Pojedynek z Brunatnymi miał szczególne znaczenie dla trenera Miedzi Rafała Ulatowskiego. To właśnie w zespole z województwa łódzkiego zaczynał on samodzielną karierę trenerską. Jego asystentem był wówczas obecny opiekun bełchatowian Kamil Kiereś. Była więc okazja do przypomnienia się tamtejszym kibicom, ale przede wszystkim szansa na zdobycie pierwszego w tym roku kompletu punktów. Ulatowski na taryfę ulgową w starciu z GKS-em nie mógł jednak liczyć.
Przez pierwszy kwadrans obie ekipy nie potrafiły stworzyć sobie dogodnych sytuacji do strzelenia bramki. Piłka częściej krążyła w środkowej części boiska, a kibice na stadionie przy ul. Sportowej sporadycznie mogli oglądać ciekawe akcje obu drużyn. Pod koniec pierwszej połowy gospodarze podkręcili tempo i na efekt trzeba było czekać do 27. minuty. Po raz trzeci w tym sezonie na listę strzelców wpisał się wówczas Michał Mak ( dwa gole przeciwko Olimpii Grudziądz - przyp. JP). 21-letni napastnik bełchatowian, znajdując się w polu karnym Miedzi, otrzymał dobre dośrodkowanie od swojego brata Mateusza i mocnym strzałem głową trafił do siatki Bledzewskiego. Legniczanie chcieli doprowadzić do remisu jeszcze przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę. Bezskutecznie. Trener Ulatowski do szatni schodził z dość niezadowoloną miną. Po zmianie stron przewaga gospodarzy była coraz bardziej wyraźna. Dziesięć minut drugiej połowy potrzebował Michał Mak, by znowu zabłysnąć. Urodzony w Suchej Beskidzkiej zawodnik dobił odbity od poprzeczki strzał Michała Renusza i na tablicy wyników widniało już 2:0.
- To może nie był dobry piłkarsko mecz, bo zbyt dużo było niecelnych podań bądź złych wyborów, ale sposób prowadzenia meczu był taki, jak sobie założyliśmy, by od razu odbierać piłkę i kierować ją na szybkiego Maka lub szybkie boki. Po bramce na 2:0 wszystko się układało zgodnie z planem. To był moment, kiedy należało rywalowi odciąć prąd, odebrać wiarę, strzelając bramkę na 3:0, ale tego nie zrobiliśmy, przez co ostatnie 25 minut przyniosło nerwowość - komentował pomeczu Kamil Kiereś. Faktycznie, pod koniec spotkania emocje znowu wzrosły, bo w 86. minucie bramkę kontaktową Miedzi dał Zbigniew Zakrzewski. Brunatni nie dali się już wiecej zaskoczyć i dowieźli wynik do końca meczu.
Po sześciu kolejkach są samodzielnym liderem I ligi, a bracia Makowie bohaterami w Bełchatowie. - Gratuluję rywalowi, który wygrał zasłużenie, stwarzał więcej sytuacji do zdobycia bramek, miał bardziej kreatywnych zawodników w przedniej formacji. Mówię tu o braciach Mak - przyznał po meczu trener Ulatowski. Miedź Legnica pod jego wodzą wyłącznie rozczarowuje. Ile jeszcze potrwa jego kredyt zaufania u prezesa Andrzeja Dadełły?
I liga
GKS Bełchatów - Miedź Legnica 2:1 (1:0)
Bramka: Michał Mak 27, 50, Zakrzewski 86
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork)
Widzów: 1750
GKS: Malarz, Basta, Wilusz, Baranowski, Flis, Sawala, Rachwał l, Mateusz Mak l (89 Bartosiak), Wacławczyk (87 Poźniak), Renusz l (66 Prokić), Michał Mak l.
Miedź: Bledzewski, Midzierski, Tanżyna, Woźniczka, Garuch (70 Madejski), Łobodziński, Łuszkiewicz (78 Zakrzewski), Bartoszewicz, Cierpka, Grzegorzewski, Wołczek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?