Robert S. - jak się dowiadujemy - to drobny przedsiębiorca spod Wrocławia. Kilka lat temu popadł w kłopoty finansowe i zaczął brać kredyty na podstawione osoby. W policyjnym slangu to tzw "słupy". W tym wypadku byli to znajomi i rodzina. A wyłudzane – jak chce prokuratura – kredyty to od 200 do przeszło 900 tysięcy złotych. "Zarobione" pieniądze pan Robert inwestować miał w papiery wartościowe ale bez większych sukcesów.
Według naszych informacji podejrzanych w tej sprawie – oprócz Roberta S. – jest jeszcze pięć innych osób. Główny podejrzany do niedawna nie przyznawał się do postawionych mu zarzutów ale ostatnio przyznał się. Niespotykany – w podobnych sprawach – jest tak długi czas tymczasowego aresztowania.
Osoba znająca szczegóły śledztwa sugeruje – w rozmowie z nami – że prokuratura i agenci ABW badają ewentualny związek pracowników banku z wyłudzanymi kredytami. I chcą by Robert S., pozostając na wolności, nie kontaktował się z nimi.
– Bez pomocy bankowców takich kredytów nie dałoby się uzyskiwać – twierdzi nasz rozmówca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?