18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Prokurator zamiotła sprawę pod dywan, ale lekarze odpowiedzą za śmierć dziecka

Marcin Rybak
Dramat Małgorzaty Ossmann trwał od 9 do 13 sierpnia 2007 roku
Dramat Małgorzaty Ossmann trwał od 9 do 13 sierpnia 2007 roku Janusz Wójtowicz
Dwaj lekarze z kliniki ginekologii Szpitala Klinicznego nr 1 wrocławskiej Akademii Medycznej zostali oskarżeni o nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka oraz narażenie na śmierć jego matki. W ten sposób zakończyło się głośne śledztwo, które na kilka lat zostało zamiecione pod dywan przez jedną z wrocławskich prokuratorek.

Dramat Małgorzaty Ossmann trwał od 9 do 13 sierpnia 2007 roku. Została przyjęta do kliniki w 37 tygodniu zagrożonej ciąży. Prokuratura – powołując się na opinie biegłych – będzie przekonywać w sądzie, że już tego dnia należało dokonać cesarskiego cięcia.

Ale opiekujący się panią Małgorzatą profesor Andrzej K – kierownik Kliniki Ginekologii i Położnictwa przy Chałbińskiego – zwlekał. Na dodatek – przekonuje prokuratura w akcie oskarżenia – nie nakazał monitorowania stanu pani Małgorzaty i płodu. Cesarskie cięcie wyznaczył dopiero na 16 lub 17 sierpnia. Od 12 sierpnia Małgorzata Ossmann bardzo cierpiała. Bolał ją brzuch. Profesor K. podejrzewał, że to dolegliwości przewodu pokarmowego. Następnego dnia około 17.00 pacjentka była w takim stanie, że krzyczała z bólu. Zaczęły jej drętwieć kończyny czuła chłód, miała trudności z oddychaniem.

Dopiero około 17.13 dyżurujący lekarz Marek M. zdecydował o cesarskim cięciu. dziecko – bez oznak życia – wydobyto o 18.05. Biegli – w swojej opinii wykonanej na zlecenie prokuratury ocenili, że wszystko działo się zdecydowanie za długo. Napisali, że od momentu podjęcia decyzji o cesarskim cięciu do urodzenia dziecka nie może minąć więcej niż 15 do 30 minut. W zależności od kategorii szpitala. "Szpitale, w których nie jest możliwe wykonanie cesarskiego cięcia po 30 minutach od decyzji są uznawane za niebezpieczne dla rodzących i powinny być poddane reorganizacji" – napisali eksperci w swojej opinii dla śledczych. Ten fragment prokuratura cytuje w akcie oskarżenia.

Ich zdaniem profesor Andrzej K. od 9 sierpnia nie zapewnił prawidłowej kontroli stanu dziecka i matki. Prokuratorscy eksperci przekonują, że właściwy nadzór pozwoliłby wcześniej ujawnić, że z dzieckiem coś jest nie tak, a bóle brzucha to nie dolegliwości pokarmowe.

Profesor do zarzutów się nie przyznaje. Przekonywał na przesłuchaniach, że sytuacja, do której doszło 13 sierpnia był nagła i nieprzewidywalna. I powinna być rozwiązana przez dyżurujących w klinice lekarzy. Profesor nie zgadza się z opinią, że już pierwszego dnia należało dokonać cesarskiego cięcia. Jego zdaniem płód był jeszcze wtedy niedojrzały.

Doktor Marek M. jest oskarżony o to, że na swoim dyżurze 13 sierpnia nie pilnował stanu zdrowia pacjentki właściwie i do ostatniej chwili zwlekał z przeprowadzeniem operacji. Oskarżony nie zgadza się z tymi opiniami. Jego zdaniem jednoznaczne przesłanki do cesarskiego cięcia nastąpiły dopiero 13 sierpnia 2007 o 17.43.

Oskarżonym grozi od 3 miesięcy do pięciu lat więzienia.

Akt oskarżenia kończy jedno z bardziej tajemniczych wrocławskich śledztw w sprawie błędu w sztuce lekarskiej. Rok temu wyszło na jaw, że sprawa została zamieciona pod dywan i to na kilka lat. Prowadząca to postępowanie prokuratorka została odsunięta od sprawy i zawieszona. W jej sprawie toczy się śledztwo. Do sądu dyscyplinarnego trafił już wniosek o uchylenie immunitetu pani prokurator.

We wrześniu ubiegłego roku wyszło na jaw, ze gdzieś zaginęły akta śledztwa. Jak się okazało od 2009 do 2012 nie wiadomo co się z nimi działo. Pani prokurator przekonywała, że są u biegłych z medycyny sądowej w Poznaniu. W aktach były nawet dokumenty, faksy, pisma. Ale akt u biegłych w Poznaniu nie było. Dopiero gdyopisaliśmy tę sprawę na portalu gazetawroclawska.pl odnalazły się. Ktoś podrzucił je do zakładu medycyny sądowej w Białymstoku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska