Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Listy z Dolnego Śląska: Tato, a gdzie jest słoń?

Grzegorz Chmielowski
Po co się jedzie do zoo? Wiadomo, żeby zobaczyć wielbłąda, żyrafę, małpki, zebrę, żółwia, rybki, ptaszki, foki, nosorożca. No i przede wszystkim słonia, czyli niemalże symbol każdego takiego ogrodu. Tymczasem rodzina z Legnicy poskarżyła mi się, że podczas poniedziałkowej wyprawy do zoo słonia nie zobaczyli. Nie było go na wybiegu, gdzie coś tam poprawiano. A słoniarnia była po prostu zamknięta dla zwiedzających. Niestety, wyżalili się nie tylko w sprawie zniknięcia słonia.

Po pierwsze, gdzie zostawić samochód? Dla miejscowego może to nie problem. Oni podjechali do kasy bocznej (główna w remoncie), za innymi autami przesmyknęli na parking przy dawnej wytwórni filmowej. Ale tam darmowy plac okazał się wypełniony. Pojechali więc dalej, w stronę ulicy Mickiewicza, gdzie zobaczyli brązowy kierunkowskaz: do parkingu ogrodu zoologicznego i Hali Ludowej.

Rodzina z Legnicy poskarżyła się, że podczas wizyty w zoo słonia nie zobaczyli. Nie było go na wybiegu, a słoniarnia była po prostu zamknięta

Jednak po kilometrze nie natknęli się na parking i zawrócili pod wytwórnię. Bo spacerek w upale z trzyletnim dzieckiem wcale im się nie uśmiechał. Mieli szczęście - zaparkowali tuż przy bramie zoo.

Ale to jeszcze nie koniec. Opłacili bilety i wyruszyli w trasę. Okazuje się, że dostali tylko druczek z kasy fiskalnej wielkości dwóch biletów tramwajowych. Tymczasem za 50 złotych (bilet rodzinny - letni za dwie osoby dorosłe i troje dzieci) spodziewali się jakiegoś gadżetu, np. w postaci mapki zoo.

Mapki oczywiście są, ale w pobliskim kiosku. Są też zielone wózki do wożenia dzieci. Takie nieco obskurne (a może to taki styl?). Ich wypożyczenie to kolejne 10 zł z kieszeni. Ale i tak byli wygrani, bo zwykły bilet dla dorosłego bez ulg i dzieci kosztuje 30 złotych.

Wreszcie zwiedzanie. Ogród wielki, bogaty w zwierzątka, wrażenia jak najbardziej pozytywne. Ale znów problem... Legniczanie uważają, że wrocławskie zoo żyje w cieniu wielkiej inwestycji, czyli budowy Afrykarium. Nie chodzi tylko o hałasy dobiegające z budowy. Gdy maszerowali koło placu zabaw, nagle całą szerokość ścieżki dla zwiedzających zajęła wielka koparka i coś próbowała robić przy trasie, na której było gęsto od dzieci.

Pan z koparki kursował po trasie dla zwiedzających. Czy z wysokości trzech metrów dobrze widzi, co się wokół niego dzieje? - zastanawiali się dorośli, trzymając siłą dzieci, którym żółta koparka spodobała się nadzwyczajnie. Wreszcie pora relaksu i kawa w ogrodowej kawiarni. Tylko dlaczego pani zza lady wszystkich dokładnie wypytuje, ile łyżeczek słodzą i wydziela im cukier?
To wszystko można znieść. Wiadomo, Wrocław w budowie. Ale jak wytłumaczyć trzylatce, dlaczego nie zobaczyła słonia?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Listy z Dolnego Śląska: Tato, a gdzie jest słoń? - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska