia Helińska w sklepie Beybikowo prądu nie miała w poniedziałek. – Moje straty to co najmniej 500 zł. Jeszcze musiałam wcześniej jechać po dziecko do przedszkola, bo tam też nie było prądu – denerwuje się.
Także mieszkańcy nie kryli zbulwersowania, dzwoniąc do naszej redakcji. – Mam chorego wnuczka, a tutaj nie działa ogrzewanie, mamy problem z przygotowaniem posiłku. Gdy pytam na pogotowiu energetycznym o co chodzi, nie dostaję żadnej konkretnej informacji – żalił się pan Wojciech, mieszkaniec ulicy Chałupniczej na Swojczycach.
Dlaczego trwało to tak długo? – Doszło do uszkodzenia głowicy kabla linii średniego napięcia. Już wieczorem udało nam się przełączyć 95 proc. użytkowników na inne źródła zasilania – mówi Tomasz Topola, rzecznik Tauron-Dystrybucja S.A na Dolnym Śląsku. Ostatecznie jednak przy kilkunastu ulicach prąd wrócił dopiero w poniedziałek przed godz. 14.
Jak się okazuje, mieszkańcy Wojnowa, Swojczyc i Strachocina mieli... pecha. – Nad ranem, około godz. 3 doszło do drugiej awarii. Gałęzie drzewa uszkodziły linię energetyczną – wyjaśnia Tomasz Topola, rzecznik Taruon Dystrybucja na Dolnym Śląsku.
O TYM PISALIŚMY: Duża awaria energetyczna we Wrocławiu. Niektóre ulice bez prądu były całą noc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?