Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niemoralnie u bonifratrów. Umierająca kobieta straciła mieszkanie

Marcin Rybak
W hospicjum bonifratrów mieszkała pani Aurelia/zdjęcie ilustracyjne
W hospicjum bonifratrów mieszkała pani Aurelia/zdjęcie ilustracyjne fot. Paweł Relikowski
Pani Aurelia umierała na raka w hospicjum bonifratrów przy ul. Poświęckiej we Wrocławiu. W listopadzie właścicielką jej 40-metrowego mieszkania została Anna Olchówka, dyrektor tego samego hospicjum. Okoliczności transakcji mogą budzić wątpliwości. Nie udało się nam znaleźć odpowiedzi na wszystkie pytania, bo Anna Olchówka, jej prawniczka oraz brat Karol Siembab z zakonu bonifratrów zachowywali się tak, jakby mieli coś do ukrycia.

Być może pod względem prawnym transakcji nie można podważyć, ale - biorąc pod uwagę fakt, kto sprzedawał i kupował mieszkanie - twierdzimy, że sprawa jest niemoralna. Dlaczego umierająca 69-letnia pani Aurelia sprzedała lokal? - Obiecano jej osobny pokoik w hospicjum - twierdzi Danuta Skiemska, bratowa. Poza nią zmarła nie miała bliższej rodziny. - Mówiła, że gotówkę i wszystkie dokumenty dyrektorka zabrała na przechowanie - dodaje pani Danuta. Chciała poznać te dokumenty, ale spotkała się z odmową pani dyrektor.

Poprosiliśmy Annę Olchówkę o rozmowę. Odesłała nas do swojej prawniczki. Ta przekonuje, że transakcja nie powinna budzić zainteresowania dziennikarzy, bo sprawa została zbadana już przez policję po tym, jak ktoś rozesłał anonimy szkalujące dyrektor hospicjum. I umorzona.

Jednak ani policja, ani prokuratura nam tego nie potwierdziły. Nikt nie słyszał o tej sprawie. Co na to wszystko bonifratrzy? Brat Karol Siembab mówi, że informatorzy gazety szkalują... zakon.

Jak doszło do sprzedaży? - To było 1 maja. Odwiedziłam Aurelię w hospicjum. Dwa dni potem umarła. Od pielęgniarki usłyszałam, że sprzedała mieszkanie lekarce za bezcen, za jakieś 40 tys. zł - opowiada pani Janina, sąsiadka i przyjaciółka pacjentki hospicjum bonifratrów. Jak wynika z księgi wieczystej mieszkania na wrocławskich Hubach, owa lekarka to dyrektor hospicjum Anna Olchówka.

Czytaj też: Monter telewizji cyfrowej okradał staruszków

Ceny transakcji nie znamy. Według nas musiało to być znacznie więcej niż 40 tys. zł. Na hipotece 42-metrowego mieszkania ciążyły długi. Na 21 listopada 2012 r., dzień transakcji, zadłużenie przekroczyło - łącznie z odsetkami i kosztami egzekucji komorniczej - 97 tys. zł. W tym samym dniu zostało spłacone przez Annę Olchówkę.
Dodajmy, że kiedy komornik planował licytację, to cena wywoławcza wyniosła 172 tys. zł. Wartość mieszkania, oszacowana przez biegłego na wniosek komornika, to 230 200 zł.

Jeśli wierzyć Danucie Skiemskiej, bratowej pani Aurelii, dyrektor miała wręczyć umierającej pacjentce jakieś pieniądze. Tymczasem wśród rzeczy zmarłej nie było kwoty pochodzącej ze sprzedaży mieszkania ani aktu notarialnego. Gdy po śmierci Aurelii upomniała się o rozliczenie, doszło do spotkania z panią dyrektor i jej prawniczką. Ta ostatnia "rzucała paragrafami", których laik nie zrozumie.

NA NASTĘPNEJ STRONIE PRZECZYTASZ, CO O TRANSAKCJI MÓWIĄ W HOSPICJUM BONIFRATRÓW

Anna Olchówka nie chciała z nami rozmawiać. Jej prawniczka dopytywała, czy dostaliśmy anonim o tej sprawie. Mówiła, że anonimy są rozsyłane po różnych instytucjach we Wrocławiu i dlatego dyrektor hospicjum czuje się dręczona. Niestety, o okolicznościach transakcji i naszych wątpliwościach z nią związanych nie chciała rozmawiać. Mówiła, że wtrącamy się w prywatne życie, chcemy zniszczyć panią dyrektor, złamać jej osobowość, położyć kreskę na dobrym imieniu pani dyrektor i całego hospicjum. Jej zdaniem transakcja była uczciwa, "osobnego pokoiku" w hospicjum nikt pani Aurelii nie obiecywał w zamian za mieszkanie.

Czytaj też: Podszywają się pod pracowników NFZ i okradają mieszkania

Brat Karol Siembab z zakonu bonifratrów spotkał się z nami. Nie miał żadnych wątpliwości, że transakcja była uczciwa, ale nie wchodził w szczegóły. Zamiast tego mówił, że Danuta Skiemska nie jest bratową Aurelii, lecz byłą bratową, bo rozwiodła się z mężem. To żadna rodzina.

Zapytaliśmy wprost, czy kupowanie przez dyrektorkę hospicjum mieszkania po okazyjnej cenie od umierającej pacjentki jest moralne? Brat Siembab wyraził wątpliwość, czy osoba zadająca takie pytanie powinna być dziennikarzem.
Czy naprawdę zakonnicy uważają, że wszystko jest w porządku? - Nie znam tej sprawy. Jeśli w hospicjum doszło do transakcji pomiędzy panią dyrektor a pacjentką, to jej okoliczności powinny być transparentne - powiedział nam brat Eugeniusz Kret, prowincjał polskich bonifratrów, który na co dzień rezyduje w Krakowie. - Skoro pojawiły się roszczenia i niedopowiedzenia, to może coś było nie tak?

Czytaj też: Zabójstwo na Nowym Dworze - naśmiewał się z Ukraińca, ten zabił go młotkiem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Niemoralnie u bonifratrów. Umierająca kobieta straciła mieszkanie - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska