Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna. Udane debiuty Azikiewicza i Boneckiego w Zagłębiu

PK
Piotr Azikiewicz (numer 23) nie miał żadnych kompleksów przed rywalami z Piasta Gliwice
Piotr Azikiewicz (numer 23) nie miał żadnych kompleksów przed rywalami z Piasta Gliwice Marzena Bugała-Azarko
Wielu już było młodych i zdolnych piłkarzy Zagłębia, z którymi wiązaliśmy duże nadzieje. Jednym się udało mniej lub bardziej, innym w ogóle nie i kontynuują swoją przygodę z piłką gdzie indziej. Po pucharowym meczu z Piastem Gliwice do listy kandydatów na dobrych graczy dopisać możemy dwóch kolejnych.

Mowa o Piotrze Azikiewiczu i Sebastianie Boneckim. Dla obu mecz z Piastem Gliwice w Pucharze Polski był pierwszym w "dorosłej" drużynie Zagłębia. Wcześniej mogliśmy ich oglądać jedynie w drużynie Młodej Ekstraklasy i rezerwach.

Azikiewicz urodził się w roku 1995, jest pomocnikiem. W ubiegłym roku wywalczył z reprezentacją Polski do lat 17 brązowy medal mistrzostw Europy. Po turnieju w Słowenii miał jednak niedosyt. - Przez kilka lat grałem w kadrze trenera Dorny i byłem zawsze podstawowym zawodnikiem tej drużyny, ale na mistrzostwach Europy byłem tylko rezerwowym - opowiadał o swoich odczuciach.
W maju Azikiewicz przedłużył z "Miedziowymi" kontrakt do 2016 roku. - Piotrek to utalentowany zawodnik, który w perspektywie ma walczyć o miejsce w składzie pierwszej drużyny - mówił wówczas dyrektor sportowy klubu Paweł Wojtala.

Debiut Azikiewicza w Zagłębiu przez wiele miesięcy odwlekały kontuzje. Co prawda trenował z pierwszą drużyną już za kadencji trenera Pavla Hapala, ale dopiero w niedzielę doczekał się gry w oficjalnym meczu. Szansę, i to od pierwszej minuty, dał mu Adam Buczek, który prowadził zawodnika w drużynie Młodej Ekstraklasy. Do boju z Piastem Azikiewicz podszedł bez najmniejszych kompleksów. Od samego początku był wyróżniającą się postacią Zagłębia. Był bardzo aktywny, a po jego podaniach okazje strzeleckie mieli Aleksander Kwiek i Adrian Błąd. Sam również był bliski zdobycia bramki, ale i jemu nie udało się pokonać Dariusza Treli. W 90. minucie zszedł z boiska, ustępując miejsca Davidowi Abwo.

Bonecki? To również rocznik 1995. Najlepiej czuje się w roli defensywnego pomocnika (tak zagrał z Piastem), ale nie są mu obce także występy środku formacji obronnej. Tak, jak Azikiewicz trenował już w drużynie Hapala, ale Czech nie dał mu szansy pokazania się. Jako najmłodszy musiał... nosić sprzęt. - To normalna kolej rzeczy, że młody zawodnik troszczy się o sprzęt. Jakiś czas temu za sprzęt odpowiadałem w drużynie Młodej Ekstraklasy, tak jest w każdej drużynie - śmiał się Bonecki.

W niedzielę udowodnił, że i na boisku potrafi wywiązywać się z powierzonych mu zadań. Bonecki grał dobrze w odbiorze, a i w ofensywie stwarzał zagrożenia. Oddał dwa strzały. Za pierwszym razem uderzył zbyt słabo, a za drugim niecelnie. Na boisku spędził pełne 120 minut, ale do rzutów karnych nie został delegowany. Ale nawet gdyby podszedł do piłki, to nie mamy wątpliwości, że z zadania by się wywiązał. - Może przed samym meczem pojawia się stres, ale jak wychodzę na boisko, to zapominam o tym wszystkim i staram się grać "swoje" - powiedział kiedyś Bonecki.

A my przypomnijmy, że Zagłębie wygrało z Piastem po rzutach karnych i w kolejnej rundzie Pucharu Polski zmierzy się na wyjeździe z GKS-em Tychy (mecz 22.10 lub 5.11).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska