Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak naciągnąłem wrocławian na 33 zł. Dlaczego ulegamy żebrakom? [FILMY]

Bartosz Józefiak
Dokładnie 33 zł - tyle w dwie godziny udało mi się wyciągnąć od wrocławian. Nie wysilałem się - myłem szyby aut stojących na czerwonym świetle na skrzyżowaniu, żebrałem w przejściu podziemnym, wskazywałem wolne miejsce na ulicznym parkingu w centrum. Wyłudzenie pieniędzy okazało się dziecinnie proste!

Prawdziwa żyła złota to mycie szyb - w pół godziny zarobiłem 20 zł. Uczciwie trzeba dodać, że pomaga tupet, no i odrobina odwagi, bo sytuacje są gorące.

Kierowca audi przyspiesza, o mało mnie nie rozjeżdża. Inny na mój widok szybko zmienia pas ruchu. Drzwi mercedesa otwiera zdenerwowany mężczyzna. "Mówiłem wyraźnie, że nie chcę twojego mycia! Tylko zamażesz mi szybę" - krzyczy. Przez chwilę obawiam się, że rzuci się z pięściami. Za moment inny denerwuje się, że zarysuję mu auto.

- Czy prosiłem pana o umycie szyby? Nie? To dziękuję serdecznie - denerwuje się jeden z kierowców. Ten wykazał się osobistą kulturą. Większość wrocławian reaguje agresywnie, widząc mnie z płynem do mycia szyb i gąbką.

Dzień pracy zaczynam naskrzyżowaniu Powstańców Śląskich i Szczęśliwej, ale tu aut jest niewiele. Mija pół godziny i przenoszę się w jedno z ulubionych miejsc myjących szyby - przy Hallera i Powstańców Śląskich.

To strzał w dziesiątkę. W długim sznurze aut zawsze znajdzie się ktoś, kto obdaruje mnie drobniakami. Nie zwracam uwagi na sygnały kierowców proszących, bym dał im spokój. Taka postawa jest skuteczna - mój portfel puchnie. Wiele osób na mój widok wyciąga drobne.

Nie zniechęcam się i wiele osób daje mi pieniądze dla świętego spokoju. Kierowca opla najpierw pokazuje rękami, że nie chce mycia szyb, ale gdy kończę, podaje mi 2 zł. Pani z fiata od razu uchyla szybę: "Proszę nie myć, już panu płacę". Wręcza mi 5 zł.

Są też bardziej wymagający kierowcy. Mężczyzna z audi pokrzykuje: "Co tak niedokładnie?! Cała szyba ma być umyta". Od niego wpada mi zaledwie 50 groszy.

Sympatyczny jest kierowca z daewoo. "Co pan robi na co dzień? Niedługo zima, będzie panu ciężko" - martwi się. Dostaję kolejne 2 zł.

- Chce pan złotóweczkę? Trzeba było tak od razu, po co pan się męczył - słyszę od jednego z kierowców.

Faktycznie, im mniejszy wysiłek, tym lepszy efekt. Potem, siedząc na schodach w przejściu pod ul. Świdnicką, zarabiam 6 zł. Nie muszę nawet zachęcać przechodniów do datków.

- Zbiera pan na bilet do domu? A dokąd pan jedzie i ile pan potrzebuje?- dopytuje mnie młoda dziewczyna. - Aż 30 zł? No, no, może do wieczora się panu uda.

Ktoś inny krzyczy, że dziś komunikacją miejską jeździ się za darmo, więc pieniądze są mi niepotrzebne.

Próbuję też swoich sił na pl. Solnym, wskazując nadjeżdżającym wolne miejsca parkingowe. Ale to niełatwy kawałek chleba. - Wystawi mi pan fakturę? Nie? No to nie mam pieniędzy - komentuje złośliwie kierowca dostawczego auta.

Z moich obliczeń wynika, że najwięcej zarabiają ci, którzy myją szyby samochodów na skrzyżowaniach. Przez tydzień, pracując osiem godzin dziennie, mogą zarobić ok. 1600 zł.

Dlaczego dajemy pieniądze żebrzącym, ulegamy naciągaczom? - Zazwyczaj nie mamy ochoty analizować, czy historia osoby proszącej o datek jest prawdziwa, czy nie. Prościej jest dać 2 zł. Jeśli odmówimy, często zostają w nas wyrzuty sumienia.

Osoby wyłudzające pieniądze potrafią je w nas wzbudzić. Często pomagamy więc po to, by nie wpaść w rozterki moralne, dla świętego spokoju - tłumaczy dr Tomasz Frąckowiak z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego.

Ludzie pracujący z bezdomnymi przekonują, że pomagając w ten sposób wyrzucamy pieniądze w błoto.
- Gdy ktoś prosi mnie o datek, zapraszam go do naszej siedziby i mówię, że tam czeka na niego posiłek i nocleg. Proszę mi wierzyć, nikt taki się u nas nie pojawił - opowiada Grażyna Drobik z wrocławskiego stowarzyszenia "Pierwszy Krok". - Nasza organizacja pomaga szukać zajęcia osobom bezdomnym. Pracodawcy często przyjmują ich na okres próbny. Ale ten, kto żebrze, nie szuka u nas pomocy. On te pieniądze wyda na alkohol.

Policjanci powtarzają, że płacąc myjącym szyby przyzwyczajamy ich do łatwego zarobku. Dlatego wciąż wracają na wrocławskie skrzyżowania. Podobnie jest z żebrzącymi.

- Warto wyrobić w sobie postawę, że niezależnie od tego, kto prosi i w jakim akurat jesteśmy nastroju, po prostu nie dajemy pieniędzy - dodaje dr Tomasz Frąckowiak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Jak naciągnąłem wrocławian na 33 zł. Dlaczego ulegamy żebrakom? [FILMY] - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska