Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Dziki grasują na działkach (ZDJĘCIA)

Weronika Skupin
Dziki grasują na działkach przy al. Hallera. Tak przynajmniej twierdzą działkowcy. Niektórzy boją się, że zwierzęta nie tylko zniszczą uprawy, ale mogą również zaatakować.

Dziki były widziane w pobliżu terenów zielonych przy ul. Ojca Beyzyma i na działkach ROD Redeza i Dziesięciolecie. - W środę widziałem wielkiego dzika na ul. Odkrywców. Przebiegł pięć metrów ode mnie. Przestraszyłem się bardzo. Dzika na szczęście pogonił mój pies, choć to mały kundel - mówi Franciszek Mazur mający działkę na ROD Dziesięciolecia.

Przekonuje, że można tu spotkać nie tylko dziki. Słyszał również o sarence, która się tu kiedyś zabłąkała. Z kolei Maria Grzyb, także właścicielka działki w ogrodach Dziesięciolecia, widziała rozorane trawniki w pobliżu Ojca Beyzyma.

Podobnie mówią działkowcy z ROD Rezeda. - Ja się nie boję, dzika pogoniłam. Niewiele mi rozorał, ale dobierał się do ogórków – mówi Helena Mordaszewska. Krystianowi Machyni dzik zniszczył małą jabłonkę. - A potem wszystkie jabłka pożarł – dodaje pan Krystian.

Janina Klarowicz pokazała nam ślady, jakie zostawił u niej dzik. - Jak go zobaczyłam, to uciekłam i schowałam się w altance. Zniszczył mi piękne lilie – mówi.

Inny działkowiec, pan Dariusz, zgłosił sprawę na policji. Ale nie doczekał się przyjazdu funkcjonariuszy. - Po trzech godzinach zadzwonili, że nie przyjadą, bo to teren ogrodów działkowych i działkowcy mają to załatwić sami – mówi mężczyzna. Policja potwierdza, że jedynie poinformowała Centrum Zarządzania Kryzysowego o sprawie.

Dzika może odstrzelić lub złapać jedynie upoważniona osoba, taka jak pracownik koła łowieckiego czy pracownicy Ośrodka Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Złotówku – to oni zajmują się dzikami we Wrocławiu. Ale tylko na wniosek miasta. A magistrat niechętnie wydaje zgody na odstrzał.

Gdy dziki w maju podeszły pod szpital na Koszarowej, odstrzelono je gdy stwierdzono, że zwierzęta były rozjuszone. Każdy strzał kosztuje ok. 3,5 tys. zł. Dlatego, jak zawsze tłumaczy nam Centrum Zarządzania Kryzysowego, zwierzęta najpierw się zwabia, nagania, wysypuje im karmę i próbuje wywieźć.

Prezes ROD Rezeda Ewa Szajneman oburza się. - Czy musi dojść do tragedii, żeby miasto coś zrobiło z dzikami a nie zwalało obowiązek ich odłowu na nas, bo to nasz teren? – pyta. Jej zdaniem zarządu ogrodów działkowych przy al. Hallera nie stać, by zapłacić 3,5 tys. za zabicie dzika. – Nie będę ściągać od każdego z emerytów po kilka złotych, bo nie mam pewności, że inne dziki nie przyjdą jutro. CZK szacuje, że w mieście jest ich 800 – mówi Ewa Szajneman.

Zdaniem Janusza Moszkowskiego, prezesa Polskiego Związku Działkowców we Wrocławiu, konieczna jest zmiana przepisów. – Na razie nie za bardzo wiadomo kto ma się dzikami zajmować i płacić za ich odłów. A dla działkowców to duży problem – mówi Moszkowski.

Jak przyznaje, z problemem dzików boryka się wiele wrocławskich ogrodów działkowych: Cicha Dolina, Spokojna Dolina, Zielona Dolina, Malwa, Złocień, Pod Dębem i Pod Lasem. Znajdują się one w okolicach ulic Sołtysowickiej, Ojca Beyzyma, Redyckiej oraz osiedli Sołtysowice, Kozanów czy Pilczyce - przez bliskość lasu i otwartych terenów zielonych.

- Działkowcy nie pójdą z bronią i nie zabiją dzika. Powinny zrobić to służby miejskie. My nie możemy odłowić dzika na terenie ogrodów, mogą to wykonać jedynie odpowiednie służby. Ale my mamy płacić - mówi prezes. Choć nie uważa zbiórki za niemożliwą, to dodaje, że byłaby ona uciążliwa dla zarządów poszczególnych ogrodów działkowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wrocław: Dziki grasują na działkach (ZDJĘCIA) - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska