Amelka przyszła na świat 7 września ubiegłego roku w warszawskiej klinice. Lekarze stwierdzili u niej serce jednokomorowe, wspólny kanał przedsionkowo - komorowy, odejście naczyń tętniczych z prawej komory, przełożenie wielkich pni tętniczych, zwężenie pnia płucnego, wspólny przedsionek. Operacja w 17 dobie życia nie przebiegła tak, jak powinna i dziecko zostało w szpitalu.
Półtora miesiąca temu została przewieziona do szpitala we Wrocławiu, a do domu po raz pierwszy rodzicie przynieśli ją we wtorek, 26 stycznia. Maleństwo z bliznami po przebytych operacjach i z rurką tracheostomijną w szyjce jest jednak pogodne i bardzo spokojne.
- Pięknie przespała całą noc i nie musieliśmy jej nawet odśluzowywać - cieszy się pani Joanna, mama dziewczynki. - Jesteśmy z mężem bardzo czujni, a w nocy czuwaliśmy na zmianę, bo Amelka płacze bezgłośnie. Słychać tylko lekki szmer z rurki.
Decyzja lekarza o tym, że mogą zabrać dziecko do domu była dla rodziców kompletnym zaskoczeniem. Pan Piotr twierdzi, że sobie to wyśnił. - Przez dwie noce siło mi się, że Amelka jest w domu, że śpi między nami - opowiada. - To było tak realne, że po przebudzeniu szukałem jej w łóżku. Dwa dni później usłyszeliśmy od pani doktor, że możemy zabrać Amelkę do domu. Jednak nasza radość wymieszała się ze strachem, bo w domu nie mieliśmy dla małej nawet łóżeczka.
Głogowianie stanęli na wysokości zadania i w trzy dni przygotowali co trzeba na przyjęcie swojej kruszynki. Obok łóżeczka stanął też niezbędny sprzęt medyczny, między innymi pulsoksymetr i koncetrator tlenu.
Amelka ma 4,5 miesiąca a waży niespełna 4 kilogramy. Po tym, co przeszła jest słabiutka, więc nawet jedzenie jest dla niej sporym wysiłkiem. - Musi wtedy często odpoczywać, a z wysiłku sinieje jej nosek - opowiada pani Joanna. - Ale ważne, że samodzielnie je, bo lekarze przekonywali, że córeczka nie ma na to szans. Właściwie kazali nam się żegnać z dzieckiem - wspomina ze łzami w oczach pani Joanna.
Choć maleńka głogowianka sporo już przeszła, to przed nią poważne operacje w niemieckiej klinice. - Ale musi nabrać sił i trochę ciałka - mówią rodzicie. - Tym bardziej, że będą to dwie operacje w jednym.
Ma ją przeprowadzić w Niemczech prof. Edward Malec, jeden z najlepszych kardiochirurgów w świecie. Państwo Brzezińscy są już po konsultacji z kardiologiem i mają jego zapewnienie, że się jej podejmie. - Nie byłoby to możliwe, gdyby nie wielkie serce głogowian - mówią wzruszeni . - Operacja ma kosztować 165 tysięcy złotych i mamy już tą kwotę - mówią. - Głogowianie są wielcy! W niespełna dwa miesiące, dzięki akcjom, zbiórkom i wpłatom ludzi o dobrych sercach. Dziękujemy! Jesteśmy spokojni o operację, leki i rehabilitację córeczki. Marzymy, by za kilka lat zabrać Amelkę do Warszawy i pokazać ją lekarzom, którzy mówili, że nie ma szans na przeżycie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?