W poniedziałek złamała się część górnego dysku obserwatorium meteorologicznego na szczycie Śnieżki.
- Połowa dysku zsunęła się w dół i oparła się na śniegu. Na szczęście nikogo nie było w pobliżu. Nikt nie został poszkodowany - mówi Łukasz Legutko, rzecznik prasowy Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
Katastrofę odkryto podczas oględzin technicznych budynku. Inspekcja złożona z rzeczoznawców Politechniki Wrocławskiej i przedstawicieli Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej weszła na szczyt, by ocenić stan dysków po awarii, do której doszło w minionym tygodniu.
Przypomnijmy, że siedmiu pracowników stacji zostało w czwartek ewakuowanych, po tym jak popękały ściany i dach górnego talerza, z którego są prowadzone obserwacje meteorologiczne. Wcześniej pracownicy czuli wstrząsy i trzeszczenie konstrukcji.
Po awarii dyrekcja IMGW postanowiła zamknąć górny i dolny dysk budynku. Do trzeciego - środkowego, który dotychczas pełnił funkcję mieszkalną, meteorolodzy mieli przenieść sprzęt pomiarowy, by prowadzić stamtąd obserwacje.
Po poniedziałkowej katastrofie kierownictwo IMGW całkowicie wycofało swych pracowników z budynku obserwatorium. Meteorolodzy przenieśli się do czeskiego schroniska.
IMGW zwrócił się też do Karkonoskiego Parku Narodowego, by zamknąć szlak prowadzący na szczyt.
- Został on zamknięty. Ta sytuacja potrwa do czasu usunięcia zagrożenia. Nie potrafię określić, jak długo może to potrwać - mówi Michał Makowski z Karkonoskiego Parku Narodowego.
Dyrekcja Instytutu Meteorologii w ciągu najbliższych tygodni, po szczegółowych już ekspertyzach budowlanych, zdecyduje, co dalej stanie się z obserwatorium.
Według Jacka Radwana, powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, który oglądał dyski po awarii, konstrukcji zawalonego talerza nie da się naprawić.
- Prawdopodobnie dysk trzeba będzie całkowicie rozebrać i odtworzyć. Ale to można zrobić dopiero, gdy skończy się zima - tłumaczy Radwan.
Co mogło spowodować popękanie budynku i w konsekwencji katastrofę? Specjaliści przypuszczają, że to skutek warunków atmosferycznych: grubej warstwy śniegu, mocnego oblodzenia i bardzo silnego wiatru. Przekracza on tu nieraz 200 km/h. Wieloletnia eksploatacja w trudnych warunkach nadwątliła konstrukcję.
Zdaniem Piotra Krywki, który przez 10 lat był gospodarzem bufetu w budynku obserwatorium, stan techniczny obiektu był kiepski od wielu lat.
- Remonty przeprowadzane przez IMGW ograniczały się do odmalowania ścian. W ostatnich latach w turystycznej części obiektu oszczędzano na ogrzewaniu. Jest ono w tym budynku drogie, bo elektryczne. Niedogrzane pomieszczenia szybko się zawilgacają. Nie usuwano też lodu i śniegu - mówi były ajent bufetu na Śnieżce.
Budynek obserwatorium na Śnieżce ma 35 lat. Jego budowę rozpoczęto w 1968 roku i ukończono 6 lat później. Roboty przeciągały się, bo surowy klimat, panujący na szczycie, pozwalał na prace jedynie przez cztery miesiące w roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?