Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dolny Śląsk znów potęgą węglową? Australijczycy chcą zainwestować w kopalnię

Paweł Gołębiowski
Istnieje realna szansa na odrodzenie się Dolnośląskiego Zagłębia Węglowego. - Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to w ciągu 3-4 lat w okolicach Nowej Rudy zostanie na nowo otwarta kopalnia - zapowiada Derek Lenartowicz, pochodzący z Katowic prezes firmy Coal Holding Sp. z o.o. z Australii. Polonus podkreśla, że jest górnikiem w trzecim pokoleniu i wie, co mówi.

Australijczyków interesują okolice Ludwikowic Kłodzkich. Dostali już z Ministerstwa Środowiska koncesję na przeprowadzenie rozpoznania tamtejszych złóż węgla kamiennego. Już wiadomo jednak, że ma tam zalegać ponad 100 milionów ton węgla bardzo wysokiej jakości. - W najbliższych dniach wybierzemy wiertaczy i za 2-3 miesiące w tutejszym krajobrazie pojawią się wieże wiertnicze - mówią inwestorzy.

Ich spółka notowana jest na australijskiej giełdzie (ma wartość około 30-40 mln dolarów). - Jest jeszcze za wcześnie, żeby mówić o szczegółach, ale szacuję, że ta inwestycja w kopalnie może mieć wartość 100-150 mln dolarów - wyjaśnia Derek Lenartowicz.

Zainteresowanie australijskiej spółki wydobyciem węgla w naszym kraju cieszy mieszkańców okolic Nowej Rudy. - Pracowałem w kopalni "Nowa Ruda" na polu Słupiec przez 27 lat. Od ładowacza do strzałowego. Jestem emerytem, ale jest tu ciągle wielu byłych górników w wieku produkcyjnym - mówi Eugeniusz Juszczak z Nowej Rudy. Adam Łącki, wicestarosta kłodzki, przyznaje, że kopalnia byłaby wspaniałym rozwiązaniem problemu wysokiego bezrobocia. W powiecie kłodzkim sięga 25 proc. - Bez pracy jest ponad 14 tysięcy ludzi - mówi Łącki.

Kopalnia w Ludwikowicach Kłodzkich dałaby pracę około dwóm tysiącom osób. Wydobycia z tutejszego złoża zaniechano w 1939 roku, bo jest ono położone w obszarze trudnym geologicznie i niebezpiecznym. W przeszłości zdarzały się tu tragiczne w skutkach wyrzuty metanu oraz skał. W 1930 roku w Ludwikowicach Kłodzkich doszło do potężnej katastrofy górniczej. Zginęło w niej 151 górników. To jednak odległe dzieje. Teraz Australijczycy obiecują zastosowanie przy eksploatacji węgla najnowszych technologii zapewniających bezpieczeństwo ludziom pracującym pod ziemią.

Na reaktywację Dolnośląskiego Zagłębia Węglowego liczą także w powiecie kłodzkim. - Cieszymy się, że udało nam się znaleźć poważnego inwestora. To wielka szansa dla naszego regionu - mówi Adam Łącki, wicestarosta kłodzki. W powiecie kłodzkim bezrobocie sięga bowiem aż 25 procent. Bez pracy jest ponad 14 tysięcy ludzi. A w kopalni w Ludwikowicach Kłodzkich zatrudnionych byłoby około 2 tysięcy osób.

Nawiązanie kontaktu z firmą z Australii i nakłonienie jej do inwestowania w Ludwikowicach Kłodzkich to w dużej mierze zasługa wicestarosty. W Coal Holding twierdzą, że zaraził ich optymizmem.

Na inwestycję planowane jest pozyskanie około 100-150 mln dolarów, bo tyle ma kosztować reaktywowanie kopalni w okolicach Nowej Rudy. Australijczycy liczą, że uda im się wykorzystać część istniejącej infrastruktury. Mają też nadzieję, że sporą część załogi będą stanowili miejscowi, byli górnicy, będący jeszcze w wieku produkcyjnym. Jak podają w starostwie w Kłodzku, w powiecie mieszka ich obecnie około 300. To głównie byli pracownicy kopalni "Nowa Ruda", którą w stan likwidacji postawiono w 1992 roku.

Kopalnię "Wacław" w Ludwikowicach Kłodzkich zamknięto natomiast jeszcze przed II wojną światową. Złoże węgla kamiennego położone jest tam bowiem w obszarze trudnym geologicznie i niebezpiecznym. W przeszłości wydobyciu węgla w Nowej Rudzie i Ludwikowicach Kł. towarzyszyły tragiczne w skutkach wyrzuty dwutlenku węgla i metanu. W latach 30. i 40. XX wieku doszło tu do dwóch potężnych katastrof górniczych. Zginęło w nich łącznie prawie 340 górników.

- Przy obecnie stosowanych technologiach takie katastrofy nie mają prawa się wydarzyć - mówi Zdzisław Polak, ostatni dyrektor Dolnośląskiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego w Wałbrzychu. - Do bogatego złoża w Ludwikowicach Kłodzkich zamierzaliśmy się dobrać już pod koniec lat 80. XX wieku. W 1991 r. los miejscowego górnictwa został jednak przesądzony i trzeba było przerwać prace.

- Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to w ciągu 3-4 lat kopalnia zostanie na nowo otwarta - zapowiada Derek Lenartowicz. Mieszkańcy mają nadzieję, że zeralizuje plany. - Oby tak się stało. Tu jest teraz bieda i bezrobocie. Młodzi ludzie wyjeżdżają - mówi pani Grażyna, właścicielka sklepu w Ludwikowicach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska