Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławianie kochali kino. Podczas II wojny działało ich w mieście aż 37!

Hanna Wieczorek
Prawdziwym wydarzeniem było otwarcie  kina „Palast-Theater”.  W 1973 roku  w jego miejscu wybudowano kino „Warszawa”. Dziś jest tu DCF
Prawdziwym wydarzeniem było otwarcie kina „Palast-Theater”. W 1973 roku w jego miejscu wybudowano kino „Warszawa”. Dziś jest tu DCF fot. Tomasz Woźny
Pierwsze seanse filmowe w śląskiej stolicy odbyły się w 1896 roku, a pierwsze stałe kino otwarto dziesięć lat później. W roku 1942 we Wrocławiu było już 37 kin – pisze Hanna Wieczorek

August i Louis Lumiere skonstruowali i opatentowali kinematograf w 1895 roku. W tym samym roku – 28 grudnia – po raz pierwszy publicznie pokazali swój wynalazek. W Salonie Indyjskim przy bulwarze Kapucynów w Paryżu zaprezentowali film „Wyjście robotników z fabryki”, który obejrzało 35 osób. Już rok później z fascynującym wynalazkiem braci Lumiere mogli się zapoznać wrocławianie. 7 września 1896 roku pokaz filmowy przygotowała spółka Deutsche Automaten-Gesellschaft Stollwerck &Co. z Kolonii, która miała licencję na wyświetlanie filmów w całych Niemczech. Pokaz odbył się w sali Domu Koncertowego przy ulicy Piłsudskiego (Gartenstrasse 39-41). Filmowe przedsięwzięcie trafiło w dziesiątkę. Deutsche Automaten-Gesellschaft Stollwerck &Co. zatrzymała się we Wrocławiu na trzy miesiące. W tym czasie na pokazy wybrało się 90 tysięcy widzów.

Przez 10 lat mieszkańcy stolicy Dolnego Śląska oglądali filmy w kinach objazdowych i różnego rodzaju teatrzykach varietes, w których projekcje były stałym punktem programu. Inna sprawa, że pokazy filmowe z początku XX wieku niewiele miały wspólnego z dzisiejszym kinem. Na 10-, 15-minutowy pokaz składało się kilka różnorodnych filmów – obrazki z fabryk, podróży, występów akrobatów, iluzjonistów i krótkie filmy fabularne, np. komedie sytuacyjne. Nierzadko właściciele kin objazdowych filmowali miejscowość, w której się zatrzymali, by podnieść atrakcyjność swojego pokazu. Inna sprawa, że jedno kino objazdowe potrzebowało kilkuset filmów, żeby zaprezentować urozmaicony program w czasie dłuższych postojów.
Filmy produkowały wyspecjalizowane firmy i sprzedawały w takiej samej cenie, co metry filmowej taśmy. Więcej pieniędzy można było zażądać jedynie za szczególnie atrakcyjne obrazy – na przykład wydarzenia o światowym zasięgu. Na pokazy można było wejść o każdej porze – nie było żadnych ograniczeń i godziny rozpoczęcia projekcji.
Kina objazdowe robiły furorę, budowano wręcz pałace na kółkach, w których mieściło się nawet 700 widzów. Na przykład zbudowane w 1904 roku kino objazdowe Ludwiga Ohra miało wysokość 13 metrów (środkowa część fasady), oświetlało je 16 lamp łukowych i 800 żarówek! A widownia była podzielona na parter, balkony i loże z siedzeniami wykładanymi czerwonym pluszem. Nie ma się więc co dziwić, że aby przewieźć do kolejnej miejscowości niektóre z tych pałaców, trzeba było całego pociągu.

Filmowy interes okazał się bardzo lukratywny. Niejaki pan Mandt z Bochum, właściciel kina objazdowego, zarobił na czysto w 1909 roku 25 tysięcy marek, a było to więcej niż uposażenie wysokiego urzędnika państwowego. Nic więc dziwnego, że zaczęto szukać nowych możliwości zarobku – jak grzyby po deszczu powstawały kina stałe. W 1905 roku w Niemczech było ich jedynie 40 – w większości działały one w Berlinie. Rok później już 200. W tym pierwsze kino stałe otwarte we Wrocławiu, czyli „Fata-Morgana” przy ul. św. Mikołaja (Nikolaistr. 65-68).
Co ciekawe, pierwsze stałe kina nie były zbyt okazałe. Otwierali je przede wszystkim... handlarze i rzemieślnicy. Często w niewielkich lokalach, które przedtem służyły jako sklepy. Dlatego też kina te nazywano sklepowymi.
Wrocławska „Fata-Morgana” mogła pomieścić około 100 widzów. Miała tylko 90 metrów kwadratowych powierzchni i prawdopodobnie była połączona z piwiarnią. Co nikogo nie dziwiło, bo berlińczycy często na pierwsze stałe kina mówili „kinotopp” – określenie to powstało z połączenia dwóch wyrazów „Kinematograph” i „Topp”, czyli kufel piwa, w którym mieściło się 0,4 l złocistego napoju.

„Fata-Morgana” przetrwała do 1914 roku. Przez pierwsze lata musiała przynosić dochód, bowiem jej właścicielka – Sara **Kayser**, później Pflaumbaum – zdecydowała się na sporą inwestycję. W 1909 roku powiększyła kino dołączając do niego kantorek, w którym znalazło się miejsce na kabinę projekcyjną oraz bufet. Po tej modernizacji kino mieściło 138 widzów.
Także przy ul. św. Mikołaja powstało pierwsze duże wrocławskie kino – „Colosseum”. Zostało ono otwarte w grudniu 1909 roku i prze-trwało do roku 1982. Po wojnie nosiło nazwę kino „Pokój”. „Colosseum” mogło początkowo pomieścić 600 widzów, po przebudowie w latach 20. ubiegłego wieku – 1000. Jak donosiła prasa, „Colosseum” (poprzednio było tam miejsce rozrywkowo-ogrodowe „Scala”) nie dość, że było największym kinem na Śląsku, to jeszcze widzowie mogli liczyć na kupno „potraw i trunków w cywilizowanych cenach” i nikt im nie zakazywał palenia papierosów.

Prawdziwym wydarzeniem było otwarcie we Wrocławiu kina „Palast-Theater” przy ulicy Świdnickiej (Neue Schweidnizstr. 16). „Palast-Theater” został otwarty z wielką pompą. O godzinie 16, 17 i 18 filmowano widzów. Głośno zapowiadano, że „projekcja nastąpi w kolejnym programie i każdemu trafi się okazja, aby obejrzeć swój wierny naturze, żywy obraz”.
Kino zostało otwarte w kamienicy, która należała do Moritza Branissa, na parterze mieściła się znana restauracja „Palast-Restaurant, a kino na piętrze. Mogło ono pomieścić 430 widzów, a po przebudowie w 1925 roku wyższej kondygnacji na balkony – kino dysponowało 630 miejscami. Po wojnie do 1968 roku kino działało w niezmienionej formie, jednak ze względu na zły stan techniczny zostało rozebrane, a w 1973 r. na jego miejscu otwarto kino „Warszawa”.

„Palast-Theater” był także świadkiem kinowej rewolucji – to tam właśnie wyświetlono po raz pierwszy we Wrocławiu film fabularny: „Afgrunden” z Astą Nielsen. Seanse odbywały się w dniach 20-30 grudnia 1910 roku i 18-31 stycznia 1911 r.
Film trwał prawie godzinę i był przeznaczony dla dorosłych widzów. Sceny z tańcem gaucho w kilku krajach (np. w Szwecji) zostały wycięte i nie wolno ich było pokazywać. „Palast-Theater” był bardzo popularnym kinem. Po niespełna czterech latach placówkę tę odwiedził milion widzów!

Kin przybywało w mieście w tempie ekspresowym. Na początku 1927 roku było ich 27, w grudniu już 30. A właściwie 31, ponieważ w statystykach nie ujmowano placówki przy ul. Prusa (Lehmdamm 32), bo kino nie płaciło podatków. W 1931 roku działały już 32 kina, a w 1935 r. – 36. Wszystkie one mogły naraz pomieścić 17 tys. 957 widzów. W tym trzy kina, które miały ponad 1000 miejsc. W roku 1942 we Wrocławiu było 37 kin.

Wybuch wojny wcale nie spowodował upadku kin. Przeciwnie, cieszyły się one coraz większą popularnością. W kinie „Tauentzien-Theater” od 1 czerwca 1943 roku do 31.05.1944 filmy obejrzało 854 tys. 751 widzów, kiedy w latach trzydziestych XX wieku rocznie bilety kupowało niespełna 300 tys. osób. Kina były wypełnione po brzegi jeszcze w styczniu 1945 roku. Dopiero ostrzał artylerii radzieckiej spowodował zamknięcie sal kinowych.

Hanna Wieczorek
Tekst powstał na podstawie książki „Wrocław będzie miastem filmowym...”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wrocławianie kochali kino. Podczas II wojny działało ich w mieście aż 37! - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska