Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie: Kto i ile ma w sobie Jezusa

Wojciech Koerber
Wojciech Koerber
Wojciech Koerber Janusz Wójtowicz
Wszyscy ostatnio o tenisie piszą, więc i ja muszę słówko - niezła ta Isia. Na tym w zasadzie miałem zakończyć swój wywód o tenisie, lecz okoliczności się zmieniają. Otóż zarzucają Radwańskiej, że ją Bóg opuścił, co już na pierwszy rzut oka wydaje się bzdurą wierutną. W końcu ciało ma boskie, co ja zawsze świetnie potrafiłem sobie wyobrazić.

To się nazywa w psychologii sportu: trening wyobrażeniowy właśnie. Kiedyś opiszę zjawisko szerzej. No więc ja to sobie potrafiłem świetnie wyobrażać, a ostatnio wszyscy mieliśmy okazję obejrzeć. Tymczasem - jak powtarzają media - niejaka Krucjata Młodych wykluczyła Isię z grona ambasadorów akcji "Nie wstydzę się Jezusa". Za co? Za to, że panna Radwańska pokazała kawałek pleców w jakimś magazynie o zdrowym stylu życia oraz odżywianiu. I za uśmiech pewnie, który też tam na ustach miała.

Ta krucjata napisała, że "skądinąd smutny jest osobisty upadek pani Radwańskiej", co kłóci mi się z faktami wybitnie. Właśnie ją podjął prezydent Komorowski, nagrodził krzyżem (krzyżem!) oraz porozmawiał. I dobrze, niech rozmawia, byle nie pisał - średnio mu to idzie. Jak zwykle sobie nieco ironizuję, lecz - już poważnie rzecz ujmując - potrafię odróżnić ordynarne sesje od tych delikatnych, ze smakiem. Zatem powtórzę: oberwało się Radwańskiej, od księży również, za niewinność.

Czytaj też: Agnieszka Radwańska nago (FOTO)

Niech nikt nie szuka Jezusa u Radwańskiej na skrawku jej odsłoniętych pleców, lecz w sercu. W sercu, którego nie odsłoni żadna zdjęciowa sesja

Identycznie i mnie swego czasu Kościół potraktował. Mianowicie to, co najlepiej z komunii świętej zapamiętałem, to dwie rzeczy. Po pierwsze - że sam do domu wracałem. Rodzinka się zagadała, źle to wszystko obliczyła, ale dostałem chwilę później zegarek, wybrnęli więc, nie ma tematu. A po drugie, ważniejsze - zaliczanie modlitw u księdza pamiętam. Głośno raz pod jego drzwiami było, wybiegł z gabinetu, zdzielił mnie przez łeb, uderzyłem w ścianę i niepewnym krokiem wróciłem do kwadratu, do domu znaczy. Za co mnie zdzielił? Wiadomo - za niewinność. A więc takie rzeczy pamięta się z dzieciństwa najbardziej. I dziś, gdy sięgam pamięcią, wiem też co innego - że najpewniej zbyt smarkaty wtedy byłem, by prawidłowo ocenić zachowanie owego księdza wobec małoletnich moich koleżanek. Ale pamiętam i twarz, i nazwisko.

A więc jeśli ogłosi ktoś upadek panny Radwańskiej, niech się najpierw po dwakroć zastanowi. Niech spróbuje sobie wyobrazić, ile ona paczek rodakom przygotowała. Tych paczek, o których słyszymy i tych, o których nie wiemy. Niech no porachuje, ile podatku państwu płaci, a z pewnością więcej niż ta cała krucjata. I niech nie szuka jej Jezusa na skrawku odsłoniętych pleców, lecz w sercu. W sercu, którego nie odsłoni żadna zdjęciowa sesja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Po bandzie: Kto i ile ma w sobie Jezusa - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska