Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Auta z PRL-u zaparkowały pod Zajezdnią... na fotografiach [ZDJĘCIA]

Błażej Organisty
Pawel Relikowski / Polska Press
Notable partyjni, dostojnicy wojskowi, urzędnicy… To głównie oni jeździli kiedyś samochodami po Wrocławiu, ściągając na siebie wzrok zazdrosnych mieszkańców. Dziś prywatne auto to dla wielu codzienność i nic wielkiego. Wspomnienia z tych czasów można odświeżyć oglądając wystawę zdjęć „Samochodem przez Wrocław lat 70.” prezentowaną na placu przed Centrum Historii Zajezdnia przy ulicy Grabiszyńskiej 184.

W czasach PRL-u po ulicach Wrocławia jeździły zgoła inne samochody niż obecnie. Maluchy, syrenki i duże fiaty można ze świecą szukać. Samochody z przeszłości można za to do 25 sierpnia obejrzeć na 74 zdjęciach przed Centrum Historii Zajezdnia przy ul. Grabiszyńskiej. Ruszyła plenerowa wystawa „Samochodem przez Wrocław lat 70.”

Fotografie ukazują nie tylko dawne samochody wrocławian, ale także historię miasta i rozwój komunikacji. - Nasz zbiór jest bardzo bogaty. Zdjęcia prezentowane na wystawie w pełni ukazują życie codzienne Wrocławia. Pokazują Rynek opleciony torami tramwajowymi, Motozbyt przy ul. Kamiennej czy stację benzynową w Rynku – opowiada Juliusz Woźny z Centrum Historii Zajezdnia. Autorami fotografii są przede wszystkim fotoreporterzy „Wieczoru Wrocławia” – Stanisław Kokurewicz oraz Zbigniew Nowak. Pomysłodawcą i autorem ekspozycji jest dr Piotr Sroka, historyk i pasjonat motoryzacji, który chce przypomnieć mieszkańcom miasta czasy, w których na ulicach było spokojniej, samochodów było zdecydowanie mniej, co więcej – kiedy prywatne auto było luksusem. - To dlatego starsi ludzie zwyczajowo nazywali je „taksówkami” - dodaje Juliusz Woźny.

Synonimem luksusu miał być wtedy duży fiat, również prezentowany na wystawie. - To był fenomen. Te samochody brały udział w filmach kryminalnych, pościgach, dynamicznych obrazach – wspomina Woźny. Na fotografiach nie zabraknie także starszej od fiata 125p warszawy, która przez Woźnego uważana jest za początek polskiego przemysłu motoryzacyjnego. - Później dynamicznie rozwijał się także przemysł samochodów ciężarowych, stąd na ulicach Wrocławia widać było stary, lubliny i żuki, które służyły gospodarce socjalistycznej.

Teraz dwa samochody w rodzinie to chleb powszedni, ale kiedyś… - Ludzie pół życia ciułali na syrenkę czy malucha – wspomina Woźny. - Szczęśliwcy dostawali talony, kupowali malucha za 69 tys. złotych. Co ciekawe, po kilku latach mogli go sprzedać nawet drożej niż po cenie ustalonej przez państwo. To właśnie pojawienie się na ulicach Fiata 126p było przełomem w komunikacji, a dla wielu szansą na realizację marzeń o prywatnym samochodzie.

A wcześniej? Notable partyjni, dostojnicy wojskowi, urzędnicy… To oni jeździli samochodami po Wrocławiu, ściągając na siebie wzrok zazdrosnych. Auta mieli także i inni. Ci byli obiektem zainteresowań podejrzliwych, którzy zastanawiali się, skąd „prywaciarz” ma na to pieniądze. - Zamożniejsi sprowadzali z zagranicy moskwicze, zaporożce i skody, często słono przy tym przepłacając. Trafiały się i mercedesy – twierdzi Woźny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska