Połączyła ich koszykówka. Marta to przecież była cheerleaderka Śląska. Ona oglądała jego podania i dryblingi z piłką, on - jej taneczne i akrobatyczne popisy w trakcie przerw w grze. Zaiskrzyło i dziś są już państwem Skibniewskimi. To nie pierwszy koszykarsko-taneczny mariaż we wrocławskim środowisku. Od kilka lat (aktualnie w Zielonej Górze) wspólne gniazdo wiją sobie Kamil i Magdalena (z domu Choroszy) Chanasowie.
Zajmijmy się koszykówką. Wrocławianie wylewają siódme poty, a pracują głównie nad siłą i wytrzymałością. W poprzednim tygodniu spotkać ich można było w terenie - w parku Grabiszyńskim i na boisku piłkarskim na terenie jednostki wojskowej na Kępie Mieszczańskiej. Dopiero w tym tygodniu koszykarze trenera Milivoje Lazicia dostaną do rąk piłkę, jednak o grze i układaniu taktyki na razie mowy być nie może.
To, że do Śląska dołączy we wtorek Skibniewski, nie oznacza, że zespół będzie już w komplecie. Działacze wciąż szukają wzmocnień na pozycje niskiego skrzydłowego i centra. Kiedy poznamy nazwiska? - Trudno powiedzieć. To może być kwestia trzech dni, tygodnia albo dwóch miesięcy. Robimy wszystko, by nowych graczy pozyskać jak najszybciej - mówi menedżer zespołu Maciej Szlachtowicz. Dodaje, że wybór w dużej mierze uzależniony jest od możliwości finansowych klubu. Te nie pozwalają na zakontraktowanie "pewniaka", koszykarza, który z miejsca zagwarantuje dobrą grę i solidną zdobycz punktową w każdym meczu. Nie powinna więc dziwić cierpliwość działaczy. Kandydatów do gry w Śląsku trzeba prześwietlić z każdej strony, by zminimalizować ryzyko pomyłki.
- Mamy określony budżet i za pieniądze, którymi dysponujemy, będziemy chcieli sprowadzić możliwie jak najlepszych zawodników - tłumaczy Szlachtowicz. Pewne jest, że dwóch zawodników, którzy uzupełnią kadrę, pochodzić będzie z zagranicy. Polski rynek jest już przebrany.
Na koniec nie mamy dobrych wieści dla tych, którzy pragną, by już w nadchodzącym sezonie Śląsk rozgrywał swoje mecze w Hali Ludowej. Przez kilka najbliższych miesięcy jest to niemożliwe. Z prostego powodu - po remoncie obiekt przy ulicy Wystawowej wciąż nie doczekał się własnego parkietu. Na turniej z okazji 50-lecia mistrzostw Europy (5-6 października) "deski" się pożyczy, ale na dłuższą metę mija się to z celem. - Przeniesienie na jeden mecz parkietu z hali Orbita jest droższe niż kupienie nowego - zauważa menedżer Szlachtowicz. Nadzieja w Andrzeju Baworowskim, nowym dyrektorze hali, który ponoć nie wyobraża sobie, by nie było tam koszykówki. Być może w marcu lub kwietniu w Ludowej będzie już parkiet. Na razie pozostaje nam Orbita. Oby udało się ją zapełnić...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?