Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wałbrzych: Zalewa piwnice w Śródmieściu. Wszystko przez górnictwo

Artur Szałkowski
Janusz Gabrysiak z centrum krwiodawstwa: - Woda zagraża agregatowi prądotwórczemu
Janusz Gabrysiak z centrum krwiodawstwa: - Woda zagraża agregatowi prądotwórczemu fot. Artur Szałkowski
Gmina Wałbrzych zleciła wykonanie ekspertyzy hydrologicznej po tym, jak w ostatnich tygodniach strumienie wody zaczęły wdzierać się do piwnic budynków w dzielnicach Śródmieście i Sobięcin. Wyniki badania pozwoliły rozwiązać zagadkę. Okazuje się, że wieloletnia działalność górnicza doprowadziła do zmian pod powierzchnią. To dlatego woda zalewa piwnice.

- Początkowo były to niewielkie ilości wody. Teraz do jej usunięcia nie wystarczają cztery pompy. Dwukrotnie musieliśmy prosić o pomoc straż pożarną - mówiła Janina Kułak, dyrektor przychodni zdrowia przy ul. Browarnej. Podobnie wygląda sytuacja w stojącej po sąsiedzku siedzibie Miejskiego Zakładu Usług Komunalnych. Jego dyrektor obliczył, że w ciągu godziny z piwnic jest usuwanych około siedmiu metrów sześciennych wody.

Z problemem wody lejącej się strumieniami do piwnic borykają się również lokatorzy kamienic przy ul. Chrobrego, właściciel pobliskiego warsztatu samochodowego, a nawet pogotowie ratunkowe i Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa.
W pobliżu budynków, gdzie wody pojawiło się najwięcej, m.in. przy ulicach: Browarnej, Chrobrego i Kolejowej, wykonano siedem odwiertów. Ich głębokość sięgała od 3,5 m do 6,5 m. Pomiary wykazały, że mamy do czynienia z wodami gruntowymi, zaś na ich nagromadzenie ma wpływ kilka czynników.

- Wysoki poziom wód gruntowych to efekt topnienia dużych ilości śniegu po ostatniej zimie, a także obfitych opadów deszczu na przełomie maja i czerwca - wyjaśnia Wiesław Basa, kierownik biura zarządzania kryzysowego. - W punktach pomiaru opadów dla naszego terenu odnotowano, że w ciągu sześciu tygodni maja i czerwca, spadło 34-37 proc. opadów odnotowanych przez cały 2012 rok.

Sytuację pogorszyła niezbyt słoneczna pogoda. Woda nie odparowywała, więc gleba zaczęła przypominać nasączoną gąbkę.
To wszystko nie miałoby jednak tak fatalnych skutków, gdyby nie wielkie zmiany hydrologiczne spowodowane działalnością górniczą. - Kiedy działały kopalnie, woda gruntowa przedostawała się na głębokość nawet kilkuset metrów, skąd była pompowana na powierzchnię - wyjaśnia Wiesław Basa. - Kopalnie zostały jednak zatopione, górotwór zacisnął się i uszczelnił. Teraz woda nie ma dokąd spłynąć. To dlatego najgorzej jest w tych częściach miasta, które są najbliżej źródła wód kopalnianych. W niektórych miejscach odległość ta wynosi tylko ok. 20 m.

Aby rozwiązać ten problem, potrzeba kosztownych inwestycji. Drenaż fundamentów podtapianych domów trzeba wykonać bowiem na głębokości około 3-4 m. Większość z nich była budowana na przełomie XIX i XX w. Działały wówczas kopalnie i poziom wód gruntowych nie był tak wysoki. Innym rozwiązaniem byłaby budowa w obrębie ul. Chrobrego kolektora sanitarnego, który odprowadzałby nadmiar wód gruntowych do położonej powyżej ich poziomu rzeki Pełcznica.

Tak czy owak oznacza to nieplanowane wydatki. Trzeba też przeanalizować przepisy, bo w budynkach działają wspólnoty mieszkaniowe, a część podtapianych obiektów nie należy do gminy Wałbrzych, np. pogotowie ratunkowe oraz stacja krwiodawstwa.

Na razie nie zapadła decyzja, w jaki sposób problem będzie rozwiązany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska