Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W reklamach nas czarują, ale niekiedy potrafią kopnąć

Janusz Michalczyk
Na początek będzie miło. Niejaki Krystian Karpowicz pochwalił się jednej z gazet, że ułamał ząb, jedząc zagraniczną czekoladę. Według jego relacji nadział się na kawałek skorupy po orzechu. Powodem satysfakcji był natomiast fakt, że gdy poskarżył się producentowi na Facebooku - otrzymał od niego listowne przeprosiny wraz z koszem smakołyków. Klient doznał tak ciężkiego szoku, że wspaniałomyślnie machnął ręką na koszty naprawy zęba.

Dlaczego nie domagał się zwrotu wydatków poniesionych u stomatologa? Wytłumaczył, że właściwe to ułamała mu się plomba, a poza tym jego przyjaciel ma gabinet, więc wykona usługę w ramach bezgotówkowej przysługi. Jednym słowem, za otrzymany zestaw czekoladek, batonów i draży zrobił producentowi darmową reklamę na całą Polskę. Zapewne po zapoznaniu się z relacją Krystiana niejeden kupił czekoladę w nadziei, że jemu także trafi się jakaś skorupka.

Kolejna informacja jest mniej miła. Wrocławianka prowadząca kawiarnię doznała szoku, gdy okazało się, że energetyczna firma ściągnęła z jej konta nieco ponad 600 zł. To nie wysokość rachunku zrobiła na kobiecie tak piorunujące wrażenie, jakby kopnął ją prąd. Należność wzięła się stąd, że na skutek roztargnienia zalegała z zapłatą... 19 groszy.

Facet ułamał na czekoladzie ząb. Producent wysłał mu z przeprosinami kosz słodyczy. Klient wpadł w szok i machnął ręką na koszty plombowania

Kobieta nie mogła wyjść ze zdumienia, że zamiast do niej zadzwonić z upomnieniem - od razu uderzono ją po kieszeni kosztami sądowymi i komorniczymi. Jakby zamiast żywego człowieka jej sprawą z automatu zajął się jakiś bezduszny program komputerowy. I chyba tak właśnie było, bo firma wyjaśniła, że działa zgodnie z prawem i nie ma o czym gadać.

Nie chcę wcale sugerować, że obie niemiłe przygody miały różne zakończenia dlatego, że jedna firma jest zagraniczna, a druga krajowa, bo przecież wszystkie w reklamach ogłaszają: z nami klient poczuje się wyjątkowo. Nie zamierzam też nikomu wpierać, że ułamana plomba w szczęce to taka sama szkoda jak uszczerbek finansowy przy rozliczeniu z dostawcą energii. Każdy głupi rozumie, że w pierwszym przypadku zawinił inspektor jakości w fabryce czekolady, zaś w drugim to klientka zawaliła sprawę, bo zapłaciła mniej niż powinna.

A jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że te firmy działają według innej filozofii. Dla jednej ważny jest pozytywny wizerunek i zadowolenie każdego klienta, zaś dla drugiej - by przez system rozliczeń nie prześlizgnęła się nawet groszowa mysz. I nie próbujcie mi wmówić, że w czekoladowej centrali to program komputerowy wysyła kosze ze słodyczami niezadowolonym klientom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska