Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław leży na bombach. Saperzy mają co robić

Agata Wojciechowska
Niewybuchy można jeszcze znaleźć w parkach lub na  działkach.
Niewybuchy można jeszcze znaleźć w parkach lub na działkach. fot. Tomasz Hołod
Wrocław można podzielić na dwie części: tam, gdzie walczyła piechota, najczęściej znajdują się niewybuchy, zaś na pozostałych terenach z ziemi można wykopać niewypały. Teoretycznie bardziej niebezpieczne są te pierwsze, ponieważ zostały one wystrzelone, rzucone lub odpalone, a zbieg okoliczności zdecydował, że nie eksplodowały. Mają one uzbrojone zapalniki, więc nawet dotyk może spowodować eksplozję.

- Największa zmorą wrocławskich saperów są miny i granaty produkowane przez obrońców Festung Breslau np. z rur kanalizacyjnych - mówi dr Tomasz Szulc z Politechniki Wrocławskiej. - Przypominają one broń robioną przez powstańców warszawskich. Niemcy wykorzystywali wszystko, nawet działa polowe polskiej artylerii zabrane po kampanii wrześniowej, czy inną egzotyczną broń, tj. szklane granaty - dodaje.

Południowy Wrocław po wojnie był wielkim gruzowiskiem, zniszczenia tkanki miejskiej sięgnęły 90 proc. Działały tam grupy saperów radzieckich i polskich. Podobnie było w części północno-zachodniej miasta. Ale niespodzianki nie są wykluczone. - W okolicach obecnej Magnolii znaleziono kilkanaście miesięcy temu rosyjskie rakiety BM 31 - dodaje dr Tomasz Szulc. - Takie znaleziska były przez Armię Czerwoną detonowane na terenie fortów w pobliżu dawnego lotniska na Gądowie. Nazywano to bojową formą rozminowywania.

Grube ściany bastionów miały tłumić siłę wybuchu. Jeden z takich fortów, który znajdował się przy ul. Kosmonautów, rozerwało na drobne kawałki. Ten z ul. Skarbowców popękał.

Pola minowe zakładały obie strony walk. Niemcy położyli je wzdłuż Widawy, czyli w miejscach, skąd spodziewali się natarcia. Rosjanie miny kładli niemal na linii frontu, by chroniły ich przed grupami dywersyjnymi. I jedne, i drugie zostały dokładnie oczyszczone później przez Armię Czerwoną. - Najbardziej zdradliwe były mosty, które minowano celowo - tłumaczy dr Szulc.
Zamurowywano je w specjalnych komorach z zapalnika-mi czasowymi nastawionymi na bardzo długą zwłokę. Przy najmniejszej próbie wyjęcia - wybuchały. Ostatnią z takich min znaleziono w nasypie kolejowym w pobliżu ul. Karkonoskiej. Mechanizm był mocno skomplikowany.

Niewiele osób wie, że prestiżowe osiedle w Raszynie zostało zbudowane na składach broni chemicznej. Magazynowano tam gaz paralityczno-drgawkowy. Niemcy nie użyli go, gdyż bali się odwetu. - 15 lat pracy w patrolu saperskim nauczyło mnie, że każdy niemal skrawek ziemi we Wrocławiu jest usiany materiałami niebezpiecznymi - mówi Przemysław Parol, dowódca patrolu saperskiego we Wrocławiu. - W granicach Starego Miasta leży pod ziemią jeszcze wiele pocisków i to na głębokości 30 cm.

- Rozminowań powojennych nie traktowałbym zbyt poważnie, ponieważ były prowadzone na tzw. lornetkę, czyli - co widzimy, to posprzątamy. Jedyną dzielnicą w miarę wolną, choć nie w całości, jest część północno- wschodnia, czyli Psie Pole - dodaje Przemysław Parol.

DR TOMASZ SZULC: Gdzie we Wrocławiu znajdziemy niewybuchy?
To park Zachodni i Popowicki, Las Rędziński i okoliczne pola irrygacyjne. Wymienić trzeba jeszcze Biskupin, Zacisze, Zalesie i Sępolno. Tam bomby mogły zostać zrzucone pomyłkowo przez lotników. Ponieważ działania saperów były tam ograniczone, to można wykopać niewybuch. Należy wówczas zachować ostrożność i wezwać policję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wrocław leży na bombach. Saperzy mają co robić - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska