Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wakacyjne wspomnienie z ogólniaka

Aleksander Malak
fot. Paweł Relikowski
Będzie, jak w tytule. Bez wymyślnych, czy nawet wymyślonych anegdot, stylistycznych zawijasów, niewczesnych żartów, a co ważniejsze bez puenty, Zwyczajne wspomnienie. Trochę melancholijne, bo przecież z jednej strony sympatycznie wspomina się czasy szkoły średniej (wówczas jednej tylko), z drugiej nieco smutne, bo to było tak dawno temu...

Po dwóch lipcowych tygodniach spędzonych w Toruniu u ciotki, wracałem pociągiem do Wrocławia. O dziwo, ten sam pociąg, w tych samych godzinach, jeździ na tej samej olsztyńskiej trasie do dzisiaj. Kiedy ja już rozsiadłem się w wagonie II klasy, ciotka otrzymała telegram: "Nie przyjeżdżaj. Stop. List w drodze. Stop. Ojciec". "Już wyjechał. Stop". Odtelegrafowała ciotka.

Wysiadłem na Dworcu Głównym około 21. Spieszyłem się na pobliski dworzec autobusowy. Wszedłem do holu, bądź co bądź jednego z największych dworców w kraju. Jakież było moje zdziwienie, podszyte również niezrozumiałym niepokojem, kiedy zobaczyłem, że jest tu niezwyczajnie cicho i niemal pusto. Tylko na jednej z ławek siedział beznogi ślepiec. Nic a nic nie zmyślam.
W tym momencie nieoczekiwanie dostrzegłem ojca, który wbiegał właśnie na dworzec wejściem od wschodniej strony. Biegł z wyciągniętą prawą ręką. Lekko skonsternowany, bo przecież nader rzadko witałem się z ojcem w ten sposób, wyciągnąłem i ja swoją prawą dłoń. "Szybko to schowaj" - powiedział ojciec, wciskając mi w rękę jakiś papier. Na trasie Wrocław - Środa Śląska rozwinąłem karteczkę. Było to "Świadectwo szczepienia ospy" z wczorajszą datą i z moim nazwiskiem.

Czy nie napisałem, że był to lipiec 1963 roku?

Nazajutrz ojcowe świadectwo wylądowało w koszu, ja zaszczepiwszy się prawidłowo, otrzymałem już własne, najzupełniej legalne. Co więcej, przez kolejne tygodnie pracowałem społecznie, wypisując dziesiątki kolejnych świadectw mieszkańcom miasta i okolic, którzy zgłaszali się do punktu szczepień, a ten akurat ulokowano na parterze mojego domu.
I tyle mojego własnego wspomnienia o ospie. Nie będę przecież zmyślał, że wiedziałem, co w tym czasie działo się we Wrocławiu. Jakoś ogólniak nie sprzyjał (i dalej nie sprzyja) czytaniu gazet czy oglądaniu telewizji. Zresztą...

"W kilkudziesięciu numerach pism lokalnych z tego okresu (lato 1963) istnieje pustka, olbrzymia wyrwa, zamiast obrazu niepowtarzalnych zmagań w wyjątkowym dla całego miasta okresie" - napisał Jerzy Ambroziewicz w wydanej w 1965 r. książce o wrocławskiej ospie pt. "Zaraza".

Ponieważ kilka lat później, już na studiach, trafiłem do "Gazety Robotniczej", poprzedniczki "Wrocławskiej", postanowiłem sprawdzić, czy znakomity reporter, mówiąc eufemistycznie, nie rozminął się z prawdą. Jedno było oczywiste, cenzura z pewnością wspięła się w tym czasie na szczyty swojej perwersyjnej działalności, już to, żeby gazety "nie siały niepotrzebnej paniki", już, żeby czasem któryś dziennikarz nie dogrzebał się, że wirusa do Polski przywiózł pracownik bezpieki, już to z obu tych względów jednocześnie, nie licząc tzw. zapisów pomniejszych np. o braku chloraminy do dezynfekcji. Ale niemożliwe, żeby w gazetach była owa "pustka". A poza tym, czy lipcowe trzęsienie ziemi w Skopje nie było "ważniejsze"?

Oczywiście, żadnej pustki nie było. Tylko w "Robotniczej" znalazłem kilkanaście mniejszych i większych informacji, wywiadów i reportaży traktujących o ospie. Podobnie było w "Słowie Polskim". Do dziś nie rozumiem, dlaczego znakomity reporter tego nie zobaczył. Zrozumiałbym, gdyby pisał to ktoś dzisiaj, ale wtedy?

Miało nie być puenty, ale aż mnie korci. Wyobrażam sobie, co by się działo, gdyby w czasach wrocławskiej epidemii swoją wizję świata roztaczał jakiś tabloid. Np. TVN24.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska