18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siatkówka. Maciej Jarosz promuje MŚ 2014, czyli jak ambasador z konsulem (ROZMOWA, ZDJĘCIA)

Wojciech Koerber
Z Maciejem Jaroszem, ambasoderem MŚ 2014 w siatkówce mężczyzn, rozmawia Wojciech Koerber.

Dzień dobry, czy mam przyjemność z Panem Ambasadorem?

Tak, ma pan przyjemność z ambasadorem przyszłorocznych MŚ w siatkówce (3-21 września), które – jak wiadomo – odbędą się w sześciu polskich miastach, m.in. we Wrocławiu. Zaproponował mi tę funkcję PZPS, bo każde miasto ma mieć swojego ambasadora, w Rzeszowie np. został nim Marek Karbarz. Ta impreza będzie nie tylko kolejną promocją siatkówki w Polsce, ale i promocją naszego miasta.

A to już pewne, że Polacy rozegrają mecze grupowe w Hali Ludowej, jak planowano?

Takie mam informacje od pana wiceprezesa Popki. Choć wiemy też wszyscy, że szefowie związku chcieliby zorganizować mecz otwarcia na Stadionie Narodowym w Warszawie.

A więc mecz otwarcia w Warszawie, a po nim biało-czerwoni przeniosą się do Wrocławia?

Wstępnie tak to ma wyglądać, ale poczekajmy jeszcze na ostateczne decyzje.

Nie powinien mieć Pan ambasador najmniejszych problemów z dostarczeniem widzów na trybuny Hali Stulecia. Nasza męska reprezentacja zapełni każdą halę.

Kibice kochają w naszym kraju siatkówkę, ale nie bez przyczyny. Ta reprezentacja zdobyła ostatnio wiele medali na dużych imprezach ze złotymi włącznie. Ludzie chcą zatem kolejnych zwycięstw i jest to normalna reakcja. Poza tym na trybunach jest spokojnie, można iść całą rodziną i zobaczyć kapitalną oprawę. Tę naszą imprezę trzeba więc promować, bo jest ogromna. Siatkarski mundial to po piłkarskim pewnie największe przedsięwzięcie na świecie w grach zespołowych. Brawa za to dla władz naszego związku, że organizuje kolejną olbrzymią imprezę, ale i brawa dla naszego miasta, że jak zwykle działa prężnie. Bo żeby dostać polską grupę, trzeba się wykazać sporym doświadczeniem nabytym w czasie wcześniejszych imprez. A Wrocław słynie z tego, że ciągle ma wydarzenia dużej rangi.

A Pan ma kolejną rolę do odegrania po działalności zawodniczej, trenerskiej oraz eksperta telewizyjnego. Wiem też, że przyjaźni się Pan z biznesmenem Maciejem Kaczmarskim, honorowym konsulem Słowacji. Zatem są to teraz spotkania ambasadora z konsulem. Grubo...

Ostatnio do Maćka zadzwoniłem i powiedziałem, że teraz ja jestem szczebel wyżej i to konsul powinien się meldować u ambasadora (śmiech).
A Wasi synowie kontynuują tradycje. Martin Kaczmarski w motorsporcie, a Marcin i Jakub pod siatką. Co u Pańskich synów?

Marcin (33 lata - WoK) zaczął karierę trenerską. W minionym sezonie prowadził II-ligową Avię Świdnik i to z olbrzymim sukcesem, bo wywalczył awans nie przegrywając żadnego meczu. Personalnie wcale nie miał najmocniejszego składu, a potrafił to wszystko zgrać i na odpowiedni czas przygotować optymalną formę. Teraz będzie prowadził Avię w I lidze, lecz jakie są tam nadzieje – do końca nie wiem. Myślę, że zechcą wejść do ósemki, a za rok, dwa może powalczyć o coś więcej. Muszą jednak być podstawy finansowe. Kuba natomiast wrócił z Włoch, gdzie spędził dwa lata w zespole Andreo Latina. Osiągnął tam z kolegami największy sukces w historii klubu, bo zajął czwarte miejsce w lidze, grał w europejskich pucharach. Miał tam udany okres, poza końcówką, gdy nie mógł grać z powodu kontuzji.

Języka się nauczył?

Teraz każdy siatkarz grający w kadrze czy PlusLidze musi władać angielskim i włoskim bez zarzutu. Włoski jest w siatkówce językiem międzynarodowym.

Dlaczego podpisał kontrakt z Lotosem Treflem Gdańsk, skoro naszych rozgrywek ten zespół akurat nie podbił? Chciał wrócić do kraju z uwagi na rodzinę, która na dniach się powiększy?

Tak, Kuba chciał wrócić do kraju, za dwa tygodnie powiększy mu się rodzina, a propozycja z Gdańska była bardzo atrakcyjna nie tylko finansowo, ale i sportowo. Lotos to potężna firma i małymi kroczkami klub chce iść w górę.

Żona Kuby, Agnieszka (była wrocławska cheerleaderka) urodzi syna? Mogłoby to być już czwarte siatkarskie pokolenie w rodzinie Jaroszów?

Tak, to będzie syn. Zresztą syna, dwuletniego Antka, ma już Marcin.

W Anglii można by zapewne stawiać u bukmacherów, czy za 20 lat ci synowie zagrają w reprezentacji Polski. Postawiłby Pan coś?

Ja bym postawił, bo skoro w reprezentacji grał mój ojciec, ja i moi synowie, to myślę, że reguła sprawdzi się też w obu tych przypadkach.

Na koniec – dlaczego nie powiodło się nam w tegorocznej Lidze Światowej? Szczyt formy przyszedł zbyt późno czy w ogóle nie nadszedł?

Nie ma co owijać w bawełnę – nie udała się nam druga impreza na przestrzeni roku po igrzyskach olimpijskich. Na obu zespół był bez formy. A jeśli weźmiemy każdego naszego zawodnika z „12” czy z „15” pod lupę, to się okaże, że każdy prezentuje poziom światowy. Będąc bez formy nie potrafili sobie jednak - jako zespół - z tym problemem poradzić. Nie potrafili wygrać ważnych spotkań. Dlatego teraz kluczową rolę musi odegrać trener, który pokazał już, że potrafi ten zespół posklejać. Żeby drużyna wychodziła na boisko tak jak rok temu przed igrzyskami. Że Anastasi jest dobrym trenerem, to wiemy. On to musi scalić i uważam, że jesteśmy w stanie zdobyć jesienią ME.

Rozmawiał Wojciech Koerber

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska