Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Pogrzeb prof. Wojciecha Wrzesińskiego, byłego rektora (ZDJĘCIA, HISTORIA)

WSK, HAN, JA
fot. Jarosław Jakubczak
Nabożeństwu pogrzebowemu prof. Wojciecha Wrzesińskiego na cmentarzu Grabiszyńskim przewodniczył bp. Ignacy Dec. - Jest dom w Niebie, nie do zobaczenia oczami nauki, a wiary, namalowany pędzlem Syna Bożego. Tam trafił Wojtek, mój wieloletni przyjaciel. Podziwiałem jego mądrość, wiedzę, kulturę ducha i miałem do niego wielki szacunek. Drogi panie profesorze, drogi Wojtku, pragnę Cię pożegnać. Chcę Ci podziękować za wszystko, co przekazałeś środowisku akademickiemu. Chciałeś jednoczyć i uczynić Wrocław ośrodkiem naukowym.

Niech Twoje pragnienia poznania pełnej wiedzy i prawdy o człowieku i przeszłości wypełnią się w wieczności. Spoczywaj w pokoju - mówił bp. Dec.

Obecny rektor Uniwersytetu Wrocławskiego prof. Marek Bojarski przemówił nad grobem zmarłego. - Od kilku dni zadaję sobie pytanie, na które nie znajduję odpowiedzi. Wojtek, dlaczego tak wcześnie odszedłeś, tyle pracy było przed Tobą. Zostawiłeś doktorantów, młodzież, kolegów. Ale taka była Wola Boża. Chciałbym, by pamięć o Tobie nigdy nie zgasła. Nad grobem są sami Twoi przyjaciele, którzy zapamiętają Cię jako ciepłego człowieka - mówił Bojarski.

Na pogrzebie obecnych było około 200 osób, w tym liczni przedstawiciele kadry akademickiej i władze uczelni. Obecny był m.in. b. rektor UWr prof. Leszek Pacholski i Bogdan Zdrojewski, Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Prof. Wojciech Wrzesiński - sylwetkę czytaj na 2. stronie

Uczniowie profesora mówią, że był wymagającym przełożonym i mistrzem. Dodają jednym tchem, że lubił przy tym pomagać ludziom. Profesor Wojciech Wrzesiński, jeden z najsłynniejszych polskich historyków, urodził się 4 października 1934 we wsi Krzywosądz niedaleko Ciechocinka. Kiedy wybuchła wojna, miał pięć lat. Wspominał później, że pamiętał żołnierzyi sowieckich, i niemieckich - w trakcie ucieczki z siostrą i rodzicami utknęli na 10 dni pomiędzy obiema armiami. Od tamtej pory nie mógł patrzeć na pomidory i miód, bo przez dwa tygodnie tylko to jedli.

Wojna się skończyła, profesor w 1951 roku zdał maturę w jednym z nielicznych w Polsce liceów należących do księży salezjanów, w której połowę kadry stanowili profesorowie Uniwersytetu Toruńskiego. Nic więc dziwnego, że na studia pojechał do Torunia. Jednak nagle okazało się, że na Uniwersytecie im. Kopernika zlikwidowano kierunek, który wybrał - prawo. Podjął więc błyskawiczną decyzję, że przenosi papiery na historię. I nigdy tej decyzji nie żałował. Został magistrem w wieku 21 lat i dostał nakaz pracy w Olsztynie. Był przekonany, że w tym mieście wytrzyma nie więcej niż trzy miesiące . Został na 10 lat. Do 1965 roku, kiedy to przeprowadził się do Wrocławia na zaproszenie prof. Henryka Zielińskiego.

Profesor Grzegorz Strauchold, historyk z Uniwersytetu Wrocławskiego, poznał prof. Wojciecha Wrzesińskiego na III roku studiów, 34 lata temu. - Do nas, wtedy dzieciaków, odnosił się uprzejmie, miło, pomagał nam bardzo - wspomina. - Potem na własnej skórze przekonałem się, że przy tym był bardzo wymagającym szefem i mistrzem. Dodaje, że kiedy zaczął pracować w Instytucie Historycznym, początkowo jako pracownik gospodarczy, nie było jeszcze komputerów, ani innych tego typu udogodnień.

