Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Patryk Malitowski: To spełnienie marzeń. Mogłem polać się szampanem, stojąc obok gwiazd

Wojciech Koerber
Patryk Malitowski ma już nad łóżkiem dwa puchary. Pracuje na kolejne.
Patryk Malitowski ma już nad łóżkiem dwa puchary. Pracuje na kolejne. Tomasz Hołod
Z 20-letnim Patrykiem Malitowskim, żużlowcem Betardu Sparty Wrocław i zwycięzcą sobotniego Memoriału Łukasza Romanka w Rybniku, rozmawia Wojciech Koerber.

Jak to się stało, że w sobotniej imprezie zastąpiłeś Grega Hancocka?

Już tydzień wcześniej dostałem informację, że 1 września, w niedzielę, pojadę na zasadzie gościa w II-ligowym meczu ROW-u z Wandą Kraków. W ramach treningu miałem więc przyjechać dzień wcześniej i wziąć udział w biegu eliminacyjnym, którego zwycięzca staje się pełnoprawnym uczestnikiem Memoriału – to taka rybnicka tradycja. Okazało się jednak, że nie przyjechał Greg, więc poleciałem do organizatorów z pytaniem, czy może mógłbym go zastąpić. A oni na to przystali.

I w ten oto sposób przejąłeś gażę Grega Hancocka.

No tak, chociaż nie o pieniądze w tym wszystkim chodziło, a o prestiż. Odniosłem największy sukces w karierze.

Sukces życiowy, to i zarobek również.

Zarobek turniejowy faktycznie życiowy (śmiech).

Puszczałeś sprzęgło i jechało.

Dokładnie. Motor, klubowy, miałem świetnie spasowany z tym torem, dlatego nawet gdy pojawiały się dziury, to nie stanowiły większego problemu.

Większego problemu nie stanowili też Nicki Pedersen czy Tai Woffinden. W fazie zasadniczej dwa punkcikipodarował Ci los (defekt i upadek rywali), lecz przywoziłeś za plecami największych tego sportu.

I z tego właśnie się cieszę. A szczęście? Czasem trzeba go trochę mieć.

Całkiem niedawno szefowa WTS-u Krystyna Kloc zastanawiała się na naszych łamach nad Twoją przyszłością. Mówiła, że coś w tej współpracy nie gra i albo uda się znaleźć przyczynę, albo trzeba będzie pomyśleć nad innym rozwiązaniem. Zapewne czytałeś te słowa. Podziałały na Ciebie w jakiś sposób?

Czytałem, ale – szczerze mówiąc – staram się takimi rzeczami nie przejmować. Tym turniejem, mam nadzieję, udowodniłem, że warto na mnie stawiać, że mogę być dobrym zawodnikiem i że dałem działaczom do myślenia. A czy nadal będę wrocławskim zawodnikiem? Udowodniłem, że stać mnie na wiele.

Gratulacje były zewsząd?

Zebrałem ich sporo, m.in. od Troya Batchelora, od Nickiego Pedersena, od mechaników. Nickiego pokonałem już drugi raz w życiu, zresztą Taia również, bo w sobotę przywiozłem go dwukrotnie.

Takie rzeczy są odnotowywane w zeszyciku?

Nie, ale to akurat będę miał w pamięci. Bo fajnie mieć na rozkładzie byłego mistrza świata i przyszłego.

W niedzielę, na tym samym torze, reprezentowałeś ROW Rybnik w meczu z Wandą Kraków (56:33). I było tak– 3,0,1. A dlaczego nie 3,3,3?

Mocno zmienił się tor, no i w sobotę dałem z siebie tyle, że jakoś nie wyszły mi te zawody. Dzień wcześniej dokonałem rzeczy bardzo ciężkiej pod względem psychicznym, ale i fizycznym, co też mogło mieć wpływ na moją jazdę. Ja w sobotę osiągnąłem coś, o czym zawsze marzyłem. Mogłem polać się szampanem, stojąc na podium obok gwiazd. I to na najwyższym stopniu.

Czyli przeżywałeś syndrom dnia poprzedniego lub – inaczej rzecz biorąc – syndrom uczestnika Grand Prix, który nie zawsze potrafi być równie szybki dzień później w polskiej lidze. Powietrze podświadomie uleciało.

Coś w tym rodzaju. Myślę jednak, że przede mną jeszcze trochę jazdy, dokońca sezonu mam startować w barwach ROW-u. Poza tym już we wtorek jedziemy z Patrykiem Dolnym na finał Ligi Juniorów do Torunia, w środę mamy finał MDMP w Częstochowie, w niedzielę mecz ligowy w Krakowie, a 24 września finał MMPPK w Gdańsku. Może więc pojawi się na mojej półce kolejny, trzeci już puchar. Bo na razie stoją nad łóżkiem dwa.

Pierwszy za zwycięstwo w nieźle obsadzonym Turnieju o Puchar Prezydenta Lublina sprzed dwóch lat. To też była końcówka sezonu.

Tak, wtedy było 14 punktów, teraz 17 na 20 możliwych. Jechałem do domu i sam się dziwiłem, skąd tyle tych punktów (śmiech). Wychodzą mi te końcówki, ale mam nadzieję, że w nowym sezonie wszystko zagra od początku. Popracujemy zimą, bym punktował od pierwszego spotkania, niezależnie gdzie i z kim przyjdzie jechać.

Za rok kończysz wiek juniora. Szkoła idzie na bok?

Tak, na razie robię sobie przerwę od nauki. Ostatni rok w gronie juniorów to bardzo ważny okres, chcę się skupić na jeździe. Chociaż ze szkołą wciąż mam do czynienia. 15 września odbieram wyniki maturalnej poprawki z matematyki (śmiech). Mam nadzieję, że tym razem rezultat będzie dobry.

Skoro końcówki wychodzą Ci lepiej, to pewnie tak.

Oby!

Rozmawiał Wojciech Koerber

ŻKS ROW Rybnik – Speedway Wanda Instal 56:33 (niedzielny mecz II ligi z udziałem Patryka Malitowskiego)
ROW: Vaclav Ilik 6+2 (w,2*,3,1*), Michał Mitko 10+1 (3,3,1,2*,1), Ilja Czałow 9+1 (1,2*,d,3,3), Roman Chromik 11+1 (2,3,2,2,2*), Lewis Bridger 15 (3,3,3,3,3), Patryk Malitowski 4 (3,0,1), Kacper Woryna 1 (w,1,0).

Wanda: Paweł Staszek 4 (2,d,2,d), Timo Lahti 6+1 (1,1,1*,2,1,d), Mads Korneliussen 4+1 (3,1*,0,0,0,w), Oliver Allen 0 (d,-,-,-,-), Rafał Trojanowski 13 (2,2,1,3,3,2), Marcin Nowak 6 (2,0,0,1,2,1), Mikołaj Curyło 0 (u/-,-,-).

Biegi z udziałem Malitowskiego

II Malitowski (70,37), Nowak, Curyło (u/-), Woryna (w)
II Bridger (67,63), Trojanowski, Korneliussen, Malitowski
XII Czałow (68,61), Nowak, Malitowski, Staszek (d)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Patryk Malitowski: To spełnienie marzeń. Mogłem polać się szampanem, stojąc obok gwiazd - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska