Joanna Mierzwińska, rzeczniczka oddziału, tłumaczy: NFZ dostał pismo od lekarzy z wiedeńskiej kliniki, że z przyczyn medycznych nie dojdzie do rodzinnego przeszczepu płuc, bo mama i siostra nie mogły zostać dawcami. - W związku z tym sprawa była bezprzedmiotowa i wniosek o sfinansowanie leczenia umorzono. Nie mogliśmy postąpić inaczej, bo takie jest prawo - mówi Joanna Mierzwińska.
Rzeczniczka dodaje, że z wiedeńskiej kliniki nie dotarła do nich informacja o tym, że do przeszczepu jednak doszło, bo dawcą płuc została inna osoba. - Nikt ze szpitala czy rodziny nas o tym nie powiadomił. NFZ wyraża zgodę na finansowanie leczenia za granicą na podstawie wniosku, a nie na podstawie doniesień medialnych, a taki wniosek do nas, do dzisiaj nie trafił - twierdzi Mierzwińska.
Sytuacja jest poważna, bo pieniędzy z publicznej zbiórki może zabraknąć. Prawdopodobnie rodzina będzie musiała złożyć nowy wniosek, bo umorzenie NFZ zakończyło dotychczasowe postępowanie.
CZYTAJ TEŻ: Płuca dla Justyny z Oławy. Dostała szansę na życie
Próbowaliśmy zainteresować sprawą Ministerstwo Zdrowia. Usłyszeliśmy, że to problem NFZ. Prof. Alicja Chybicka, wiceprzewodnicząca senackiej komisji zdrowia, rozumie postawę NFZ. - Fundusz musi przestrzegać prawa i ustosunkować do tego, co jest w papierach - mówi prof. Chybicka.
Inne zdanie ma poseł Tomasz Latos, przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia. - Po raz kolejny mamy do czynienia z biurokratyczną bezdusznością. Rozumiem, że NFZ musi mieć pełną dokumentację. Jednak uważam, że nic nie stało na przeszkodzie, żeby fundusz wstrzymał się z umorzeniem sprawy. W końcu przecież dokonano przeszczepu. Po prostu ktoś w NFZ poszedł po linii najmniejszego oporu. Widać, że urzędnicy są oderwani od realiów tej sprawy - mówi Tomasz Latos.
Poseł dodaje, że nic by się nie stało, gdyby wrocławski NFZ poczekał nieco dłużej, bo miał przecież kontakt z wiedeńską kliniką. - Ta instytucja powinna być dla pacjentów, a nie odwrotnie - podsumowuje przewodniczący sejmowej komisji zdrowia.
Zdziwienia postępowaniem NFZ nie kryją osoby zaangażowane w zbiórkę pieniędzy na przeszczep płuc 34-letniej Justyny. - Bezduszne przepisy mogą zdecydować o życiu człowieka - kręci głową Elżbieta Wojdyła z Oławy, która brała udział w zbiórce.
Estera Ryzner-Zajadlak, przyjaciółka rodziny Piotrowskich, która jest z nimi w stałym kontakcie, mówi, że nie wie, co teraz zrobią. - Trudno mi powiedzieć, czy zdają sobie w ogóle sprawę, jaką decyzję podjął NFZ. Wszyscy są teraz w Wiedniu, nikt tak naprawdę nie ma głowy, żeby się tym zajmować, łącznie z lekarzami. Walczą teraz o życie i zdrowie Justyny, to jest najważniejsze, a nie biurokracja - mówi Estera Ryzner-Zajadlak.
U Justyny zdiagnozowano tętnicze nadciśnienie płuc. Nie mogła dłużej czekać na operację. W pomoc zaangażowała się cała Polska. W krótkim czasie zebrano około miliona złotych. Z tych pieniędzy rodzina opłaci operację, ale będzie potrzebna jeszcze duża kwota na kontynuację kosztownego leczenia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?