- Profesor pozwalał przychodzić mi do siebie do domu i tłumaczył mi różne zawiłości, z których nic kompletnie wówczas nie rozumiałem, ponieważ nie jestem ekonomistą - uśmiecha się Grzegorz Strauchold. - Później się tego nauczyłem.

Jaki był profesor Wojciech Wrzesiński? Jego uczniowie mówią, że wymagający, surowy to za mocno powiedziane, ale wyraźnie wyznaczał granice. Miał jedną znakomitą cechę: kiedy się do niego przychodziło z jakąś sprawą, mówiło się, o co chodzi i od razu wiadomo było, że jest załatwiona lub nie. Nie było przy tym obustronnego ględzenia. Był człowiekiem impulsywnym, ale jednocześnie miał bardzo dobre serce, nie był bezwzględny. Mnóstwo ludzi otrzymało od niego pomoc. - Odnosiłem wrażenie, że znajdował przyjemność w pomaganiu ludziom. Kiedy się do niego przychodziło i uznawał, że sprawa jest istotna, zaraz sięgał za telefon i nadawał jej bieg - wspomina prof. Strauchold.

Był znakomitym organizatorem (przygotował setki konferencji), animatorem ruchu naukowego, głównym inicjatorem i konstruktorem Ośrodka Badań Naukowych im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie, a także jednym z twórców i kierownikiem wielkiego programu badań historycznych Śląska przed ponad 20 laty, podejmującego, obok polskich, także czeskie i niemieckie tradycje tej krainy. W tych czasach była to absolutna nowość. Doktor honoris causa pięciu polskich wyższych uczelni. Był autorem ponad 800 publikacji, promował 60 doktorantów, miał wielu "wnuków naukowych" (to jest tych badaczy, jego doktorantów, którzy zdobyli potem stopień doktora habilitowanego).

I do końca życia, dosłownie do końca, był animatorem życia naukowego - nie dalej jak dwa tygodnie temu spotkał się z młodymi pracownikami naukowymi, którzy z nim dyskutowali na temat kondycji badań nad historią najnowszą.
Niektórzy wypominają profesorowi, że należał do partii komunistycznej.

- Proszę pani, ja do partii nie należałem, ale gdybym miał wymieniać osoby, które były w PZPR... Osoby dzisiaj wysoko postawione, na różnych placówkach, które za młodu w partii były - mówi Grzegorz Strauchold. - To był czas, kiedy w pewnych miejscach nie dało się nie należeć do PZPR. Jeśli ktoś chciał coś zrobić, działać to musiał mieć przełożenie polityczne. Jeśli nie był głęboko wierzący, to do partii wstępował. Ja nie mam prawa oceniać profesora, ale wiem, że za swój późniejszy antykomunizm zapłacił bardzo mocno, szczególnie w stanie wojennym. Należał do tych ludzi, którzy wierzyli, że ówczesna ekipa rządząca Polską jest w stanie zrobić jakieś reformy. Kiedy zamiast reform wyprowadziła na ulice czołgi, natychmiast rzucił legitymacją partyjną i natychmiast zaczęły się represje. Zaraz potem przestał być i prorektorem, i kierownikiem Zakładu Historii Najnowszej.

Profesor Wojciech Wrzesiński był rektorem Uniwersytetu Wrocławskiego w latach 1990-1995. - Czy sprawdził się jako rektor? - zastanawia się Grzegorz Strauchold. - Trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi. On miał wizję uczelni, ogrom pomysłów, ciągle wymyślał coś nowego. Natomiast z jednej strony nastały czasy, kiedy zaczęło brakować pieniędzy na uczelni, z drugiej doszło do tego, że wszedł w konflikt z częścią Senatu i został usunięty z funkcji w trakcie drugiej kadencji. Doszło do konfliktu na tle złej kondycji finansowej uczelni i odnoszę wrażenie, że będąc znakomitym rektorem jako zarządzający środowiskiem naukowców, za bardzo zaufał osobom, które wykorzystując jego dobrą wolę, dopuściły do załamania finansowego naszego uniwersytetu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wrocław: Pogrzeb prof. Wojciecha Wrzesińskiego, byłego rektora (ZDJĘCIA, HISTORIA) - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska