Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niełatwo wyplątać się z matni długów

Janusz Pawul
- Nie stać mnie na tak wysokie raty - mówi pani Helena
- Nie stać mnie na tak wysokie raty - mówi pani Helena Janusz Pawul
Mieszkanka Lubania nie może dojść do porozumienia z bankiem

Helena Pietrasiewicz z Lubania już nawet nie pamięta, na co pożyczyła pieniądze. Chyba na meble. Zresztą, dawno się rozpadły.
- Jak małe dzieci są w domu, to tak jest - tłumaczy. Dziś kobieta jest bezradna wobec rat, których nie może udźwignąć, banku i komornika.

W sierpniu 2004 roku pożyczyła od SKOK Stefczyka 6,5 tys. zł. Póki mogła, spłacała. Po kilku miesiącach jednak, rata w wysokości 217 zł okazała się dla niej zbyt wysoka. Przestała płacić i zaczęła się bać. Do zwrotu zostało jej jeszcze 5,5 tys., ale ta suma zaczęła w zastraszającym tempie rosnąć. Sprawa trafiła do sądu, który oddał dochodzenie należności dla SKOK-u w ręce komornika.

Procedury sądowe kosztowały ją ponad dwa tysiące złotych. W mgnieniu oka lubańska emerytka stała się niewypłacalna. Komornik co miesiąc, zamiast 217 zł raty, ściągał jej z emerytury ponad 260 zł.
- To dla mnie wielkie obciążenie. Choruję, sporo wydaję na leki, mieszka ze mną córka z dziećmi, jej też muszę pomagać - załamuje się lubańska emerytka.

Dlatego, kiedy w skrzynce na listy znalazła pismo ze SKOK-u, a w nim informację, że może przystąpić do restrukturyzacji zadłużenia, ucieszyła się. Pojechała do Bolesławca, do biura kasy, żeby wszystko uzgodnić i wróciła pełna optymizmu. Okazało się, że może zaproponować taką wysokość raty, na którą będzie ją stać. W formularz wpisała więc 150 zł.
- Tyle mogę, tyle dam radę - mówi pani Helena, która podkreśla, że wcale nie chce się wymigiwać od swoich zobowiązań i chce spłacić kredyt.
Jej radość była jeszcze większa, gdy okazało się, że SKOK, po wszczęciu procedury restrukturyzacji długu, wycofał nakaz płatniczy od komornika, który we wrześniu zeszłego roku przestał wreszcie ściągać pieniądze z emerytury kobiety. Krótko jednak trwało to szczęście, bo okazało się, że centrala SKOK-u z Gdyni nie zgodziła się na spłatę przez panią Helenę długu w ratach po 150 zł. W przesłanym do niej piśmie zaproponowano jej… 400 zł.

- Co to za restrukturyzacja zadłużenia, co to za pomoc w spłacie, skoro proponują mi ratę nie tylko wyższą od tej, z którą mogłabym dać sobie radę, ale nawet wyższą od tego, co zabierał mi komornik - mówi pani Helena. - Ja już chyba do samej śmierci tego długu nie spłacę - załamuje się i pokazuje dokument z ZUS-u o przyznaniu jej emerytury… 623 zł miesięcznie.

Marta Masłoń z bolesławieckiego biura SKOK-u, którą zapytaliśmy o to, jak wybrnąć z tej sytuacji, tłumaczy, że nie wszystko jest jeszcze stracone.
- Na restrukturyzację zatrudnienia można się zdecydować w każdej chwili i żadna z kolejnych prób na pewno przez firmę nie zostanie zlekceważona - zaznacza.

Dlatego sugeruje, by pani Helena po raz kolejny wystąpiła z prośbą o zmianę wysokości rat, tym razem jednak wskazując wyższą kwotę.
- Jej wysokość musi być kompromisem pomiędzy możliwościami dłużnika a oczekiwaniami firmy. Powinna być także choćby nieznacznie wyższa od tego, co potrącał do tej pory komornik - wyjaśnia Marta Masłoń.

Tylko wtedy jest szansa, że kasa zgodzi się na restrukturyzację, a zyskiem dłużnika będzie to, że jego pieniądze będą w całości przeznaczone na spłatę zobowiązania, a nie na utrzymywanie - przy okazji - także kancelarii komornika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska