Sprawę zabytkowych aniołków opisaliśmy przed rokiem na łamach Gazety Wrocławskiej. Alabastrowe figurki zdobiły ambonę w świątyni przy ul. Szewskiej. Zaginęły najprawdopodobniej po wojnie, gdy kościół wiele lat stał zaniedbany i rozkradano go. Ale jak zaginęły? Dokładnie kiedy? Kto je wyniósł? Co z nimi zrobił? Co się z nimi działo?
Na te pytania nie ma żadnej jednoznacznej odpowiedzi. Nie dostarczyło ich prokuratorskie śledztwo, które wszczęto w 2009 roku– gdy figurki po raz pierwszy wystawione zostały na sprzedaż w Domu Aukcyjnym "Rempex".
Dlatego dziś figurki nie zdobią z powrotem zabytkowej ambony tylko są w rękach wałbrzyskiego antykwariusza Tomasza Jabłońskiego. On wystawił je na sprzedaż z ceną wywoławczą 290 tysięcy złotych. Jak do tego doszło?
Tomasz Jabłoński - antykwariusz i kolekcjoner dzieł sztuki - figurki owe dostał w 1998 roku od nieżyjącego już dziś Henryka Tomaszewskiego. Legendarnego twórcy wrocławskiego Teatru Pantomimy, Honorowego Obywatela Wrocławia, znanego kolekcjonera antyków.
Przeczytaj też: Zaginione antyki z wrocławskiego kościoła trafią do Wałbrzycha
Spotkali się na giełdzie staroci. Tomaszewskiemu spodobały się lalki, które kupił wówczas Jabłoński. Zaproponował, by się zamienili i dał mu w zamian trzy alabastrowe figurki. Jabłoński sam ustalił, że mogą pochodzić z ambony kościoła Marii Magdaleny. Tomaszewski powiedział mu, że pochodzą z XIX wieku.
W 2009 roku wystawił je na aukcję w Rempexie. Zainterweniowała policja. Figurki zabrano i wszczęto śledztwo. Policja głośno chwaliła się tym w mediach. Niestety późniejsze dochodzenie prowadzono wyjątkowo niechlujnie. Śledczy uznali, że aniołki pochodzą z kradzieży, ale dowodów na to wiarygodnych nie przedstawiono.
Szybciutko i po cichu umorzono sprawę. W uzasadnieniu decyzji opluwając nieżyjącego Henryka Tomaszewskiego. Zasugerowano, że wiedział o przestępczym pochodzeniu figurek. Paserem miał też być sam Jabłoński. Ale przestępstwo, jakie mógł popełnić przedawniło się – wynika z decyzji o umorzeniu.
Jabłoński był przekonany, że figurki kupił w dobrej wierze i jest ich prawowitym właścicielem. Wygrał z Kościołem Polskokatolickim proces cywilny. Wyroku tego nie podjęły się wzruszać Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa i Ministerstwo Kultury.
Efekt? W styczniu tego roku Jabłoński figurki odzyskał. Zadeklarował wówczas w naszym artykule w portalu www.gazetawroclawska.pl, że gotów jest jedną z trzech figurek podarować fundacji, która mogłaby powstać i odzyskiwać zaginione wrocławskie zabytki.
A w przyszłym tygodniu XVI-wieczne rzeźby - część wrocławskiego zabytku – będzie mógł kupić każdy.
Nie jestem prawnikiem, nie jestem sędzią. l jestem zgorszony polskim sądownictwem – komentuje tę historię ksiądz Mikołajczak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?